Tytuł oryginalny: Petrodor
Seria: Próba krwi i stali
Autor: Joel Shepherd
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2013
Opis: Sasha, znakomita wojowniczka i księżniczka Lenayin, znalazła się daleko od domu. Przebywa w Petrodorze, portowym mieście pełnym ciemnych zaułków, bogactwa i zbrodni. Zamożne, wpływowe centrum handlowe jest kluczem do utrzymania pokoju między Lenayin i Bacosh. Sasha i Keslig starają się przejrzeć polityczne intrygi i znaleźć sposób, by zapobiec wojnie
Joel Shepherd to urodzony w 1974 roku australijski pisarz fantasy i science-fiction, autor poczytnej serii Crossover o Cassandrze Kresnov - superżołnierce.
"Doskonałością jest światło, jednakże każde światło rzuca cień"
Po wygnaniu z rodzinnej ziemi, Sasha udaje się do nadmorskiego miasta Petrodor. Tam wraz z Kesslighiem i starymi przyjaciółmi, próbuje znaleźć sposób na zażegnanie konfliktu, pomiędzy starą i tajemniczą rasą Serrinów, a ludźmi z bogatych rodów. Wojna każdemu jest na rękę. Serrini chcą udowodnić swą siłę, arystokracja chce się pozbyć nieproszonych sąsiadów, którzy żyją tam od 300-stu lat, a król Lenayia chce wojny, która pomoże w jego własnych interesach. Tam pośród intryg nadmorskich, układów i religią, nie ma miejsca już na przyjaźnie i rodzinę. Sasha musi zdecydować, jak bardzo może zaangażować się w konflikt tym samym wspierając Nasi-keth i odwracając się, od dwóch potężnych rodów, w których znajdują się jej siostry. Oraz, jak bardzo może ufać Errollynowi?
"Tak wielu ludzi nie dostrzega własnych dłoni, trzymając ręce tuż przed twarzą"
Nadal pamiętam, jak czytałam Sashę z zapartym tchem. Intrygi dworskie, wojny, politykę, pokochałam w Sashy, praktycznie połykając książkę jednego dnia. Teraz, w końcu moje łapki mogły otworzyć Petrodora. Rozkoszując się znowu, przygodami jakimi zauroczy nas Joel Shepherd przenosimy się do wspaniałego miasta. Zwykle druga część, jest mniej dopracowana, bardziej nużąca, wręcz gorsza od pierwszej, ale musi się zdążyć wyjątek. Okazuje się, iż Petrodor w każdym calu jest tak samo genialny jak Sasha, jeżeli nie lepszy. A dlaczego? Przeczytajcie sami...
"Duma oznacza pewność siebie tak głęboką, że nie przeraża cię cudza odmienność."
W pierwszej części, cały konflikt wybuchł z pobudek czysto religijnych. Tutaj mamy odrobinę inną sytuację. Mamy dwie frakcje - Serrinów oraz bogate rody. Ci pierwszy, żyją już w Petrodorze od 300-stu lat i dzięki nim, miasto stało się znaczącą gospodarką nad morzem. Bogate rody są podzielone, na mniejsze rodziny, jedne bardziej znaczące, drugie mniej. Całe miasto, jest podzielone na dwie części, przez dwa najpotężniejsze rody. Tym razem, Serrini nie chcą patrzeć jak ich dom, będzie powoli sam siebie wyniszczał przez pychę ludzi. Starają się, obrócić rody przeciwko sobie, tym samym, mając nadzieję, że miasto przetrzyma.
Drugi powód, jest na tle religijnym. Na tak dużym obszarze trudno, byłoby nie mieć własnego arcybiskupa. Biorąc pod uwagę, iż Serrini nie wyznają religii wojna na patelni.
Przez całą książkę, po woli dowiadujemy się różnych informacji z polityki, następnie mamy dwie mniejsze potyczki, i dwie większe. Czyli praktycznie, cała fabuła opiera się tylko na knowaniu i układach postaci. Przypomina mi się rozsypanka puzzli, które składają się z 2000 elementów by je ułożyć, należy czytać od początku z uwagą by nie pomylić ich miejsca, do ostatniej strony nie jest się pewnym czy nasz tok myślenia jest prawidłowy. A na końcu, czeka nas miła niespodzianka w postaci pięknego i zarazem krwawego obrazka.
"Bliska
przyjaciółka powiedziała mi niedawno, że Honor, podobnie jak wiele
ludzkich pojęć, nie posiada jednolitego znaczenia a zatem nie można mu
ufać, Odparłam, że żadna ludzka idea nie ma pojedynczego znaczenia i
jeśli odrzucimy je wszystkie, nie pozostanie nam absolutnie nic."
Niektórzy, pewnie pamiętają moją poprzednią recenzji z Sashy. Dla przypomnienia, mieliśmy na początku spis postaci, który obejmował 74 bohaterów. Wielkie moje było rozczarowanie, gdy tego nie znalazłam. Ale okazuje się, iż to nie jest potrzebne. Po pierwsze, pojawiają się starzy bohaterzy, których o dziwo pamiętałam. Nie brakuje, też nowych postaci, ale z tymi również nie będziemy mieć problemu. Tak jak autor, w poprzedniej części zrezygnował z pokaźnych opisów postaci, tak tutaj znajdziemy je. A u mnie, za to nie zabraknie opisu moich ukochanych bohaterów z drugiej części.
Sasha wspaniała, twarda bohaterka. W tej części, jak i w poprzedniej nadal ma swój osobisty urok, za który nie da jej się nie lubić. Oprócz tego jej temperament się nie zmienił, przez co dochodzi do zaskakujących sytuacji. Ale zanim, powiedziecie, iż autor nic nie zmienił w postaci Sashy powstrzymajcie się ze swoim zdaniem. Otóż, przy wielkim moim zdziwieniu Joel Shepherd pokazał nam wnętrze dziewczyny, która jest dość wrażliwa i niepewna. Całe wyobrażenie, jakie mieliśmy w pierwszej części, a jakie mamy w drugiej, to prawie dwie różne osoby, albo inaczej przedstawione. Sasha, zyskała w moich oczach. Oprócz porwanej i niebezpiecznej kobiety, mamy taką, która pokazuje swoje uczucia nielicznym.
Errolyn, jest to Serrin, które poznaliśmy w pierwszej części. Niewiele mieliśmy sytuacji, w których mogliśmy go ocenić lub też stwierdzić czy go lubimy, czy też nie. W Petrodorze lepiej go poznajemy, nie tylko jego punkt widzenia na świat i ludzi, ale jego osobowość, którą nie do końca da się rozgryźć. Oprócz tego, dowiadujemy się, że Errollyn jest to postać wspaniałe, miła, ukochana, urocza.
Trzeba przyznać, iż tego Serrina nie da się zrozumieć, jednak na pewno go bardzo polubimy.
Nie zabraknie, nam tutaj Jaryda. Tak jak wiemy, był on lordem, który pragnie teraz zemsty na tych, którzy(spojler) zabili jego młodszego brata. (off). Więc teoretycznie, jak i praktycznie nie zależy mu na życiu, tym samym zrobił się nieznośny i nie mogłam go strawić prawie do końca powieści. Jego tok myślenia, jego decyzje były tak wariackie, aż nie chciało mi się go czytać. Pomimo tego, że naprawdę go lubiłam w pierwszej części, tutaj zrobił się wkurzający.
Jak pisałam wcześniej, w Petrodorze znajdują się teraz dwie siostry Sashy, a trzecia jeździ sobie na koniu w Lenayi. Niektórzy pogłowią się, kim jest tajemnicza postać jeżdżąca na koniu. No cóż kolejna niespodzianka.. Sofy. Piękna, dobra, naiwna młodsza siostra Sashy bierze z niej przykład oraz odebrała sobie rozum podobnie jak Jaryd. Nie wiem co było gorsze 'inteligencja' Sofy, czy decyzje Jaryda. No cóż mamy dwie owcy, które nie myślą.
A co, z pozostałymi postaciami?
Kessligh pojawiał się w książce sporadycznie, ale można zobaczyć, że on też pokazuje się od zupełnie inne strony. Nie możliwe, jest powiedzenie o nim, iż nie dba o innych, lub nie obchodzą go losy przyjaciół lub też jego umy. Jego zachowanie było też zaskakujące, ale za to bardzo pozytywnie.
Warto wspomnieć o postaci, która wiele namiesza. Można o niej powiedzieć wiele, jednak ja sama nie mam do końca wyrobionego zdania. Przeczytacie, dowiecie się o kim mówię.
Podsumowując bohaterów naprawdę, niektórzy zmienili się nie do poznania, lub też zostali przedstawieni od inne strony niż wcześniej. Trzeba przyznać, iż autor ma wielki talent to bohaterów i nie tylko.
"Serrini nazywają to odwiecznym pytaniem(...) Pytań bez odpowiedzi, które pomimo jej braku winny być nieustannie zadawane."
W poprzedniej części, poznajemy różne części Rhodii. Tym razem, akcja dzieje się w Petrodorze oraz Lenayi. Autor raz pokazywał nam sytuacje od strony Sashy i Errollyna, a raz od Jaryda i Sofy.
Cała akcja książki jest idealna dopasowana od sytuacji, miejsca, bohaterów. Niestety tym razem mamy tylko czas teraźniejszy, nie specjalnie dowiadujemy się o historii Petrodora oprócz kilku podstawowych informacji.
Styl pisania, jest taki sam. Rozbudowane opisy, dużo polityki, mnóstwo walki. Przy książce trzeba się skupić by nie ominąć ważnych fragmentów, poprzez rozkojarzenie. Tak jak w Sashy pomarudziłam na bohaterów ustawiających się w kolejne tutaj wrodzy zmądrzeli tym samym nie czekając na swoją śmierci. Ale bez przesady, Sasha nadal zabija nie mając większych problemów z trójką przeciwników.
Teraz wiadomość dla tych którzy lubią wątki romantyczne. Autor przyszykował nam wielką niespodziankę. Dwa wątki, szczególnie ten pierwszy jest idealne opisany. Nie ma tysiąca czułych słówek, które obrzydzają nam książkę. Wszystko jest prowadzone z umiarem i spokojem. Łatwiej czytać o czymś takim, niż miliony kwiatków, prezencików i całej reszty.
"A czy przyjaciel pozostaje przyjacielem - zapytała Sasha - jeżeli niszczy to, co najbardziej cenimy?"
Petrodor, okazał się miłą niespodzianką i wspaniałą lekturą. Na długo nie zapomnę przygód bohaterów. Cała akcja prowadzona doskonale. Czytelnik nie mógł się nudzić. Intrygi, układy, walki.
Wprost idealna książka, dla wszystkich, którzy lubią politykę.
Nie zabraknie, różnych zwrotów akcji, niespodziewanych decyzji. Druga część jest tak samo dobra, a nawet lepsza niż Sasha.(jak już pisałam wyżej)
Petrodor druga część, trylogi "Próba krwi i stali" przerósł moje oczekiwania. Ja już, czekam na część trzecią, która mam nadzieję będzie tak samo dobra, a nawet lepsza. Nie czarujmy się, to jest możliwe.
"Nic nigdy się nie kończy Sasho - odparła smutno Rhillian - Każde zakończenie jest zaledwie początkiem czegoś innego"
Sasha | Petrodor | Tracato | Haven
Moja ocena 10/10
Chętnie przeczytam, może mi się spodoba :) Jednak jak widzę jest to druga część, więc oczywiście zacznę od pierwszej.
OdpowiedzUsuńO "Sashy" naczytałam się dużo dobrego. Z pewnością się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuńZacznę od pierwszej części, ale widzę że druga już zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń