Petrodor

Tytuł: Petrodor
Tytuł oryginalny: Petrodor
Seria: Próba krwi i stali
Autor: Joel Shepherd
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2013
Opis: Sasha, znakomita wojowniczka i księżniczka Lenayin, znalazła się daleko od domu. Przebywa w Petrodorze, portowym mieście pełnym ciemnych zaułków, bogactwa i zbrodni. Zamożne, wpływowe centrum handlowe jest kluczem do utrzymania pokoju między Lenayin i Bacosh. Sasha i Keslig starają się przejrzeć polityczne intrygi i znaleźć sposób, by zapobiec wojnie


Joel Shepherd to urodzony w 1974 roku australijski pisarz fantasy i science-fiction, autor poczytnej serii Crossover o Cassandrze Kresnov - superżołnierce.

"Doskonałością jest światło, jednakże każde światło rzuca cień"

Po wygnaniu z rodzinnej ziemi, Sasha udaje się do nadmorskiego miasta Petrodor. Tam wraz z Kesslighiem i starymi przyjaciółmi, próbuje znaleźć sposób na zażegnanie konfliktu, pomiędzy starą i tajemniczą rasą Serrinów, a ludźmi z bogatych rodów. Wojna każdemu jest na rękę. Serrini chcą udowodnić swą siłę, arystokracja chce się pozbyć nieproszonych sąsiadów, którzy żyją tam od 300-stu lat, a król Lenayia chce wojny, która pomoże w jego własnych interesach. Tam pośród intryg nadmorskich, układów i religią, nie ma miejsca już na przyjaźnie i rodzinę. Sasha musi zdecydować, jak bardzo może zaangażować się w konflikt tym samym wspierając Nasi-keth i odwracając się, od dwóch potężnych rodów, w których znajdują się jej siostry. Oraz, jak bardzo może ufać Errollynowi?

 "Tak wielu ludzi nie dostrzega własnych dłoni, trzymając ręce tuż przed twarzą"

Nadal pamiętam, jak czytałam Sashę z zapartym tchem. Intrygi dworskie, wojny, politykę, pokochałam w Sashy, praktycznie połykając książkę jednego dnia. Teraz, w końcu moje łapki mogły otworzyć Petrodora. Rozkoszując się znowu, przygodami jakimi zauroczy nas Joel Shepherd przenosimy się do wspaniałego miasta. Zwykle druga część, jest mniej dopracowana, bardziej nużąca, wręcz gorsza od pierwszej, ale musi się zdążyć wyjątek. Okazuje się, iż Petrodor w każdym calu jest tak samo genialny jak Sasha, jeżeli nie lepszy. A dlaczego? Przeczytajcie sami...

"Duma oznacza pewność siebie tak głęboką, że nie przeraża cię cudza odmienność."

W pierwszej części, cały konflikt wybuchł z pobudek czysto religijnych. Tutaj mamy odrobinę inną sytuację. Mamy dwie frakcje - Serrinów oraz bogate rody. Ci pierwszy, żyją już w Petrodorze od 300-stu lat i dzięki nim, miasto stało się znaczącą gospodarką nad morzem. Bogate rody są podzielone, na mniejsze rodziny, jedne bardziej znaczące, drugie mniej. Całe miasto, jest podzielone na dwie części, przez dwa najpotężniejsze rody. Tym razem, Serrini nie chcą patrzeć jak ich dom, będzie powoli sam siebie wyniszczał przez pychę ludzi. Starają się, obrócić rody przeciwko sobie, tym samym, mając nadzieję, że miasto przetrzyma.
Drugi powód, jest na tle religijnym. Na tak dużym obszarze trudno, byłoby nie mieć własnego arcybiskupa. Biorąc pod uwagę, iż Serrini nie wyznają religii wojna na patelni.
Przez całą książkę, po woli dowiadujemy się różnych informacji z polityki, następnie mamy dwie mniejsze potyczki, i dwie większe. Czyli praktycznie, cała fabuła opiera się tylko na knowaniu i układach postaci. Przypomina mi się rozsypanka puzzli, które składają się z 2000 elementów by je ułożyć, należy czytać od początku z uwagą by nie pomylić ich miejsca, do ostatniej strony nie jest się pewnym czy nasz tok myślenia jest prawidłowy. A na końcu, czeka nas miła niespodzianka w postaci pięknego i zarazem krwawego obrazka.

 "Bliska przyjaciółka powiedziała mi niedawno, że Honor, podobnie jak wiele ludzkich pojęć, nie posiada jednolitego znaczenia a zatem nie można mu ufać, Odparłam, że żadna ludzka idea nie ma pojedynczego znaczenia i jeśli odrzucimy je wszystkie, nie pozostanie nam absolutnie nic."

Niektórzy, pewnie pamiętają moją poprzednią recenzji z Sashy. Dla przypomnienia, mieliśmy na początku spis postaci, który obejmował 74 bohaterów. Wielkie moje było rozczarowanie, gdy tego nie znalazłam. Ale okazuje się, iż to nie jest potrzebne. Po pierwsze, pojawiają się starzy bohaterzy, których o dziwo pamiętałam. Nie brakuje, też nowych postaci, ale z tymi również nie będziemy mieć problemu. Tak jak autor, w poprzedniej części zrezygnował z pokaźnych opisów postaci, tak tutaj znajdziemy je. A u mnie, za to nie zabraknie opisu moich ukochanych bohaterów z drugiej części.
Sasha wspaniała, twarda bohaterka. W tej części, jak i w poprzedniej nadal ma swój osobisty urok, za który nie da jej się nie lubić. Oprócz tego jej temperament się nie zmienił, przez co dochodzi do zaskakujących sytuacji. Ale zanim, powiedziecie, iż autor nic nie zmienił w postaci Sashy powstrzymajcie się ze swoim zdaniem. Otóż, przy wielkim moim zdziwieniu Joel Shepherd pokazał  nam wnętrze dziewczyny, która jest dość wrażliwa i niepewna. Całe wyobrażenie, jakie mieliśmy w pierwszej części, a jakie mamy w drugiej, to prawie dwie różne osoby, albo inaczej przedstawione. Sasha, zyskała w moich oczach. Oprócz porwanej i niebezpiecznej kobiety, mamy taką, która pokazuje swoje uczucia nielicznym.
Errolyn, jest to Serrin, które poznaliśmy w pierwszej części. Niewiele mieliśmy sytuacji, w których mogliśmy go ocenić lub też stwierdzić czy go lubimy, czy też nie. W Petrodorze lepiej go poznajemy, nie tylko jego punkt widzenia na świat i ludzi, ale jego osobowość, którą nie do końca da się rozgryźć. Oprócz tego, dowiadujemy się, że Errollyn jest to postać wspaniałe, miła, ukochana, urocza.
Trzeba przyznać, iż tego Serrina nie da się zrozumieć, jednak na pewno go bardzo polubimy.
Nie zabraknie, nam tutaj Jaryda. Tak jak wiemy, był on lordem, który pragnie teraz zemsty na tych, którzy(spojler) zabili jego młodszego brata. (off). Więc teoretycznie, jak i praktycznie nie zależy mu na życiu, tym samym zrobił się nieznośny i nie mogłam go strawić prawie do końca powieści. Jego tok myślenia, jego decyzje były tak wariackie, aż nie chciało mi się go czytać. Pomimo tego, że naprawdę go lubiłam w pierwszej części, tutaj zrobił się wkurzający.
Jak pisałam wcześniej, w Petrodorze znajdują się teraz dwie siostry Sashy, a trzecia jeździ sobie na koniu w Lenayi. Niektórzy pogłowią się, kim jest tajemnicza postać jeżdżąca na koniu. No cóż kolejna niespodzianka.. Sofy. Piękna, dobra, naiwna młodsza siostra Sashy bierze z niej przykład oraz odebrała sobie rozum podobnie jak Jaryd. Nie wiem co było gorsze 'inteligencja' Sofy, czy decyzje Jaryda. No cóż mamy dwie owcy, które nie myślą.
A co, z pozostałymi postaciami? 
Kessligh pojawiał się w książce sporadycznie, ale można zobaczyć, że on też pokazuje się od zupełnie inne strony. Nie możliwe, jest powiedzenie o nim, iż nie dba o innych, lub nie obchodzą go losy przyjaciół lub też jego umy. Jego zachowanie było też zaskakujące, ale za to bardzo pozytywnie.
Warto wspomnieć o postaci, która wiele namiesza. Można o niej powiedzieć wiele, jednak ja sama nie mam do końca wyrobionego zdania. Przeczytacie, dowiecie się o kim mówię.
Podsumowując bohaterów naprawdę, niektórzy zmienili się nie do poznania, lub też zostali przedstawieni od inne strony niż wcześniej. Trzeba przyznać, iż autor ma wielki talent to bohaterów i nie tylko.

 "Serrini nazywają to odwiecznym pytaniem(...) Pytań bez odpowiedzi, które pomimo jej braku winny być nieustannie zadawane."

W poprzedniej części, poznajemy różne części Rhodii. Tym razem, akcja dzieje się w Petrodorze oraz Lenayi. Autor raz pokazywał nam sytuacje od strony Sashy i Errollyna, a raz od Jaryda i Sofy. 
Cała akcja książki jest idealna dopasowana od sytuacji, miejsca, bohaterów. Niestety tym razem mamy tylko czas teraźniejszy, nie specjalnie dowiadujemy się o historii Petrodora oprócz kilku podstawowych informacji.
Styl pisania, jest taki sam. Rozbudowane opisy, dużo polityki, mnóstwo walki. Przy książce trzeba się skupić by nie ominąć ważnych fragmentów, poprzez rozkojarzenie. Tak jak w Sashy pomarudziłam na bohaterów ustawiających się w kolejne tutaj wrodzy zmądrzeli tym samym nie czekając na swoją śmierci. Ale bez przesady, Sasha nadal zabija nie mając większych problemów z trójką przeciwników.

Teraz wiadomość dla tych którzy lubią wątki romantyczne. Autor przyszykował nam wielką niespodziankę. Dwa wątki, szczególnie ten pierwszy jest idealne opisany. Nie ma tysiąca czułych słówek, które obrzydzają nam książkę. Wszystko jest prowadzone z umiarem i spokojem. Łatwiej czytać o czymś takim, niż miliony kwiatków, prezencików i całej reszty. 

"A czy przyjaciel pozostaje przyjacielem - zapytała Sasha - jeżeli niszczy to, co najbardziej cenimy?"

Petrodor, okazał się miłą niespodzianką i wspaniałą lekturą. Na długo nie zapomnę przygód bohaterów. Cała akcja prowadzona doskonale. Czytelnik nie mógł się nudzić. Intrygi, układy, walki.
Wprost idealna książka, dla wszystkich, którzy lubią politykę. 
Nie zabraknie, różnych zwrotów akcji, niespodziewanych decyzji. Druga część jest tak samo dobra, a nawet lepsza niż Sasha.(jak już pisałam wyżej)
Petrodor druga część, trylogi "Próba krwi i stali" przerósł moje oczekiwania. Ja już, czekam na część trzecią, która mam nadzieję będzie tak samo dobra, a nawet lepsza. Nie czarujmy się, to jest możliwe.


"Nic nigdy się nie kończy Sasho - odparła smutno Rhillian - Każde zakończenie jest zaledwie początkiem czegoś innego"

Sasha | Petrodor | Tracato | Haven

Moja ocena 10/10

Klątwa Tytana

Klątwa Tytana - Rick RiordanTytuł: Klątwa Tytana
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Tom: III
Opis: Kiedy Percy Jackson dostaje od swojego najlepszego kumpla Grovera pilną wiadomość z prośbą o pomoc, natychmiast przygotowuje się do walki. Przyjaciele ruszają na ratunek i odkrywają, że Grover spotkał kogoś wyjątkowego: dwoje potężnych dzieci półkrwi o nieznanym pochodzeniu. Ale to nie wszystko, co ich czeka. Król tytanów, Kronos, uknuł najbardziej podstępny ze swoich planów, a młodzi herosi mają być jego ofiarami. Nie tylko oni są w niebezpieczeństwie. Przebudził się starożytny potwór - zdolny zniszczyć Olimp, a Artemida, jedyna bogini, która potrafi go wytropić, zaginęła. Percy i przyjaciele wraz z Łowczyniami Artemidy mają tylko tydzień, żeby odnaleźć porwaną boginię i rozwiązać tajemnicę potwora, na którego polowała. A po drodze będą się musieli zmierzyć z najniebezpieczniejszy wyzwaniem: mrożącą krew w żyłach klątwą tytana

Z jednej strony, błędem jest czytać część, za część, gdyż wtedy wszystko zlewa się w jedną długą historię. Nie pamięta się szczegółów, nie można określić co się zdarzyło w trzeciej, a co w czwartej części. Ale jak można zakochać się w serii i nie przebierać nogami, by chwycić w łapki kolejną część?

„Nawet najdzielniejszym zdarza się upadek.”

Percy wraz z przyjaciółkami, wybiera się do Grovera, który prosił o pomoc. Wszyscy nie mogą doczekać się wyjaśnień. Na miejscu, okazuje się, że satyr odkrył dwoje potężnych dzieci półkrwi, którzy nie znają swojego pochodzenia. Nie mogło, oczywiście zabraknąć potwora, który atakuje młodych herosów. Starają się oni, jak najszybciej zakończyć walkę i przewieźć dzieci do Obozu. Jednak, nie wszystko idzie po ich myśli. Suma summarum, starożytne potwory budzą się ze snu, a bogini Artemida znika. Herosi mają tydzień na odnalezienie jej oraz na rozwiązanie zagadki kto za tym wszystkim stoi.

Niezbyt lubię, pisać po raz trzeci to samo, a powoli wszystkie recenzje jakiekolwiek przeze mnie ukochanej serii, do tego się sprowadzają. Po raz kolejny przeczytacie, jak ja uwielbiam mitologię, jak bohaterzy pozostali niezmienni, iż to przyjemna i zabawna lektura itd. To czas, brać się do roboty!

„Niebo wciąż marzy o objęciach ziemi.”

Percy, jest nadal tym samym oddanym przyjacielem, który nie grzeszy rozumem. Grover nadal zajada puszki, a Annabeth... jak to Annabeth, niezwyciężona. Nie można zapomnieć o Dionizosie - o którym dowiadujemy się nieco więcej i zmienia się po części nasz punkt widzenia. Apollo to drugi bóg, którego nie da się nie lubić. Rick Riordan wspaniale go przedstawił na tle dzisiejszej technologii. I oczywiście siostra Apolla - Artemida. Postać dość rzadko wspominana w mitologii, jednak zawsze ona mnie intrygowała, a autor przedstawił ją z kolejną otoczką tajemnicy.
Nie można zapomnieć, o nowych postaciach, a mianowicie o Biance i Nico. A tutaj to naprawdę bardzo się zdziwicie. (całkiem pozytywnie)
Ci co nie czytali, drugiej część powinni przejść do następnego akapitu.  Thalia postać o której nic nie wiemy. Ni z tąd, ni zowąd pojawia się na ostatniej stronie drugiej części, gdy my mamy rozdziawione usta. Na szczęście, tutaj wyrabiamy sobie o niej opinie i no cóż. Kto, co woli.

Tak jak w poprzednich częściach, nie można narzekać na brak akcji. Całą książka jest przesycona akcją i oczywiście bardzo dobrą fabułą. Nie mniej, niektóre rzeczy są zbyt infantylne. Wprost nie da się nabrać na niektóre rzeczy. Czasami równie,ż zdarzają się momenty nieprzemyślane, lub źle opisane. Ale, co, jak co nie narzekajcie na brak humoru. Już nie tylko Grover dostarcza nam zabawnych momentów ale i inni bohaterowie. Mój ulubiony przykład:

„Ogłaszam boski alarm! - wrzasnął Mroczny. - To kolo od wina!”

"Klątwa Tytana", okazała się jedna z najlepszych części, ale jeszcze zostały dwie następne książki i kończy nam się seria.
Ujmijmy to na razie tak. Fani Perce'go nie zawiodą się. książka jest utrzymywana w takich samych klimatach jak poprzednie. Do bohaterów, coraz bardziej się przywiązujemy, oraz coraz bardziej przeżywamy te wszystkie przygody.

Ocena 9/10

Bitwa w Labiryncie | Ostatni Olimpijczyk

Królewski zwiadowca

Tytuł: Królewski zwiadowca
Autor: John Flanagan
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 09-10-2013
Tom: 12
Seria: Zwiadowcy
Opis: Akcja rozgrywa się kilkanaście lat po wydarzeniach opisanych w "Cesarzu Nihon-Ja". Centralną postacią tomu jest dorosły już Will oraz jego uczeń, a właściwie uczennica - pierwsza w historii korpusu kobieta-zwiadowca. 




Znacie przysłowie, co za dużo to niezdrowo? Czasami, również to dotyczy książek wchodzących w serie. Najdłuższa seria, jaka chyba do tej pory wyszła (i nie jest skończona) to PLL. A co waszym zdaniem powinno znaleźć się na drugim miejscu? Okazuje się, że srebrny medal powinni dostać Zwiadowcy. Na początku, seria miała liczyć 10 tomów, następnie pojawił się jedenasty w postaci, krótkich opowiadań. I na tym miało się zakończyć słowami "Żyli długo i szczęśliwie". Jednak okazuje się, że pan John Flanagan ma nieco inne plany dla bohaterów, o których zamierza napisać w kolejnych częściach, wzbogacając serię już nie tylko o 11 tom ale również o następne.

"A ty piękniejesz z każdym dniem - odparł
-A ja? A ja? - zapytał z udawaną powagą - Czy ja z każdym dniem wyglądam coraz przystojniej?(...)
- Coraz bardziej niechlujnie"

Minęło, kilkanaście lat od wydarzeń opisanych w "Zaginionych historiach" i nadchodzą nieuchronne zmiany. Król Ducan, rozłożony chorobą musi zrezygnować z rządzenia krajem , tym samym obciążając tym obowiązkiem Cassandrę, wraz ze swym mężem sir Horacym.
Halt zrezygnował z funkcji zwiadowcy i wiedzie spokojne życie wraz z lady Pauline. Jednak nadal dba o korpus, w którym dowodzi teraz Gilian.
Tymczasem, Will musi uporać się ze stratą jaką "wysysała" mu całą radość życia oraz jego radość.
Przyjaciele, starają mu się pomóc, jednak wszelkie próby spełzają na niczym.W końcu, wpadają na pomysł z uczniem.
Will na początku, jest nastawiony sceptycznie i jego serce wypełnia pragnienie zemsty na tych, którzy zniszczyli mu życie. W końcu przystaje na propozycje przyjaciół i zgadza się na ucznia, który jest wyjątkowy, nie tylko pod względem, iż to dziewczyna, ale także...

No to, tyle jeżeli chodzi o opis książki. Zresztą, jeżeli się na mnie zezłościliście, iż nie zdradziłam postaci ucznia sami domyślicie się w dalszej części recenzji.
Zwiadowcy to seria sama w sobie, która sprawia, że zaraz przypominają mi się miłe chwile spędzone ze wszystkimi książkami. Cięty język Halta, naiwność Horace'go, zabawny Will, odważna Cassandra, kochana Aliss, cudowny Gilian i cała reszta - te wszystkie postacie, wraz z przygodami tworzyły Zwiadowców. Prawdziwych i niepowtarzalnych. Kiedy, przeczytałam ostatnie zdanie w 11 tomie nie uwierzyłam, że na tym kończy się seria Zwiadowców. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. No chyba, że ktoś wciska na siłę kolejne tomy.
Zacznijmy od tego, po co kolejny tom? Jeżeli ktoś tęskni, za postaciami, za przygodami niech sięgnie chociażby po raz dziesiąty i zacznie czytać od początku, dopóty dopóki mu się nie znudzi. Ale czy jest sens ciągnięcia na siłę serii o kolejne tomy? Byle, tylko coś napisać? W serii Zwiadowcy, ukazało się 11 części. Nie znam zbytnio innej serii, która liczyłaby tyle książek(oprócz PLL, a i jeszcze Jutro). A kilka miesięcy temu, okazuje się, że możemy wyczekiwać 12 tomu. Już sama informacja wskazuje na to, że powoli zaczyna się w Zwiadowcach liczyć ilość, a nie jakość i pamięć.
Druga sprawa. Autor ma już stworzonych bohaterów, świat, wykreowaną serię i wiernych fanów. Czego chcieć więcej? - Przygód. Ile razy można czytać coś podobnego tylko, że akcja dzieje się kilka lat później czy wcześniej?
Trzecie. Każdy kończąc część jedenastą myślał <SPOJLER!!!!!!!!!!!> o tym jak Horace będzie żył z Cassandrą, kiedy Gilian ożeni się z Jenny, jak będzie pięknie wyglądało życie Willa u boku Alyss<KONIEC SPOJLERA> a tu......... Autor zgotował wszystkim dość zaskakującą i niezbyt miłą niespodziankę tym którzy liczyli na zakończenie "Żyli długo(niekoniecznie) i szczęśliwie".
Czwarte. Cała opowieść.

"Nie. Możesz liczyć na mój szacunek... w dniu, kiedy nauczysz latać konia do tyłu dookoła zamkowych wieżyczek"

Bohaterowie przeżyli, dość wielkie zmiany. Nie tylko, liczy się tu upływ czasu i wydarzenia. Cassandra, Horacy, Gilian nawet Halt to, nie są ci sami bohaterowie. Wyglądają i zachowują się tak jakby wcześniejsze wydarzenia, zachowania, wspomnienia, charakter był całkowicie zmieniony. To była chyba jedna z najbardziej, zaskakujących rozczarowań jakie spotkałam. A było ich całkiem sporo.
Will. Aż tutaj brakuje słów by opisać, jak bardzo autor zmienił moją ukochaną postać i tym samym sądzę, że rozczarował wielu fanów. Pod względem technicznym, wyszło dobrze, ale trudno patrzeć jak nasz bohater stał się bezwzględny i bez uczuć.
Maddie, to jedyna nowa bohaterka. Ogólnie charakter wyszło schematycznie. Niemiła, zadufana w sobie dziewczyna zmienia się w aniołka, dobrego i wspaniałego. Jakbym jeszcze uwierzyła w pewien szczegół, który zraził mnie niesamowicie(jak mogli rodzice tak ją wychować(i w dodatku ta para!)) byłabym zachwycona.

Co tak naprawdę, musiał napisać autor? Pomyślmy... bohaterów praktycznie już ma, świat - wystarczy trochę sobie przypomnieć co napisał w poprzednich tomach by nie strzelić gafy, a i no tak.... przydał by się główny wątek, na którym będzie ciągnąć swoje kolejne tomy. No ale zaraz, możemy trochę pozmieciać, poprawić, zatuszować i gotowe. Mamy Ruiny Gorlanu - w nowej odsłonie.
Bardziej schematycznie, się nie dało. Wszystko tak bardzo przypominało pierwszy tom, że aż strach. Tak - uczennica bardzo zdolna, następnie mała wyprawa by sprawdzić umiejętności, później Will zostaje złapany, a no i jeszcze do tego uczennica ratuje życie, najlepszemu Zwiadowcy. Za pierwszym razem numer mógł przejść, za drugim... już nie za bardzo. Może i nie liczyłam na fajerwerki, ani na karty z rękawa, ale nie przesadzajmy. To dwunasty tom, którego i tak nie miało być, a my co mamy czytać? Po raz drugi prawie identyczne przygody?

Zwiadowców czytałam tom, za tomem. Byli przyjemni, ciekawi, szybko się ich czytało. Czasami trochę infantylni, jednak zawsze uwielbiałam ich przygody, humor bohaterów.
Nakładał się też język autora, który chyba jako jedyny nie zmienił się. John Flanagan opisuje wszystko prosto i jednocześnie ciekawie.

No to jakąś 1/4 recenzji zajmują moje przemyślenia o 12 tomie, więc czas na zaskakujące podsumowanie.
Każdy z pewnością ma taką serię, którą darzy sympatią. Zwiadowcy to dla mnie taka seria, którą darzę sentymentem. Mimo, iż rozczarowałam się, a wręcz smuciłam wydarzeniami pomiędzy 11 a 12 tomem to i tak uwielbiam Zwiadowców. Mam tylko nadzieję, że w kolejnym tomie/ach wszystko wróci do normy i nie raz autor pozytywnie nas zaskoczy. Teraz już tylko czekać na 13 tom, który pojawi się gdzieś w 2014 roku.

"Choćbyś nie wiem jak dokładnie obmyśliła plan, choćbyś nie wiem jak pewna była, że o niczym nie zapomniałaś, zawsze coś ci umknie"

Moja ocena 8-/10

Morze potworów

Morze Potworów - Rick RiordanTytuł: Morze potworów
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
Tom: II
Opis: Siódma klasa była dla Percy'ego Jacksona wyjątkowo spokojna. Żaden potwór nie przedostał się na teren jego nowojorskiej szkoły. Ale kiedy niewinna gra w zbijanego z kolegami z klasy zmienia się w śmiertelną rozgrywkę z brutalną bandą olbrzymów-ludożerców...sprawy przyjmują paskudny obrót. Niespodziewana wizyta Annabeth, przyjaciółki Percy'ego, oznacza kolejne złe wieści: magiczna granica broniąca Obozu Herosów została zniszczona przez truciznę podrzuconą przez tajemniczego wroga. Jeśli lekarstwo nie znajdzie się na czas, jedyna bezpieczna przystań dla herosów przestanie istnieć.


Jak, to jest mieć spokojny rok w szkole? O tym, przekonał się Percy, gdzie przez cały rok szkolny nie zaatakował, go żaden potwór. Jedna, ile można mieć szczęscia jednocześnie? W ostatnim dniu szkoły, lekcja wf-u okazuje się walką o życie. (Nie ma to jak próba zrobienia przekąski z syna boga mórz), która kończy się niepowodzeniem dla potworów. W tym momencie, zjawia się Annabeth, która przynosi złe wieści: magiczna bariera chroniąca, Obóz zaczyna słabnąć tym samym przyciągając magiczne stwory, w to miejsce. Znalezienie lekarstwa, okazuje się prawie niemożliwe. Pomimo tego Percy wyrusza na Morze potworów, które kryje tajemnice lekarstwa oraz wiele innych rzeczy.

„Żyjesz w obu światach. Oba mogą zrobić ci krzywdę, ale i ty możesz wywrzeć wpływ na oba. To czyni herosów wyjątkowymi. Niesiesz nadzieje ludzi do królestwa nieśmiertelnych."


Pierwsza część Perce'go, mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Pełna humoru, ciekawej fabuły, mnóstwa zwrotów akcji. Wręcz, prawie idealna, dla wszystkich. No cóż, nie ukrywajmy, kto mając możliwość, nie sięgnie po następne przygody, naszych wielbionych herosów? Każdy tom nawiązuje, w pewien sposób do mitologii i tym samym jest wyjątkowy. W tej części, przyjrzymy się bliżej nie czemu innemu jak "Morzu Potworów". Zaczynają książkę, podejrzewałam już do czego autor nawiązał tym samym, ale i tak nie popsuło mi to przygód Perce'go.

Percy, to jeden z bohaterów, których nie da się nie pokochać. Pomimo tego, że to druga część i minął mniej więcej rok od wydarzeń z Złodzieja Pioruna, chłopak nie zmienia się. Nadal oddany przyjaciołom. Z pewnością, nie zamienimy się z nim rozsądkiem, ale odwagi mu pozazdrościmi.
Annabeth pomimo tego, że lepiej ją poznajemy przez co staje nam się bliższa, tym samym jej mądrość nie ucierpiały w naszych oczach.
Nowi bohaterzy, również się tutaj pojawiają. W tej części autor dodał  nam nie kto innego jak Tantala.
Oprócz niego, który wprowadzi nam kolejnych humorystycznych scen mamy Tysona. Nie opowiem nic więcej o nim by nie psuć zabawy.
A... i z pewnością, niektórzy z was zastanawiają się gdzie się podział Grover. Mogą was zapewnić, że autor pamiętał o nim i nie raz nasz kozioł, doprowadzi do śmiechu.

"(...) jakby w ten sposób udowadniała, że wszystko jest możliwe. Percy może skończyć siódmą klasę. Gofry mogą być niebieskie. Takie drobne cuda.”

Fabuła, w tej książce jeszcze nie raz nas zaskoczy. Nadal autor, łączy nowoczesne czasy z Bogami, dzięki czemu mamy dość śmieszną mieszankę.
Cała historia, od początku, aż do samego końca jest ciekawa, więc nie można się oderwać. Język autora tym samym nie jest ozdobny, tylko lekki, wszystko jest gładko opisane. Ale, właśnie dzięki temu ta książkę tyle zyskuje na swej prostocie.

Druga część, z pewnością jest lepsza od pierwszej. Po pierwsze, możemy liczyć na więcej akcji, mimo że nie narzekam na nudę w Złodzieju pioruna tutaj otrzymamy więcej zwrotów akcji. W każdym tomie, może się zdążyć coś czego nie możemy przewidzieć mimo, że łączy się wszystko z mitologią.
Autor obdarza nas, w każdym kroku humorem, który jest wielkim plusem książki.

„Wszelkie próby zabójstwa spotkają się z najsurowszą karą – pozbawieniem prawa do konsumpcji słodyczy przy wieczornych ogniskach przez tydzień! Do rydwanów! ”

"Morze potworów" jest idealna kontynuacją, a każda część robi się coraz lepsza. Cały czas śledzimy naszych bohaterów i trzymamy za nich kciuki. Zakończenie również zapowiada nam kolejną świetną część. Od początku, do końca autor mnie pozytywnie zaskoczył i no cóż polecam serię każdemu.

„Szczury są pyszne – podpowiedział Greg.
A co to ma wspólnego z ta opowieścią? - spytała Marta.
Nic – odpowiedział Greg – ale jestem głodny.”

Moja ocena: 8+/10

Złodziej Pioruna | Morze potworów | Klątwa Tytana
Bitwa w Labiryncie | Ostatni Olimpijczyk

Złodziej Pioruna

Złodziej pioruna - Rick RiordanTytuł: Złodziej pioruna
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Pery Jackson i Bogowie Olimpijscy
Opis: Wiecie co, wcale nie chciałem być półkrwi. Nie prosiłem się o to, żeby być synem greckiego boga. Byłem zwyczajnym dzieckiem: chodziłem do szkoły, grałem w koszykówkę i jeździłem na rowerze. Nic szczególnego. Dopóki przez przypadek nie wyparowałem nauczycielki matmy. Wtedy się zaczęło. Teraz zajmuję się walką na miecze, pokonywaniem potworów, w czym pomagają mi przyjaciele, a poza tym staram się po prostu... przeżyć. Zrozumiecie to, jak przeczytacie opowieść o wszystkim, co stało się po tym, jak Zeus, bóg niebios, uznał, że ukradłem mu piorun - a rozgniewany Zeus to naprawdę spory problem



Zakochałam się, w mitologii zaraz na początku podstawówki. Potężni bogowie, ciekawi herosi, straszne potwory i zwykli śmiertelnicy - jak można nie lubić takie połączenia? Mitologia zawsze, kojarzyła mi się z krótkimi opowiadaniami. Rick Riordan jest autorem, który w swoich książkach zawarł mitologię na nowo. Jak w takim razie "wyszli" Bogowie Olimpijscy, połączeni z dzisiejszymi czasami?

„Idź tam, gdzie prowadzi Cię serce, inaczej utracisz wszystko.”

Percy, nie charakteryzował się niczym szczególnym. Zwykły chłopak, z ADHD i dyslekcją, który wylatywał już nie raz ze szkoły, a z nauka też nie przychodziła mu łatwo. Jednak, zawsze gdzie były problemy, tam też i był on. Nie miał również,, zbyt wielu przyjaciół. Właściwie jedynym był Grover, wysoki i trochę niezdarny chłopak. Marzył by, coś się zmieniło w jego życiu jednak nie sądził, że sprawy tak szybko się obrócą.
Podczas, jednej z wycieczek chłopaka atakuje pani od matematyki, zamieniając się w potwora. Oczywiście po całym incydencie(gdzie Percy wyszedł bez szwanku) nikt, nie pamięta owej nauczycielki. Omamy? Otóż na pewno nie, kiedy chłopak zostaje oskarżony o kradzież najpotężniejszej broni Zeusa - pioruna. A, no cóż wkurzony bóg to nie najlepsze nowiny...

 „(...) Zeus i Posejdon się pokłócili. Jak zwykle poszło o to samo: "Matka Rea kochała cię bardziej", "Katastrofy powietrzne są lepsze od morskich" itd.”

Wyobrażacie, sobie co by było, gdyby Bogowie Grecy żyli i zakochiwali się w śmiertelniczkach. Czy dzieci z takiego związku byłyby tak samo potężne, jak Tezeusz lub Herakles? Może i takie życie do najbezpieczniejszych nie należałoby, ale co może przebić walkę z potworami?
Percy nie jest zadowolony, że jest półbogiem, ale nie ma wybory.
Cała książka, to jedna wielka przygoda, a mity i stwory są jednym słowem niesamowite.
The Lightning Thief - Rick Riordan
„Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart.”

Warto na sam początek przedstawić, bohaterów oraz obóz herosów, który mnie oczarował. Zaraz gdy tylko przeniesiemy się tam, poczujemy się jak w domu. Stajnie, areny, las, wybrzeże to wszystko miało swój specyficzny nastrój. Poczujemy tam ciepło i miłą atmosferę.
A, do bohaterów nie można, nie poczuć sympatii.
Grover młody satyr, który kochał tortille i spanie(chyba równie mocno>. Trochę niezdarny, ale przy tym uroczy i oddany przyjaciołom. Anabeth córka Ateny oczywiście rozważna, mądra, inteligentna(pewnie tak samo jak matka).
Główny bohater, no cóż tak jak w większości powieściach zadziorny, pakujący się w kłopoty chłopaka. Również, idealnie sprawił się w pozycji narratora. Jego uwagi były zabawne oraz nigdy nie zanudzały czytelnika.
Bohaterzy drugoplanowi, byli tak samo bardzo dobrze wykreowani jak pierwszoplanowi. Nie można, spotkać w książce takich samych osób.

„Bardzo chciałbym móc powiedzieć, że w drodze na dół nachodziły mnie głębokie przemyślenia i doznawałem nagłych objawień, że pogodziłem się z własną śmiercią, śmiałem się śmierci w twarz itd. A tak naprawdę to jak było? Naprawdę myślałem po prostu „Aaaaaaauuuuuuaaaaaaa!."

Fabuła, to podstawa książki, a w tym przypadku jest bardzo dobra i ciekawa. Na każdym kroku coś się dzieje, więc nie da się nudzić przy książce. Wszystko, obfituje w akcję i nie brakuje osób, które chcą zabić naszych bohaterów i tu spotykamy sprzeczności. Nasi niesamowici herosi i satyr radzą sobie, z każdym potworem bez większych problemów. Pomimo tego, że każdy "przeciwnik" jest, coraz potężniejszy. Niektóre przygody również są odrobinę banalnie i przereklamowane.
Język autora jest lekki i przyjemny również nie raz pojawiają się zabawne momenty, które dodają całej powieści uroku. Nie mogę powiedzieć, że cała historia mnie nie wciągnęła.
Tytuły rozdziałów były niesamowite. Nie raz wybuchałam śmiechem niezapomnianym rozdziałem pozostanie na długo "Najwyższy władca łazienki". Jeżeli chcecie poprawić sobie humor, to coś dla was.

"Złodziej pioruna" to idealny początek serii o Percym. Od początku, aż do końca nie mogłam oderwać się od książki. Cała historia jest zabawna i ciekawa. Na pewno nie raz wybuchnięcie śmiechem. Książka jest raczej skierowana do niewymagających czytelników. Mnie za to cała historia urzekła prostotą i humorem.
„- Ekhm - odezwał się Grover - Percy? 
- Mhm? - Pewnie cię to zainteresuje. 
- Mhm? 
- Cerber mówi, że mamy dziesięć sekund na modlitwę do wybranego boga. A potem... no wiesz... on jest głodny.”

Moja ocena 8/10

Złodziej Pioruna | Morze potworów | Klątwa Tytana
Bitwa w Labiryncie | Ostatni Olimpijczyk

Podsumowanie września


Wrześnie jest chyba jednym z najgorszych miesięcy. Zaczęła się szkoła i trzeba było się zaaklimatyzować już w drugiej klasie. Nie można było wracać do domu i nic nie robić. Dodać do tego zajęcia dodatkowe to...brrrr. Nawet blog odczuł zmianę przez szkołę. W tym miesiącu pojawiło się tyle postów co kot napłakał. Ale mimo, że październik minie na sprawdzianach prawie ze wszystkich przedmiotów nie będzie tak źle. Zanim ogłosimy kilka informacji zapraszam na podsumowanie.

Tali:
Liczba książek przeczytanych we wrześniu: 4
Najlepsza książka: "Klątwa Tytana"
Najgorsza książka: -
Liczba recenzji:  3



Najczęściej wyświetlane recenzje:
  1. Miasto popiołów
  2. Worn
  3. Pragnienie
  4. Miasto szkła
  5. Szklany tron
Liczba wyświetleń: 1000

Więc zacznijmy od tego, że w tym miesiącu możecie wypatrywać recenzji w miarę regularnie(bynajmniej postaramy się). W pierwszej kolejności zobaczycie recenzje książek "Perry Jackson i Bogowie Olimpijscy". Oprócz tego w tym miesiącu przeczytacie recenzje książek od Studia Astropsychologii.
I to na razie tyle. Wyczekujcie recenzji:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka