184. Żółwie aż do końca

Okładka książki Żółwie aż do końca
Szesnastoletniej Azie do głowy by nie przyszło, że będzie prowadzić śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia miliardera Russella Picketta. Jest jednak sto tysięcy dolarów nagrody do zgarnięcia, no i jej Najlepsza i Najbardziej Nieustraszona Przyjaciółka Daisy bardzo chce rozwiązać tę zagadkę!

Dziewczyny wspólnie próbują dotrzeć do Davisa, syna miliardera, którego Aza poznała kiedyś na letnim obozie. Na pozór niewiele ich dzieli, ale tak naprawdę jest to przepaść.

Aza się stara. Stara się być dobrą córką, dobrą przyjaciółką, dobrą uczennicą, a nawet detektywem, jednocześnie zmagając się z obezwładniającymi lękami i dręczącymi myślami, których spirala coraz bardziej się zacieśnia.


Tytuł: Żółwie aż do końca
Tytuł oryginału: Turtles all the way down
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tłumacz: Iwona Michałowska-Gabrych

Zaczynałam jednak rozumieć, że życie to nie tyle twoja opowieść, co opowieść o tobie.

Z reguły trzymam się z dala od książek obyczajowych. Bardzo rzadko czytam powieści z tego gatunku, gdyż najzwyczajniej w świecie nudzą mnie one. Preferuję bardziej żywe przygody z mnóstwem zwrotów akcji. Niemniej jednak jest pewien autor, którego historie są niezwykle piękne, mądre oraz jedyne w swoim rodzaju. Oczywiście chodzi o Johna Greena. Jak do tej pory udało mi się przeczytać Gwiazd naszych wina i Papierowe miasta. Mimo że czytałam te powieści kilka lat temu, to nadal pamiętam, jak duże wrażenie na mnie wywarły. W końcu po długim okresie przerwy od twórczości Greena sięgnęłam po jego najnowszą książkę, której tytuł jak zawsze był owiany nutką tajemnicy.

Aza Holmes jest dziewczyną, która zdecydowanie różni się od swoich rówieśników. Zmaga się ona z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Choroba ta nie pozwala jej żyć normalnie, gdyż odbiera jej radość życia. Dziewczyna ma tylko jedną, bliską przyjaciółkę - Daisy. Pomimo tak długiej przyjaźni z nią, nadal mają pomiędzy sobą mur. Życie Azy zapewne toczyłoby się bez żadnych niezwykłych przygód, gdyby nie zniknięcie miliardera. Za namową  przyjaciółki, Aza postanawia uczestniczyć w amatorskim śledztwie Daisy. Pomóc ma w tym syn zaginionego - David, który niegdyś był blisko z Azą.


Najlepsze w nauce jest właśnie to, że w miarę uczenia się tak naprawdę nie otrzymuje się odpowiedzi, tylko coraz lepsze pytania.

Czytanie książek Johna Greena jest niezwykłe. Pierwotny zarys fabuły przedstawiony na okładce książki jest zaledwie nakreśleniem ogólnej sytuacji. Dopiero zagłębiając w historii, widać, że autor kreuje zupełnie inny obraz. Obraz, który jest znacznie bardziej skomplikowany. Co więcej, za każdym razem John Green mierzy się z innym problemem, który dotyka zwykłych ludzi. W przypadku Gwiazd naszych wina była to choroba, w Papierowych miastach szukanie własnego ja, a w Żółwiach aż do końca zmierzenie się z własnym umysłem.
Autor w najnowszej powieści przedstawia historię osoby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. I tak jak w poprzednich swoich książkach John Green przedstawia temat niełatwy, który opisuje po mistrzowsku. Pisarz potrafi opisywać walkę, jaka toczy się w głowie bohaterki. Jednak co ważniejsze, potrafi to przekazać czytelnikowi. Laikowi, który być może nigdy się nie spotkał z takim tematem, a dzięki tej książce zrozumie problemy oraz myśli, z jakimi musi się zmierzyć osoba z takimi zaburzeniami.

Główna historia miała przedstawiać śledztwo na temat miliardera. Na początku sądziłam, że autor stworzy z bohaterek Sherlocka w spódnicy. Aczkolwiek postaciom daleko było do detektywów, a fabule do kryminału. Wątek z szukaniem poszlak został zepchnięty na dalszy plan i to prawie od samego początku. Moim zdaniem brak takiej akcji nie miał złego wpływu na książkę. Wbrew pozorom bardzo dobrze czytało mi się o zwykłych życiu Azy, nie wypełnionym żadnymi nieprawdopodobnymi wydarzeniami.
Bohaterowie książki są postaciami żywymi, których losy dotykają czytelnika. Moja ulubioną postacią była główna bohaterka. Zaciekawiła mnie ona od samego początku. Nie tylko ze względu na nerwicę natręctw, ale przede wszystkim na swój charakter. Nie udawała ona filozofa. Jej wypowiedzi dawały za każdym razem do myślenia czytelnikowi. Inne postacie były równie niesztampowe i prawdziwe.
Autor w każdej ze swojej książek zaskakuje. W tym przypadku jednak nie ograniczył się tylko do niezwykłej fabuły, ale także zakończenia. Wcześniejsze przeczytane przeze mnie pozycje miały finał, który łapał za serce, jednocześnie pozostawiając pewne sprawy niewyjaśnione. W przypadku Żółwi aż do końca przedostatnia strona daje czytelnikowi wiele odpowiedzi odnoszących się do wydarzeń, których nie miałby okazji poznać. Bardzo się cieszę, gdyż nie muszę sama tworzyć zakończenia historii Azy, tylko miałam je klarownie przedstawione.

„Bynajmniej Holmesy. Sama wybierasz swoje zakończenia i rozpoczęcia. Wybierasz ramę, wiesz? Może nie wybierasz tego, co będzie na obrazku, ale ramę tak.”

Żółwie aż do końca nie są lekturą, o której łatwo się zapomni. John Green porusza temat trudny, ale jednocześnie ciekawy. Dzięki swojemu talentowi autor umie przekazać czytelnikowi najbardziej skomplikowane sprawy. Książka ta, podobnie zresztą jak poprzednie pozycje pisarza, daje wiele do myślenia. Oprócz spędzania miłego czasu podczas czytania powieści, czytelnik uczy się i poznaje świat z innej strony, dzięki historii autora.

Moja ocena
9-/10

Za możliwość przeczytania Żółwi aż do końca serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las.
Znalezione obrazy dla zapytania bukowy las

183. Buntowniczka z pustyni

Okładka książki Buntowniczka z pustyniBezkresne piaski pustyni przemierzają tajemnicze bestie, w których żyłach płynie czysty ogień. Krążą pogłoski, że istnieją jeszcze takie miejsca, w których dżiny wciąż parają się czarami. Lud Miraji coraz mocniej występuje przeciwko tyranii Sułtana. Każda noc pośród wydm pełna jest niebezpieczeństw i magii. Jednak osada Dustwalk nie jest ani magiczna, ani mistyczna – to zabita deskami dziura, którą nastoletnia Amani pragnie opuścić przy najbliższej okazji.

Buntowniczka wierzy, że dzięki talentowi w posługiwaniu się bronią, uda jej się uciec spod opieki despotycznego wuja. Podczas zawodów strzeleckich poznaje Jina – tajemniczego i przystojnego cudzoziemca, który może jej pomóc w realizacji planów. Amani nie przepuszcza jednak, że jedna, ryzykowana decyzja, sprawi, że będzie musiała uciekać przed armią Sułtana, ramię w ramię ze zbiegiem oskarżonym o zdradę stanu.


Tytuł: Buntowniczka z pustyni
Tytuł oryginału: Rebel of the Sands
Autor: Alwyn Hamilton
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Buntowniczka z pustyni
Tom: I
Tłumacz: Agnieszka Kalus

Jakiś czas temu na rynku wydawniczym pojawiły się pozycje, których akcja dzieje w gorącym, pustynnym klimacie.
Jedną z nich jest Gniew i świt. Oczarował mnie on swoim klimatem i obecnie czekam na ciąg dalszy. Następnie postanowiłam poznać Buntowniczkę z pustyni, z którą się ociągałam długi czas. Przymierzałam się do niej kilka razy, jednak zasłyszane opinie, wręcz obrzydziły mi tę historię. Słyszałam, iż jest ona niskich lotów oraz nie czaruje swoim pustynnym klimatem. W końcu na własnej skórze postanowiłam się o tym przekonać i bardzo dobrze zrobiłam.

Amani żyje w dziurze zabitej deskami. I to dosłownie. Nie ma tam żadnej przyszłości, nie licząc, że wyjdzie za mąż z obowiązku. Gdy dziewczyna przez przypadek słyszy plany swojego wujka, który chce ją wziąć za żonę, przelewa się szala goryczy. Za wszelką cenę Amani natychmiast postanawia uciec. Chcąc zarobić pieniądze na ucieczkę postanawia wziąć udział w konkursie strzeleckim. Podczas turnieju poznaje tajemniczego obcokrajowca. Jednak nim zdążą się bliżej poznać, każdy idzie we własną stronę. Nie mija wiele czasu, gdy oboje znowu się spotykają, akurat gdy chłopak ucieka przed strażą. Amani widzi w nim szansę na pomoc w ucieczce. Tym oto sposobem losy Jina i młodej dziewczyny splatają się w najmniej oczekiwanym momencie. 

Opis książki nie za wiele mówi. Przedstawia tylko dziewczynę, która chce uciec ze swojego świata i tajemniczego chłopaka, który ma jej to umożliwić. Pierwsze rozdziały przedstawiały płytką historię. Jednak dopiero dalsze strony ujawniają znacznie ciekawszą powieść, przy której nie można ani na chwilę się nudzić. Dlaczego tak uważam? Autorka stworzyła żywy oraz pełen barw świat. On jest podstawą całej historii i właśnie on sprawia, że Buntowniczka z pustyni jest intrygującą i pełną niespodzianek lekturą.
Bardzo mi przypadł do gustu klimat powieści. Oczywiście od samego początku, aż do ostatniej strony towarzyszy czytelnikowi gorący, pustynny klimat. Moim zdaniem jest on bardzo dobrze oddany. Podczas przemierzania bezkresnych wydm, nie raz można poczuć piasek na skórze.

Przez większą część powieści czytelnik towarzyszy przede wszystkim Amani oraz Jinowi. Dziewczyna jest postacią, która bez większych problemów przypadnie do gustu czytelnikowi. Przebiegła, silna oraz pewna siebie bohaterka będzie idealną towarzyszką podczas przygód. Nie da się eównież ukryć, że z wielką przyjemnością śledzi się jej losy i kibicuje na każdym kroku.
Tajemniczy obcokrajowiec nie jest daleki od ideału. Jin jest czarującym oraz charyzmatycznym bohaterem.

Tak jak wspominałam wcześniej największym plusem tej powieści jest świat. Pełen tajemniczych, starych istot czaruje od pierwszej strony. Każda informacja o magicznych stworach była na wagę złota. Czytelnik z kolejnymi stronami powieści, coraz bardziej wciąga się w świat Buntowniczki z pustyni.
Akcja książki jest bardzo dynamiczna. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo co czyha za rogiem, z czym będą musieli zmierzyć się bohaterowie. Cała historia jest jedną, wielką niewiadomą. Niczego nie można z góry zakładać, gdyż niczego nie można przewidzieć w stu procentach.  

Buntowniczka z pustyni okazała się niesamowitą przygodą na pustyni wśród mistycznych stworów. Autorka prawie od samego początku czaruje czytelnika intrygującą historią ze wspaniałymi bohaterami. Teraz jedynie muszę sięgnąć po drugą część, by ponownie przenieść się na mgaiczną pustynię.

Moja ocena
8/10

Buntowniczka z pustyni | Zdrajca tronu | Hero at the Fall

182. Królestwo kanciarzy

Znalezione obrazy dla zapytania królestwo kanciarzyKaz Brekker i jego ekipa dopiero co przeprowadzili skok przekraczający najśmielsze wyobrażenia. Zamiast jednak dzielić sowite zyski, muszą walczyć o życie. Zostali wystawieni do wiatru i poważnie osłabieni; dokucza im brak funduszy, sprzymierzeńców i nadziei.

Na ulicach miasta trwa wojna. Wzajemna lojalność w obrębie ekipy – i tak już krucha i wątpliwa – zostaje wystawiona na ciężką próbę. Kaz i jego ludzie muszą się postarać, żeby znaleźć się po stronie zwycięzców. Bez względu na koszty.


Tytuł: Królestwo kanciarzy
Tytuł oryginału: Crooked Kingdom
Autor: Leigh Bardugo
Wydawnictwo: Mag
Seria: Szóstka wron
Tom: II
Tłumacz: Wojciech Szypuła

,,Żadnych żałobników. Żadnych pogrzebów.ˮ

Dawno nie miałam okazji czytać powieści o złodziejach, oszustach i zbrodniarzach. Dlatego też ,,Szóstka wronˮ, była jedną z pozycji, która zapewniła mi zupełnie inne przygody niż zwykle. Pokochałam historię oraz bohaterów wykreowanych przez autorkę. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałam kontynuacji, która była praktycznie potrzebna od zaraz po przeczytaniu pierwszego tomu. Przez kilka tygodni sprawdzałam księgarnię, by móc kupić tę książkę jeszcze w przedsprzedaży. Moje szczęście było przeogromne, gdy w końcu dostałam tę powieść do ręki, by poznać dalsze losy moich ukochanych bohaterów.

Po włamaniu się do więzienia, do którego nikt się nie włamał. Po wykradnięciu najlepiej strzeżonego więźnia. Po wydostaniu się z potrzasku, gdzie zewsząd otaczali ich wrogowie, Kaz ze swoją ekipą mieli być najbogatszymi mieszkańcami Ketterdamu. Jednak zamiast pływać w złocie, młoda drużyna po raz kolejny wykorzystać swoje umiejętności, by odebrać zapłatę oraz Inej. Nie mając innego wyboru Kaz i reszta muszą zaryzykować życie w kolejnej grze, gdzie toczą się losy ich przyszłości.

,,- Panie Brekker... A może po prostu Kaz, jeśli pan pozwoli? Moja sytuacja jest delikatna. Jestem królem kraju, którego skarbiec zieje pustką i któremu ze wszystkich stron zagrażają wrogowie. Ba, istnieją także siły wewnętrzne, które mogą wykorzystać moją nieobecność i podjąć próbę przejęcia władzy.
- Sugerujesz, że świetnie nadałbyś się na zakładnika.ˮ

Recenzje drugiej części, jak i każdej kolejnej, są bardzo trudne. Mowa o takich, gdzie tomy trzymają dobry poziom poprzednich i trudno doszukać się w nich wad. Podobnie jest z Królestwem kanciarzy. Bardzo przypomina on pierwszą część. Jest równie znakomity, co ,,Szóstka wronˮ i brak w nim minusów. Aczkolwiek należy wziąć pod uwagę fakt, iż jest to ostatnie spotkanie z bohaterami. Autorka wspominała, że w przyszłości może wróci do niektórych postaci, jednak nie ma co liczyć na najbliższą przyszłość. Dlatego też czytelnik należycie powinien pożegnać postacie w tym tomie, poznając finał ich przygód.

Główną zaletą serii ,,Szóstki wronˮ jest intrygująca fabuła, która trzyma w napięciu do ostatnich stron. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej części autorka zadbała, by czytelnik cały czas odczuwał niepokój o los swoich ukochanych bohaterów. Ponieważ nic nigdy nie jest pewne w tej powieści. Za każdym razem widać niebezpieczeństwo za rogiem, które może skończyć się tragicznie. Jednak to jest tylko jedna strona medalu. Za to z drugiej strony medalu nie można zapomnieć o geniuszu postaci. Przez co w tej samej chwili drży się ze strachu o życie bohaterów i ze zniecierpliwieniem oczekuje czasu, gdy wszystkich zrobią na szaro.


,,Przyszedłbym po ciebie. Przyszedłbym. A gdybym już nie mógł chodzić, przyczołgałbym się do ciebie i choćbyśmy nie wiem jak bardzo byli połamani, razem wywalczylibyśmy sobie drogę na wolność, z nożem w zębach i pistoletem w garści. Bo tacy właśnie jesteśmy. Zawsze walczymy do końca.ˮ

Bohaterowie są jednym z większych plusów obu części. Wszystkie przedstawione postacie są niesamowite żywe, nie są jedynie pustymi, papierowymi osobowościami. Mają charakter, który nie raz "wychodzi" na wierzch podczas powieści. Tym samym czytelnik utwierdza się w przekonaniu, że niczego im nie brakuje. Mają zarówno wady, jak i zalety, dzięki czemu bez problemu można wczuć się w nich i poznać ich na wylot.
Oczywiście pierwsze miejsce na podium zajmuje Kaz. Tę postać pokochałam całym sercem i mam nadzieję, że w przyszłości autorka zawrze kolejne jego losy w innej serii. No bo jak można nie polubić oszusta, którego geniusz przechodzi sam siebie. Nie raz nie mogłam uwierzyć, jak potrafi on lawirować, wymyślać i kombinować.
Reszta bohaterów wcale nie odstaje od wspaniałego Kaza. Szczególnie, że w tej części autorka dała reszcie postaci większe pole do popisu. Dzięki czemu czytelnik poznaje jeszcze lepiej ich charaktery, które do tej pory były przyćmione przez główną wronę.

Autorka mimo tego, że osadziła akcję w świecie girszów, który wykreowała na potrzeby poprzedniej serii, to nie osiada na laurach. Ponieważ Ketterdam tętni życiem złodziei i oszustów. Pisarka stworzyła całkiem nową lokalizację, do której nie raz jeszcze chciałabym wrócić. Mimo że, jest pełne niebezpieczeństw i przemocy, to oczarowuje czytelnika swoją tajemniczością i zapowiedzią niesamowitej przygody.
W poprzedniej części nie zwracałam uwagę na wiek bohaterów. Jednak w tej stwierdziłam, że autorka mogła bez problemu podnieść ich lata, ponieważ byłoby to realniejsze. Trudno uwierzyć, iż są oni jedynie nastolatkami.
Jest tylko jedna rzecz, której nie mogę wybaczyć autorce. Podczas "Królestwa kanciarzy" pojawia się spojler dotyczący zakończenia poprzedniej serii. Czytając inną recenzję, zanim jeszcze zaczęłam drugą część ,,Szóstki wronˮ, słyszałam o tym, jednak nie sądziłam, że to będzie spojler taki rozmiarów. Niestety osoby, które zaczęły poprzednią trylogię, a jej nie skończyły, zdecydowanie powinny, przed rozpoczęciem przygód Kaza i reszty.


,,-Czy nikt z was nie zastanawiał sie nad tym, co zrobiłem z pieniędzmi od Pekki Rollinsa? (...) Jak myślicie, na co wydałem tę kasę?

-Na broń? - spytał Jesper. 

-Statki? - zasugerowała inej. 

-Bomby? - podsunął Wylan. 

-Łapówki dla polityków? - strzeliła Nina. 

Wszyscy spojrzeli na Matthiasa. 
-To jest ta chwila - szepnęła Nina - w której mówisz nam, jacy jesteśmy okropni.
Matthias wzruszył ramionami. 

-Kiedy to wszystko są bardzo rozsądne pomysły...- odparł ˮ

,,Królestwo kanciarzˮ trzyma poziom poprzedniej części. Mogę nawet stwierdzić, że druga część była minimalnie lepsza. Jednakże cała seria zasługuje na uwagę czytelników, ponieważ historia stworzona przez autorkę jest intrygująca i wciągająca. Trudno znaleźć drugą taką trylogię, dlatego z pewnością zapewni ona niesamowite przygody.

Moja ocena
9/10

Szóstka wron | Królestwo Kanciarzy

LBA

KarolaaaLola z bloga Book Case Lover nominowała nas do LBA. Serdecznie za to dziękujemy! Niestety ze względu na nawał obowiązków, jakie w ostatnim czasie spadły na Owcę, tylko ja będę odpowiadała na zadane pytania. Zacznijmy! :)

1. Oglądasz jakie seriale? Jeśli tak to jakie?
Obecnie próbuję skończyć ,,Starnger thingsˮ i ,,ˮ. Niestety opornie mi idzie. Jak do tej pory udało mi się obejrzeć jedynie ,,Sherlockaˮ do końca, którego swoją drogą uwielbiam.
2. Wolisz okładki filmowe czy oryginalne?

Zdecydowanie preferuję okładki oryginalne. Jakoś nigdy żadna filmowa nie przypadła mi do gustu.
3. Ile czasu poświęcasz na prowadzenie bloga i bookstagrama?

Na bloga poświęcam około 3 h tygodniowo, podczas gdy na bookstagrama niecałą 1 h tygodniowo. 
4. Ulubiony gatunek książkowy?(Fantasy, romans itd.)

Najbardziej lubię fantastykę.
5. Polscy czy zagraniczni autorzy?

Jedni i drudzy, chociaż zdecydowanie więcej książek czytam od zagranicznych autorów.
6. Ile książek masz w swojej biblioteczce?

Według informacji na lc mam około 188 książek, chociaż ja sama nie widzę, aż tylu. :)
7. Czy widzisz swoją przyszłość związaną z książkami?

Nie sądzę, by moja przyszłość była związana z książkami. Zdecydowanie nie wybrałam odpowiedniego profilu klasy do takich planów.
8. Lubisz czytać biografię?

Nigdy nie czytałam żadnej biografii, jednak nie sądzę by przypadła mi jakakolwiek do gustu.
9. Jaki kolor okładek dominuje w twojej biblioteczce?

Na oko powiedziałabym, że dominują białe i czarne.
10. Lubisz pożyczać komuś książki czy jednak niekoniecznie?

Lubię, jednak osobom, które wiem, że nie zniszczą ich i oddadzą w rozsądnym czasie, a nie będą przetrzymywać ich dwa lata.

Nominuję:
Zabookowany świat Pauliny
Adventure in the library


  1. Wolisz e-book czy papierową książkę?
  2. Wolisz prowadzić bloga czy bookstagram?
  3. Dlaczego założyłaś bloga?
  4. Gdybyś mogła sprawić, że postać z książki przeniesie się do prawdziwego świata, kogo byś wybrała?
  5. Jaki jest tytuł Twojej pierwszej samodzielnie przeczytanej książki, którą kochasz po dziś dzień?
  6. Wolisz czytać czy pisać?
  7. Częściej wypożyczasz czy kupujesz książki?
  8. Jaką lekturę ze szkoły najbardziej cenisz i dlaczego?
  9. Lubisz długie czy krótkie rozdziały w książkach?
  10. Dlaczego lubisz prowadzić bloga?
To byłoby na tyle. Jeszcze raz dziękuję za nominację i nie mogę się doczekać odpowiedzi osób przeze mnie nominowanych. :)

Book haul

Minęło sporo od ostatniego stosika, który był na koniec wakacji. Dlatego też nadszedł czas na kolejne zdobycze książkowe. Nie jest ich tak dużo, jak ostatnio (szkoła zabiera mnóstwo czasu). Nie przedłużając zacznijmy.

Od dołu:

Nibynoc - zamówiłam tę książkę przedpremierowo w Empiku. Niestety jeszcze jej nie zaczęłam, aczkolwiek wygląda ona cudownie (nie wspominając, że zbiera same dobre recenzje).
Młody świat -od wydawnictwa Insignis. Od pewnego czasu czytam tę pozycję naprzemiennie z lekturami. Jeszcze nie skończyłam, ale zbliżam się powoli do finału. :)
Znak kości - od wydawnictwa Fabryka słów. Recenzję możecie przeczytać na blogu. Ogólnie bardzo polubiłam Mercy i nie mogę się doczekać, jej nowych przygód.
Wiedźma opiekunka - jest to zdecydowanie najlepsza książka z całego stosiku. Dawno nie czytałam tak genialnej, śmiesznej i kochanej powieści. Obecnie nawet jestem po trzeciej części, która spełniła wszystkie moje oczekiwania. Zatem jeżeli nie wiecie co czytać, to zdecydowanie polecam całą serię o Rednej 
Noc kupały i Żerca - kupiłam na promocji w Empiku, gdzie było 3 za 2. Do tej pory skończyłam jedynie Noc kupały, ale Żercę mam w najbliższych planach.

Niestety to by było na razie tylko z moich najnowszych zdobyczy. Niestety zapomniałam dołożyć jeszcze jednej książki. Mianowicie mowa o Dworze skrzydeł i zguby. Jednak nie chciało mi się ponownie wszystkiego rozkładać, dlatego uznałam, iż przy następnej okazji pokażę, tę cudowną książkę.

A Wam udało się ostatnio dorwać jaką ciekawą książkę?

181. Dwór skrzydeł i zguby

Okładka książki Dwór skrzydeł i zgubyFeyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.
W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.


Tytuł: Dwór skrzydeł i zguby
Tytuł oryginał: A Court of Wings and Ruin
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Dwór cierni i róż
Tom: III


Feyra nie mając innego wyboru wraca na Dwór Wiosny razem z Tamlinem. Aczkolwiek nie już jako pionek w grze, ale jako gracz. Dziewczyna odgrywa rolę szpiega, który zbiera informacje o ruchach wroga. Jej zawiły i jednocześnie genialny plan przewiduje nie tylko odkrycie planów Hyberii, ale także pogrążenie dawnego ukochanego. Feyra osamotniona prowadzi niebezpieczną grę, a stawką w niej jest życie jej przyjaciół i całego świata. Jednakże tak łatwo złamać nowe wcielenie dziewczyny.

Na trzeci tom czekałam bardzo długo. Po skończeniu Dworu mgieł i furii nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przez kilka dni kręciłam się wokół regału, spoglądając na tę książkę z uwielbieniem i jednocześnie ze złością. Jak można zostawić czytelnika w takim momencie? Przez drugą część Dworu cierni i róż nie byłam w stanie rozpocząć innej powieści, ponieważ nadal żyłam przygodami Feyre, Rhysa i pozostałych bohaterów. W głowie miałam tysiące scenariuszy, jak mogą potoczyć się ich dalsze losy. Gdy w końcu dorwałam tę książkę, przepadłam na niecałe dwa dni. Dokładnie po tym czasie z uśmiechem na twarzy i ze łzami szczęścia skończyłam ACOWAR, który był jednym słowem rewelacyjny.

Nie wiedziałam, w jaki sposób autorka zaplanuje akcję. Po skończeniu drugiej cześci ACOTAR'u w głowie miałam tysiące różnych scenariuszy. Począwszy od najgorszych z możliwych, aż do tych najlepszych. Oczywiście Sarah J. Maas całkowicie mnie zaskoczyła, Początek książki był spokojny... Chociaż właściwie nie jest to odpowiednie słowo dla tej powieści. Pierwsze kilka rozdziałów nie wrzucało czytelnika od razu w wir akcji, ale zapewniało niesamowite emocje. Powoli tkana akcja była przesiąknięta intrygami raz tajemnicami. Na każdym kroku czuło się na sobie oddech wroga i nigdy nie można było ani na chwilę odpocząć. Późniejsze strony jedynie zapewniły jeszcze więcej przygód, które spędzały sen z powiek. Nie raz nie mogłam odłożyć książki, ponieważ pojawiał się kolejny, i kolejny, i kolejny wątek.

Bohaterowie przeszli fenomenalną zmianę. Widać to było już w trakcie drugiej części. Największą przemianę oczywiście przeszła Feyra, którą wtedy pokochałam całym sercem. Jednak w tym tomie serce skradła mi nie tylko główna bohaterka, ale także Rhys, Mor, Azriel... W Dworze mgieł i furii uwielbiałam ich, a Rhysa praktycznie czciłam. Aczkolwiek Sarah J. Maas dopiero teraz w pełni odsłoniła ich charaktery. Z czym musieli i z czym muszą się zmierzyć, jakie są ich marzenia i obawy. Właśnie dzięki poznaniu ich od podszewki, stali się jeszcze bardziej wyraziści, prawdziwi oraz oryginalni.
Autorka przy okazji pokazała naturę człowieka (lub fae w zależności na kogo patrzymy). Uważam, że właśnie ten wątek sprawił, iż ta powieść jest taka niezwykła. Sarah J. Maas dodała realizmu, zwracając uwagę czytelnika na wady postaci, które mimo ran nadal potrafią odnaleźć dobroć. Jednocześnie nie umniejsza to zła, które kryje się w większym, bądź mniejszym stopniu w nich samych. Bohaterowie, stojąc przed wyborami są niejednokrotnie zmuszani do wybierania pomiędzy większym a mniejszym złem. Problemy natury etycznej pokazały mi, jak prawdziwe mogą być postacie na kartach powieści. Jak łatwo się z nimi utożsamić i zarazem pokochać.

Oczywiście oprócz Rhysa i całej jego gromadki, czekałam na Tamlina. Czemu miałabym z niecierpliwością oczekiwać na osobę, której nienawidzę? Po prostu skakałam z radości, wyobrażając sobie moment, kiedy to Feyra wbije mu nóż w plecy. Oczywiście nic nie mogłoby być takie proste z tą autorką. Gdzie tam... Sarah J Maas sprawiła, że moje marzenia finalnie spełzły na dalszy plan i czułam się zagubiona. Byłam zbita z pantałyku. Właśnie w takich momentach autorka udowodniła, że niczego nie można być pewnym. Nawet wypadku największego wroga.
Definitywnie mogę stwierdzić, iż ta książka jest zdecydowanie za krótka. Tak naprawdę mogłaby liczyć kolejne 800 stron i twierdzę, że byłaby ona nadal interesująca. Pierwszego dnia przeczytałam 550 stron i nawet nie wiedziałam, kiedy mi się to udało. Dosłownie przepadłam w tej powieści i nie mogłam się od niej oderwać.

Powyższe akapity jednak nie oddają w pełni, dlaczego ta książka jest taka cudowna (oczywiście sam Rhys jest powodem, dla którego powinno się przeczytać tę serię, ale o tym wszyscy wiedzą).
Autorka stworzyła świat, który rozwijał się w ciągu trzech części. Jest on barwny, niezwykły i po prostu piękny. Nie mogłabym oczekiwać od niego niczego więcej. Jednak najbardziej niezwykłe czekało mnie na końcu Dworu skrzydeł i zguby. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie, chciałam ponownie wejść do tego świata, w którym pozostało jeszcze tyle do odkrycia. Czytelnik czuje, że Prynthian skrywa w sobie jeszcze wiele tajemnic. Mimo tego, iż on sam był zmuszony opuścić barwny świat, historie w nim nadal się toczą. Jednocześnie pojawiają się one perypetie, w których biorą udział ukochani bohaterowie. Prynthian żyje na kartach powieści i w głowach czytelnika. Właśnie w tym momencie Sarah J. Maas udowodniła, jak potrafi tworzy rzeczywistość. Rzeczywistość, której nikt nie chce opuszczać, by poznawać kolejne, niezwykłe przygody.

Czytałam już kilka opinii na temat ostatniej części ACOTAR'u i nie podzielam niektórych zdań innych czytelników. Uważam, że Dwór skrzydeł i zguby jest doskonały. Różni się od poprzednich części, jednak do tego wszyscy powinni się przyzwyczaić. Autorka za każdym razem zaskakuje czytelnika, aczkolwiek zawsze pozytywnie. Nie spodziewałam się, że akcja potoczy się w taki sposób, jednakże uważam, że wszystko było doskonałe i bardzo dobrze przemyślane. Oczywiście moje serce skradło zakończenie. Właśnie dla takich momentów, jak tamto warto czytać książki. Teraz jedynie oczekuję kolejnych, niezwykłych historii z Rhysem i Feyrą w roli głównej.

Moja ocena
10/10

Dwór cierni i róż | Dwór mgieł i furii | Dwór skrzydeł i zguby | ???

W następnym tygodniu pojawią się aż dwa posty. Jeden we wtorek, a drugi w sobotę. Serdecznie zapraszam o godzinie 18. :)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka