165. Gniew i świt

Okładka książki Gniew i świtW krainie rządzonej przez młodego, żądnego krwi władcę, każdy poranek przynosi cierpienie kolejnej rodzinie. Khalid, osiemnastoletni kalif Khorsanu, jest potworem. Co noc bierze sobie nową małżonkę, by o poranku owinąć jedwabny sznur wokół jej szyi. Kiedy ofiarą Khalida pada szesnastoletnia przyjaciółka Shahrzad, dziewczyna poprzysięga mu zemstę i zgłasza się na jego kolejną oblubienicę. Shahrzad zamierza nie tylko ujść z życiem, ale też raz na zawsze zakończyć okrutne panowanie kalifa.
Noc za nocą, Shahrzad mami Khalida, snując zachwycające historie i odwleka swój koniec, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejny świt może okazać się jej ostatnim. 

Z czasem dziewczyna zaczyna rozumieć, że w pałacu z marmuru i kamienia nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. Shahrzad zamierza odkryć prawdę. Jest gotowa odebrać życie Khalida i tym samym odpłacić mu za tak wiele skradzionych istnień.


Tytuł: Gniew i świt
Tytuł oryginału: The Wrath and the Dawn
Autor: Renee Ahdieh
Wydawnictwo: Filia
Tom: I
Seria: Gniew i świt
Tłumacz: Katarzyna Agnieszka Dyrek

Z dzieciństwa mam najróżniejsze wspomnienia. Niektóre wydarzenia znam świetnie, a niektóre po prostu się rozmazują. Pomimo tylu lat pamiętam, jakby to było wczoraj, pięknie oprawione baśnie Andersena i braci Grimm stojące na mojej półce. Byłam wielką fanką bajek, jednak wydaje mi się, że nigdy nie zapoznała się z Baśniami tysiąca i jednej nocy. Jedyną znaną mi historią są przygody Aladyna. Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad poszerzeniem swojej wiedzy w tym kierunku. Usłyszawszy o "Gniewie i świcie" postanowiłam nie zmarnować okazji i spróbować spojrzeć na klasyczne baśnie nowoczesnym okiem.

Niektóre rzeczy istnieją w naszym życiu jedynie przez krótką chwilę. I musimy pozwolić im odejść, by oświetlały inne niebo.

Chorosan nie słynie ze spokojnego życia. Codziennie okrutny kalif - Chalid, bierze za żonę nową dziewczynę, by o świcie owinąć jej szyje jedwabny szalem i skazać ją na śmierć. Takie wydarzenia trwają od dłuższego czasu. Zmiana jednak zachodzi, gdy pewnego dnia nowa narzeczona sama się zgłasza. Jednak nie jest ona taka sama jak jej poprzedniczki. Szachrzad zamierza zgładzić obecnego kalifa, tym samym chcąc pomścić śmierć przyjaciółki. Dlatego też co wieczór snuje historię fascynując Chalida i odwlekając własną śmierć. Jednakże w czasie spędzania czasu u boku kalifa poznaje jego prawdziwe oblicze, które jest dalekie od jej wyobrażeń.

Coraz częściej widać na rynku powieści, w których autorzy odnawiają klasyczne opowiadania, tworząc własną wersję. Bardzo mi się podobają książki tego typu, gdyż dzięki nim mogę spojrzeć innym okiem na tradycyjne opowiadania. Dlatego też nie mogłam odpuścić sobie poznania "Gniewu i świtu" reklamowanego jako odnowienie baśni Tysiąca i jednej nocy.
Pomysł autorki uważam za strzał w dziesiątkę. Stworzyła ona nową wersję tradycyjnych bajek. Jednak one pomimo "odświeżenia" nadal posiadały nieodparty urok, a także magię. Zarówno główna linia fabularna, jak i powieść snuta przez Szachrzad, była niezwykle wciągająca oraz dobrze zaplanowana. Czytelnik zatracał się bez reszty w świecie baśni, by poznać losy głównych bohaterów.

Szachrzad miała według mnie trudny charakter. Z początku sądziłam, że pokocham tę bohaterkę. Byłam pewna, iż autorka stworzy pewną siebie dziewczynę, która dąży do wyznaczonych przez siebie celów. W trakcie powieści było z tym trudno. Przez jedną trzecią książki dziewczyna biła się ze swoimi myślami, co rozdział zmieniając zdanie. W późniejszym etapie było na szczęście lepiej. Wzięła się ona w garść, mimo podejmowania niedorzecznych decyzji.
Chalid za to był taki, jaki podejrzewałam.
Trochę się rozczarowałam, gdyż sądziłam, że autorka wykreuje bardziej skomplikowaną postać. Niestety nie było powiewu świeżości. Takiego bohatera można spotkać co w drugiej powieści. Jednak i tak okazał się o niebo lepszy, niż Tarik. Tej postaci nie mogłam zdzierżyć. Jego charakter i zachowanie działo mi na nerwy. Najchętniej omijałambym wszystkie rozdziały z jego udziałem.

- Miłość jest siłą samą w sobie, sajjidi. Z miłości ludzie doświadczają tego co niewyobrażalne... I często dokonują niemożliwego. Nie drwiłabym z jej potęgi.

Wielkim plusem książki jest atmosfera. Autorka dopilnowała, by czytelnik wczuł się w pustynne, arabskie klimaty. Pisarka zadbała o najdrobniejsze szczegóły. W historii ukazany jest od samej podszewki świat "arabski". Występują tu wstawki językowe, których wyjaśnienie jest na samym końcu książki. Co więcej, w powieści zawarta jest nawet hierarchia, dodające jedynie realizmu powieści.
Muszę ostrzec wszystkich głodomorów, aby zapewnili sobie dużo jedzenia, bo inaczej nie raz zaburczy im w brzuchu. Autorka opisuje wspaniałe i wykwitnie dania, które prawie można dotknąć oraz poczuć ich zapach. To było coś niesamowitego. Dawno nie miałam takiej ochoty, by wejść do książki i spróbować posiłków bohaterów (jeżeli w ogóle kiedyś tak miałam).

Powieść można przeczytać w ciągu jednego dnia, a nawet w ciągu jednego wieczoru. Autorka posługuje się lekkim językiem i nawet przerwy w zaglądaniu do słowniczka, nie zabierają dużo czasu. Pomimo prostego stylu, pisarka nie rezygnuje z plastycznych opisów świata. Wszystko jest idealnie wyważone, aby nie znudzić czytelnika oraz nie zabierać mu rozrywki.
Jednym z minusów "Gniewu i świtu" jest brak powieści Szachrzad w dalszych rozdziałach książki. Z jednej strony fabuła nie pozwalała na to, jednak z drugiej uważam to za nieodłączny element tej pozycji. Snute opowiadania przez bohaterkę dodawały jedynie uroku tej książce i czyniły ją bardziej oryginalną.

Cudu pierwszej miłości nie da się z niczym porównać.

Nie trudno domyślić się, że wątek miłosny gra jest mocno podkreślony, a właściwie powinien być. Miłość Szachrzad i Chalida rozwija się bardzo powoli. Nawet w połowie powieści bohaterowie nie wyznają swoich uczuć na głos. Było ta odmiana od książek, w których postacie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Autorka stworzyła wolno rozwijający się związek, gdzie nikt nie wyznaje sobie na samym początku miłości. Pomimo pozytywnego zaskoczenia, czułam neutralne nastawienie odnośnie do wielkich uczuć głównych bohaterów. Podczas ich wspólnych chwil zalewie dwa razy odniosłam wrażenie, iż jest to piękna opowieść miłosna.

"Gniew i świt" jest miłą lekturą na wieczór. Pomimo swojej prostoty, wciąga czytelnika w arabski klimat. Zarówno główna linia fabularna, jak i opowiadania Szachrzad są czymś oryginalnym. Dlatego też z czystym sumieniem mogę polecić ją wszystkim czytelnikom, którzy szukają zarówno intrygującej, jak i lekkiej książki. Sama nie mogę się doczekać tomu drugiego, aby poznać dalsze losy bohaterów.

Moja ocena
8-/10

Gniew i świt | The Rose and the Dagger

TBR na wakacje

Pierwszy raz w życiu zrobiłam listę książek, które chciałabym przeczytać w wakacje. Zachęciły mnie do tego dwie rzeczy.
Pierwszą z nich jest ogromna ilość pozycji czekających w kolejce. Zapewne nie jestem jedyną osobą kupującą więcej powieści, niż jest w stanie przeczytać. Jednak obecnie liczba nieprzeczytanych książek jest największa i stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić.
Druga sprawa dotyczy niedokończonych serii. Ostatnimi czasy wyszło wiele zakończeń, które zalegają na moich półkach. Bardzo nie lubię kończyć przygody z konkretnymi bohaterami, jednakże nie mogę tego odkładać w nieskończoność, zważywszy że od września nie będę miała czasu na czytanie. Mam nadzieję, że ten post zmotywuje mnie do skończenia wszystkich książek, jakie zaplanowałam na dwa miesiące laby. Nie przedłużając, zacznijmy od przedstawienia całej listy.


Jak widać na powyższym zdjęciu do przeczytania mam 16 książek, z czego aż 6 jest tomem kończący daną serię. W planach mam zarówno dwie powieści pani Mass, jak i cudowne "Losy Tearlingu", wspaniałe "Królestwo kanciarzy" oraz ukochane "Malfetto" [EDIT: skończyłam tę książkę po utworzeniu posta i zmieniłam zdanie. Szczerze nienawidzę autorki za łamanie serca czytelnika w taki sposób].
Jednak nie wszystkie przedstawione książki są mi nieznane. "Petrodor" oraz "Tracato" miałam już szansę przeczytać, aczkolwiek moja pamięć jest na tyle krótka, że prawie ich nie pamiętam. Dlatego by móc przeczytać ostatni tom - "Azyl" postanowiłam rozpocząć serię od początku, aby mieć wszystko na świeżo.

To by było na tyle. Mam nadzieję, że uda mi się wszystkie książki przeczytać w te wakacje. :)
A wy już macie książkowe plany, czy idziecie na żywioł?

164. Czytelniczka

Znalezione obrazy dla zapytania czytelniczkaSzesnastoletnia Sefia wie, czym jest walka o przetrwanie. Po tym, jak brutalnie zamordowano jej ojca, dziewczyna ucieka do puszczy ze swoją ciotką Nin. Uczy się tropić, polować i kraść. Na dnie plecaka ukrywa książkę, jedyną pamiątkę po zmarłych rodzicach. 
Pewnego dnia tajemniczy napastnicy porywają Nin i Sefia zostaje sama. Przerażona dziewczyna pragnie wyruszyć na ratunek ciotce. Z pomocą przychodzi jej tajemniczy Łucznik oraz książka, która okazuje się magicznym artefaktem i kluczem do zrozumienia mrocznej historii świata.


Tytuł: Czytelniczka
Tytuł oryginału: The Reader
Autor: Traci Chee
Wydawnictwo: Bukowy Las
Cykl: Morze atramentu i złota
Tom: I
Tłumacz: Nina Wum

Coraz częściej natrafiam na książki, które są popularne dzięki panującej obecnie modzie. Konkretne tematy, bądź motywy występujące w powieści potrafią zapewnić duże grono odbiorców. Ta sytuacja występowała, występuje i występować będzie. Nic zapewne się nie zmieni w ciągu najbliższych lat. Jednak czasami autorzy mają swoje własne, oryginalne pomysły. Wtedy faktycznie można znaleźć perełkę wśród książek, która porusza inną tematykę niż zwykle. Jednakże, należy pamiętać, że trzeba wykorzystać potencjał powieści, by odnieść sukces na rynku czytelniczym. Jedna z nowości wydawnictwa Bukowy Las zapowiadała się doprawdy dobrze. "Czytelniczka", pierwsza część cyklu Morza atramentu i złota opowiada o temacie, który wcześniej nie był wykorzystywany za często (jeżeli w ogóle był wykorzystywany). Byłam pewna, że zakocham się w tej książce, jednak rzeczywistość była zgoła inna.

" Książki to osobliwe stworzenia. Potrafią cię uwięzić, przenieść w czasie i przestrzeni - a nawet przeobrazić, jeśli masz szczęście. "

Sefia była niegdyś zwykłą dziewczynką, która mogła żyć beztrosko oczekując z niecierpliwością kolejnego dnia. Otoczona miłością rodziców nie musiała się o nic martwić. Jednak w ciągu kilku lat jej życie się diametralnie zmieniło. Po śmierci obojga rodziców wraz z ciocią Nin musi uciekać przed tajemniczymi wrogami. Tuła się po różnych częściach kraju, nigdzie nie osiadając na dłużej. Jedyną rzeczą, która jej towarzyszy jest dziwny przedmiot ukrywany z początku przez rodziców Sefi, a obecnie przez nią samą. Jednak pewnego dnia świat dziewczyny ponownie wali się, gdy jej ukochana ciocia zostaje porwana. Sefia przysięga, że za wszelką cenę odnajdzie Nin.

"Czytelniczka" zapowiadała się świetnie. Nigdy wcześniej nie miałam szansy czytać książki, która opowiada o książce. Pomysł autorki uważam za bardzo oryginalny, jednak mam zastrzeżenia dotyczące wykorzystania potencjału i wykonania. Pisarka zaledwie musnęła temat tajemniczego tomu pozostawiając wiele wątków nieporuszonych. Żałuję tego, ponieważ ta część nie ukazała całego możliwości fabuły, dużo pozostawiając wyobraźni czytelnika. Obecnie mogę liczyć jedynie, że kolejne tomy spiszą się lepiej.

Początek powieści był bardzo dobry. Autorka zadbała o nutkę tajemnicy towarzyszącą zarówno historii głównej bohaterki, jak i tajemniczej książce. Niestety z każdym rozdziałem coraz bardziej męczyłam się z tą powieścią. Wydawało mi się, że wszystko pozostaje w jednym miejscu, pomimo tego, że w międzyczasie było kilka wydarzeń. Akcja była często nużąca i jedynie mnie usypiała. Jednak było to spowodowane bardzo prostym językiem. Często nie byłam przekonana, czy jest to opowiastka dla dzieci, czy pełnoprawna powieść z gatunku young adult.


Mądrość jest przeceniana. Najlepsze historie powstają przy udziale odwagi, głupoty i ciekawości. "

Bohaterowie nie przypadli mi do gustu. Wszyscy wydawali mi się mdli i pozbawieni jakichkolwiek cech charakteru. Przez całą powieść, która jest naprawdę długa, nigdy nie odczułam przywiązania do postaci. Byli zaledwie niezauważalnymi towarzyszami w mozolnej podróży przez książkę.
Sefia była kreowana na sympatyczną i pewna siebie dziewczynę, która jest w stanie pomścić swoich ukochanych rodziców. Jednak finalnie okazała się bohaterką bez wyrazu. Podobnie było z tajemniczym Łucznikiem. Z początku byłam bardzo zaintrygowana tą postacią. Jednakże im dalej w las tym było gorzej. Był on zaledwie dodatkiem podążającym ślepo za Sefi. Nawet jego heroiczne czyny, były dla mnie bezwartościowe.

W tej książce spodobały mi się zaledwie trzy rzeczy. Jedną z nich była fabuła, która mimo tego, że nie była do końca wykorzystana, to i tak stanowiła "powiew" świeżości. Drugą za to był tajemniczy zakon oraz magia wykreowana przez autorkę. Trzeba przyznać, że Traci Chee ma bogatą wyobraźnię, która potrafi nie raz zaskoczyć czytelnika. Bardzo spodobały mi się pomysły, stanowiące kolejną oryginalną rzecz w tej książce. Zauroczyłam się dziwnymi i nie do końca wyjaśnionymi zdolnościami Sefi. Były miłą odmianą między nudnymi fragmentami powieści. Właściwie jedynie te momenty potrafiły mnie wciągnąć.
Ostatnia rzecz, która przypadła mi do gustu jest dość niecodzienna. Właściwie nigdy nie zwracam uwagi na oprawę graficzną, gdyż uważam, że jest to zbyt subiektywne, aby to oceniać. Jednak w tym przypadku muszę to poruszyć. Zarówno okładka "Czytelniczki", jak i środek powieści jest bardzo dobrze zrobiony i idealnie pasuje do powieści. Nie raz między kartkami wydać dodatkowe zdobienia na stronach oraz ukryte słowa, które podsumowując, układają zdania.

"Czytelniczka" okazała się inna, niż sądziłam. Liczyłam na lepszą powieść okraszoną magią oraz tajemnicami. Na końcu jednak otrzymała książkę z ciekawą fabułą i kiepskim wykonaniem. Autorka z pewnością ma bogatą wyobraźnię, co nie raz udowodniła, jednakże jej styl pozostawia wiele do życzenia. Książkę poleciłabym zdecydowanie młodszym czytelnikom, gdyż moim zdaniem nie nadaje się dla bardziej wymagających i starszych odbiorców.

Moja ocena
6/10

Za możliwość poznania losów Sefi i Łucznika serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las.
Znalezione obrazy dla zapytania bukowy las wydawnictwo

163. Assassin's Creed: Heresy. Herezja

Okładka książki Assassin’s Creed: Heresy. HerezjaSimon Hathaway, członek Wewnętrznego Sanktuarium Zakonu Templariuszy, staje na czele wydziału Badań Historycznych Abstergo Industries, wnosząc do nowej pracy swoje analityczne podejście i chłodne spojrzenie. Ale Simon jest także głodny wiedzy i zafascynowany możliwością bezpośredniego doświadczania historii poprzez wspomnienia swojego przodka, Gabriela Laxarta, który walczył ramię w ramię z legendarną Joanną d’Arc.

Kiedy zaczyna korzystać z nowego modelu Animusa, odkrywa fakty, na które nie był przygotowany: dowiaduje się, jak głęboko sięgają źródła konfliktu templariuszy i asasynów, a także jak wiele gotów był zrobić jego przodek dla ukochanej kobiety. Poznając dawne tajemnice, Simon musi zmierzyć się z odpowiedzią na niebezpieczne pytanie: kto tak naprawdę jest heretykiem, a kto prawowiernym wyznawcą?

Tytuł: Assassin's Creed: Heresy. Herezja
Tytuł oryginalny: Assassin's Creed: Heresy
Autor: Christie Golden
Wydawnictwo: Insignis
Tłumacz: Michał Strąkow

Assassin's Creed poznałam kilka lat temu za sprawą gier. Przechodziłam przygody u boku Ezio, Connora, Edwarda i Arno. Pomimo tego, że chyba jest teraz jeszcze więcej gier z tego uniwersum, nie czerpię już z nich takiej przyjemności. Podobnie było z książkami o przygodach Assassyn'ów. Wytrwałam zaledwie przy dwóch częściach opowiadających całą grę o Ezio Auditore. Jednak najnowsza pozycja od wydawnictwa Insignis wydaje się znacznie lepsza niż skopiowanie przygód z elektronicznej rozrywki.

Simon Hataway jest członkiem wewnętrznego sanktuarium Zakonu Templariuszy. Oprócz tego stoi na dziale Badań Historycznych Abstergo. Pomimo krótkiego stażu na swoim nowym stanowisku, podejmuje zadanie niezwykle trudne i niebezpieczne. Wciela się on w swojego przodka Gabriela Laxarta, który odegrał znaczną rolę, jako towarzysz broni, u boku Joanny d'Arc. Simon ma odnaleźć informacje na temat działań Assassyn'ów w czasie wojny stuletnie, ale także rozwiązać zagadkę fragmentu Edenu.

Poprzednie części przygód Assassyn'ów nie przypadły mi do gustu. Pomimo że czytałam zaledwie dwie to i tak niemiłosiernie się z nimi męczyłam. Historia Ezio była po prostu skopiowanej przygód głównego bohatera z gry. Co więcej, styl autora pozostawiał wiele do życzenia. Do tej pory nie wiem, jak mogłam przeczytać do końca, aż dwie książki Bowden'a. Z tego powodu nie próbowałam czytać innych powieści z uniwersum Assassyn'ów. Nawet mimo dużej liczby czytelników, nie byłam ciekawa, czy historia poprawia się w czasie kolejnych części. Jednak najnowsza książka ze sławnego uniwersum została napisana przez zupełnie innego autora, a właściwie autorkę. Jednocześnie przedstawia historię ze strony odwiecznych wrogów Assassynów. Czego chcieć więcej?

Jestem totalną nogą z historii, która zna jedynie podstawowe informacje. Jednak po lekturze tej powieści mam ochotę poznać znacznie lepiej  wydarzenia historyczne, w tym wojnę stuletnią. Autorka przedstawiła genialnie XV-wieczną Francję. Wątek historyczny jest idealnie zrównoważony ze współczesnością. Czytelnik nie ma szansy nudzić się podczas lektury, bez względu na to, czy jest fanem historii, czy też nie. 

Simon wraz ze swoim przodkiem tworzą interesującą parę głównych bohaterów. Wybijają się swoim zachowaniem spośród pozostałych wspomnianych postaci. Mimo trudnego początku z Simonem jego charakter jeszcze się kształtuje i dopiero pod koniec powieści mogłam go naprawdę docenić. 
Za największy nierozwinięty potencjał uważam Victorię Bibeau. Tajemnicza pani psycholog koniec końców jednak nie była taka intrygująca, jak mi się zdawało z początku. 

Najnowsza pozycja ze świata Assassynów jest najlepszą, jaką do tej pory czytałam. Nie jest już po prostu skopiowaniem gry. W tym przypadku autorka zadbała, aby nic w powieści nie było pewne. Templariusze tym razem nie zawsze muszą być tymi złymi, a Assassyni tymi dobrymi. 
Assassin's Creed Hersy okazało się wielkim zaskoczeniem. Po złych doświadczeniach z poprzednimi częściami tytułowa Herezja rekompensuje wszystko. Autorka idealnie wpasowała się z uniwersów Assassynów tworząc historię zarówno dla fanów, jak i totalnych laików. 

Moja ocena
8-/10

Za możliwość poznania losów Simona oraz Gabriela serdecznie dziękuje wydawnictwu Insignis.
Znalezione obrazy dla zapytania insignis

Przypominam jeszcze o trwającym rozdaniu na blogu. Serdecznie zapraszam!
Link do rozdania

162. Jedyne wspomnienie Flory Banks

Okładka książki Jedyne wspomnienie Flory BanksFlora cierpi na amnezję. Jej pamięć nie rejestruje bieżących wydarzeń, więc dziewczyna nie jest w stanie zapamiętać żartów koleżanki, poleceń rodziców czy chociażby tego, ile ma lat.
Pewnego dnia całuje się z kimś, kogo całować nie powinna i… udaje jej się o tym nie zapomnieć. To jej pierwsze wspomnienie odkąd skończyła dziesięć lat!
Niestety chłopak, który wstrząsnął jej światem wyjeżdża, i to daleko: do Arktyki.
Czy podróż jego śladem okaże się dla Flory lekarstwem na uszkodzoną pamięć? Kto zasłuży sobie na jej zaufanie?


Tytuł: Jedyne wspomnienie Flory Banks
Tytuł oryginału: The One Memory of Flora Banks
Autor: Emily Barr
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tłumacz: Ewa Pater

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak by było nie pamiętać sytuacji, które miały miejsce kilka godzin temu? Gdy wszystko w waszej głowie jest czarna dziura? Myślę, że większość z nas chciałaby zapomnieć o konkretnych wydarzeniach, jednak nigdy nie stracić całkowicie pamięci większości wydarzeń. Bo właśnie one i doświadczenia z codziennego życia określają nas samych. Bohaterka recenzowanej książki nie ma możliwości wybierania sobie wspomnień ani na zapamiętanie wszystkich sytuacji. Cierpi ona na amnezję następczą, czyli nie zachowuje żadnych bieżących wspomnień.

Flora Banks straciła zdolność do zapamiętywania w wieku dziesięciu lat. Z dziewczynki stała się nastolatką, a jak większość młodych dziewczyn wybrała się na imprezę. Jak się później okazuje, był to przełomowy moment. Zapamiętuje pocałunek z chłopakiem. Właśnie to wspomnienie w porównaniu do pozostałych nie znika. Flora chce widzieć jak to możliwe. Dziewczyna wybiera się w szaloną podróż za tajemniczym młodzieńcem.

Historia głównej bohaterki jest dynamiczna oraz intrygująca. Bardzo szybko się ją czyta i jest to ta historia, przy której z chęcią poznaje się następny rozdział. Nawet mimo później godziny mogącej zostać przeznaczonej na drogocenny sen.
Autorka poruszyła w książce wiele wątków, które na pierwszy rzut oka nie widać. Dopiero po głębszym zastanowieniu się i wczytaniu w historię Flory odkrywa się znacznie więcej. Historia dziewczyny opowiada o miłości, szukaniu akceptacji i samodzielności. Główny wątek i poboczne wątki są niebanalne. Dzięki czemu chwytają za serce czytelnika.


Poprzez sposób prowadzenia narracji czytelnik nie jest w stanie dowiedzieć się więcej o innych bohaterach. Był to dla mnie mały zawód, ponieważ chciałam, aby postacie drugoplanowe były lepiej opisane. Widziałam w nich ukryty potencjał, który niestety nie został wykorzystany przez autorkę. Natomiast jeżeli chodzi o główną bohaterkę to nie mogłam się nadziwić, w jaki sposób pisarka wykreowała taką postać. Flora po prostu była pełna życia i przede wszystkim odważna. Można by pomyśleć, że jest zbyt wyidealizowana, jednak nie sprawia takiego wrażenia. Całym sercem czuje się pozytywną energię od tej bohaterki.

Amnezja Flory jest oczywiście ważnym elementem całej historii. Nie widziałam z początku w jaki sposób autorka "ugryzie ten problem. Na szczęście nie musiałam się o to długo martwić. Od samego początku widać, iż wszystko było przemyślane. Historia amnezji głównej bohaterki daje do myślenia i zbudził wiele refleksji. Myślę, że ze względu an ten nietypowy temat ta historia może zapaść w pamięci dużej części czytelników.

Moim zdaniem książkę mogę polecić wszystkim, co chcą przeczytać o niezwykłej dziewczynie. Pomimo że w powieści nie ma magicznych mocy i szalejących wokół katastrof naturalnych, to właśnie ta codzienność czyni historię wyjątkową. Co więcej, jest to powieść, która może pozostać dłużej z czytelnikiem nie tylko w jego wspomnieniach, ale również w sercu.


Moja ocena 
8+/10

Za możliwość poznania przygód Flory Banks serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!
Znalezione obrazy dla zapytania bukowy las wydawnictwo




Jeszcze na sam koniec chciałabym przypomnieć o trwającym konkursie na blogu. Serdecznie zapraszam!
Link do rozdania

161. Przekleństwo Soni

Okładka książki Przekleństwo Soni
Auroczułe posiadają niezwykłą umiejętność wyczuwania emocji żywych istot. Z tym darem urodziła się Sonia Petrova. Przez lata żyła w ukryciu, była świadoma swoich umiejętności, jednak nie umiała z nich korzystać. Pożar klasztoru, w którym przebywała wraz z innymi auroczułymi, przyśpiesza jej przybycie na dwór imperatora Valka.

Młoda, niedoświadczona i osamotniona dziewczyna z dnia na dzień staje się jedną z najważniejszych osób w otoczeniu władcy. Jej zadaniem jest wyczuwanie złych zamiarów poddanych oraz gości. Sonia zmaga się z nową rolą i ze swoimi zdolnościami, których nie zdążyła jeszcze opanować. Wydaje się, że jedyną przyjazną jej osobą jest brat imperatora Anton. Staje się on jej sprzymierzeńcem oraz powiernikiem, a z czasem wtajemnicza ją w spisek.

Tymczasem w kraju rośnie niezadowolenie. Lud głoduje, despotyczne rządy Valka nie podobają się również arystokracji, a relacje między braćmi się komplikują. Sonia musi wybrać, któremu z nich zaufać. Czy będzie umiała wykorzystać swój dar, by wpłynąć na losy imperium?


Tytuł: Przekleństwo Soni
Tytuł oryginału: Burning Glass
Autor: Kathryn Purdie
Wydawnictwo: Moondrive
Tłumacz: Anna Pochłódka-Wątorek
Książka dostępna na: Moondrive Shop

Bardzo trudno trafić na wciągającą i niesamowitą książkę. Jeszcze trudniej znaleźć oryginalną historię, która nie będzie słabym skopiowaniem innych powieści. Niestety od zawsze pojawiały i będą się pojawiać książki, które zahaczają o tematykę będącą akurat na topie. Było tak z czarodziejami, wampirami i dystopią. Teraz akurat coraz częściej widać historię dziejące się na dworach królewskich. Jedną z nowości, która dopasowuje się do obecnych trendów jest "Przekleństwo Soni" amerykańskiej autorki. Jednak najnowsza pozycja od Moondrive jest zgoła inna, niż na pierwszy rzut oka się wydaje.

Żyj, nie oglądając się zbyt długo wstecz ani nadmiernie nie wybiegając myślami w przyszłość.

Sonia Petrova urodziła się zarówno z darem, jak i przekleństwem. Widzi aury innych osób, jednocześnie odczuwając takie same emocje. Zgodnie z prawem rodzina powinna oddać ją na nauki do klasztoru, by w przyszłości mogła służyć cesarzowi. Jednak rodzice Soni postanawiają ukryć dziewczynę, aby dać jej namiastkę wolności. Młoda auroczuła wytrzymała w ukryciu kilka lat, zanim siłą wciągnięto ją do klasztoru. Jednakże nawet tam na długo nie osiadła. Mury klasztorne pochłonięte przez ogień zostawiły niewiele osób przy życiu. Kolejna tragedia nie dzieje się wcale później. Jeszcze tego samego dnia Sonia zmuszona jest wyruszyć na dwór władcy. Ma służyć mu swoją zdolnością, by wyczuwać wszelkie zagrożenia. Jednak sytuacja na dworze nie należy do najłatwiejszych. Dziewczyna wie, że prędzej czy później stanie przed wyborem: służyć Cesarzowi, czy służyć dla dobra ludu?

Historia Sonii potrafi zafascynować już po pierwszych stronach. Autorka wykreowała intrygującą moc wyczuwania aur. Temat ten zapewne przewijał się nie raz w innych historiach, jednak w tej powieści nabrał on rumieńców. Tym razem widzenie kolorowych dymków nad głowami nie jest kluczowe. Auroczułe czują emocje innych ludzi i się z nimi utożsamiają. Strach, obawa, rozpacz to zaledwie garstka emocji, jakie mogą towarzyszyć jednej osobie, a auroczułe mogą czuć nawet kilkanaście osób naraz.
Bardzo spodobał mi się pomysł z auroczułymi, Widać, że autorka miała oryginalny pomysł, nad którym długo siedziała, by go doszlifować. Jednocześnie nie osiadła na laurach, gdyż wraz z kolejnymi rozdziałami rozwija pomysł. Dzięki czemu finalny "produkt" jest o niebo lepszy, niż można byłoby przypuszczać.
Ważnym elementem całej książki są oczywiście emocje. By cała książka była logiczna i naprawdę dobra autorka musiała zadbać o przekazanie czytelnikowi emocji odczuwanych przez Sonię. Uważam, że poradziła sobie perfekcyjnie z tym zadaniem. Pani Purdie kreuje plastyczne opisy, które ukazują nie tylko emocje, ale i świat w pełnej krasie. Co więcej, nie jest tutaj nic koloryzowane, tylko przedstawiane jako brutalna prawda.

Tym jest życie: koniecznością podejmowania trudnych wyborów.

Główna bohaterka prawie na samym początku uzyskuje przychylność czytelnika. Mimo że pierwsze kilka stron nie wróży dobrze, to po kilkunastu stronach zapomina się o złym, pierwszym wrażeniu. Sonia ma cechy charakteru, które bardzo cenię. Dziewczyna pomimo swojego trudnego i niepewnego położenia umie walczyć o siebie i nie podporządkowuje się innym. Autorka stworzyła wspaniałą postać, którą trudno nie darzyć sympatią.
Oprócz Soni na główny plan wybija się oczywiście królewskie rodzeństwo. Zarówno cesarz Valko, jak i książę Anton nie raz zaleźli mi za skórę. Czasami wprost ich uwielbiałam, by za chwilę ich wyzywać za swoją głupotę. Pomimo wszystko nie twierdzę jednak, by byli oni źle wykreowani. Sami w sobie byli intrygujący, mimo swoich głupich wyborów, których do tej pory nie rozumiem. Niestety moim faworytem pozostaje  mroczny Valko, który według mnie, wypadł trochę lepiej niż jego niezdecydowany brat. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach autorka nie zapomni o żadnym z nich i nadal będą stanowić ciekawe przeciwieństwo.

Świat przedstawiony na kartach tej historii nie ma praktycznie żadnych wad. Autorka zadbała o ojczysty kraj Sonii oraz sąsiadów Riazni. Uważam to za bardzo dobry ruch, bo czytelnik nie ogranicza się tylko w granicach jednego państwa. Ma możliwość poznania także Szengli i Estengard. Po przedstawieniu innych krajów autorka wprowadziła również trochę polityki zagranicznej. Jednak nie przyćmiła ona innych wydarzeń i koniec końców została zepchnięta na dalszy plan. Ubolewam nad tym, gdyż moim zdaniem powieść byłaby oryginalniejsza i zapewniłaby dodatkową akcję.

Nie jestem lustrem, Antonie. I nie rozbiję się jak szkło.

Przekleństwo Soni" okazało się niezwykłą przygodą. Autorka zawarła w książce wszystko, co powinna mieć genialna młodzieżówka. Wspaniałych bohaterów, oryginalną historię oraz wciągający świat. Z czystym sercem mogę polecić ją wszystkim czytelnikom. Jednak muszę ostrzec przed zagrożeniem wiążącym się z rozpoczęciem Przekleństwa Soni". Ktokolwiek zacznie tę książkę zostanie przez nią schwytany i nie odłoży się jej, dopóki dopóty nie przeczyta ostatniej strony.

Moja ocena
9/10

Przekleństwo Soni | Crystal Blade | ???

Książka Przekleństwo Soni dostępna jedynie na Moondrive Shop.

https://shop.moondrive.pl/

160. Na tropie

Tytuł: Na tropie
Autor: Ewa Kłoda
Wydawnictwo: e-bookowo.pl

Nadchodzą wakacje - Audrey spędzi je pracując w sklepie, gdzie poznaje Damiana, homoseksualnego chłopaka, którego odmienność rodzi poważne problemy.
Diana, modelka, nie może porozumieć się z rodzicami. Napięcia i kłótnie między nią i matką doprowadzają do tego, że podczas wyjazdu na sesję zdjęciową do Wiednia, dziewczyna decyduje się nie wracać do domu. Najmuje się jako pokojówka w pensjonacie emigrantki Grety. Odkrywa, że pod fasadą zwykłego hoteliku kryje się szokująca tajemnica.
Artystyczna dusza twardo stąpająca po ziemi - Ewelina - wyjeżdża na kurs malarski, gdzie poznaje Paula. Choć z początku nie może znieść jego widoku, pod koniec pobytu zauważa w nim pokrewną duszę. 
Uwielbiająca imprezy Nina zostaje ukarana za nieposłuszeństwo: ma opiekować się schorowaną babcią, z dala od "zgubnego wpływu" rówieśników.
Jednak nadmorska miejscowość nie jest tak spokojna i nudna, jak jej się wydawało. Dochodzi do morderstwa poważanej kobiety, a Nina postanawia znaleźć mordercę na własną rękę. Konflikty z rodzicami, trudne wybory, liczne sekrety oraz zbrodnia sprawiają, iż te wakacje szczególnie zapiszą się w ich pamięci.


Na swoich półkach mam mnóstwo książek. Większość z nich są pozycjami fantastycznymi lub young adult. Mimo tego, że nie mam nic do powieści obyczajowych czy kryminałów łatwiej wybiera się znane mi gatunki. Jednakże pomimo wybierania konkretnych typów książek, nie czytam polskich autorów. Właściwie nie wiem, czym jest to spowodowane, gdyż nie uważam, że naszym pisarzom, czegoś brakuje. Tak czy inaczej, ostatnio sięgnęłam po polski tytuł, a mianowicie "Na tropie". Nigdy o nim nie słyszałam, jednak po dostaniu propozycji od autorki (za co bardzo dziękuję) nie mogłam przepuścić takiej okazji.

Zbliżają się wakacje. Po ciężkim roku szkolnym czwórka przyjaciółek przygotowuje plany na najbliższe miesiące laby. Ewelina jako artystyczna dusza wyjeżdża na kurs malarski. Audry planuje pracować w sklepie z odzieżą, by móc sobie dorobić. Diana jedzie na sesje zdjęciową do Wiednia. Nina zmuszona jest opiekować się schorowaną babcią w nadmorskiej miejscowości. Z początku zajęcia dziewczyn miały toczyć się jednolitym torem. Jednakże życie gotuje im nieco inny los.
Kurs malarski umożliwia spotkanie bratniej duszy. Praca w sklepie nie jest taka nudna i monotonna. Wiedeń odkrywa brudne sekrety, a nadmorski kurort zagadkę kryminalną. Jak z tym wszystkim poradzą sobie dziewczyny?

Początek powieści zapowiadał obyczajową historię. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem odsłaniała się zupełnie inna strona powieści. Nagle oprócz codziennego życia bohaterek pojawiały się sekrety i kryminalne zagadki. Dwie dziewczyny zapewniały czytelnikowi spokojną akcję z normalnego życia, a pozostałe dwie serwowały intrygujące tajemnice. Właśnie dzięki nim książka okazała się bardziej fascynująca. Jednakże nie twierdzę, iż przygody Eweliny i Audry były mniej frapujące. One również dodawały powieści uroku.

Sekrety występujące w powieści były jedną wielką niewiadomą. Obawiałam się, że autorka nie do końca przemyślała fabułę, jednocześnie nie skupiając się na zagadkach. Bałam się, iż tajemnice będą zepchnięte na dalszy plan i nie będą przemyślane. Na szczęście tak się nie stało. Zarówno zagadka pokoju w Wiedniu, jak i tajemnicza śmierć w kurorcie były bardzo dobrze zaplanowane. Mimo że nie były mistrzostwem zagadek to i tak sprawiły przyjemność w odgadywaniu rozwiązania.

Bohaterki zgodnie z opisem książki są zwykłymi uczennicami. Jednakże trudno dowiedzieć się więcej na temat ich charakterów podczas opowieści. Czytelnik ma jedynie powierzchowny obraz ich osobowości, jednak zdecydowanie nie przeszkadza podczas czytania, gdyż powieść nie wymaga byśmy, w każdym szczególe dowiadywali się wszystkiego na temat postaci.
Książka zdecydowanie jest nastawiona na akcje. Nie ma przedłużających i nic nie
wnoszących opisów. Zdecydowanie nie można się nudzić podczas czytania "Na tropie".

Autorka stworzyła bardzo dobrą historię z zaskakującymi zagadkami. Powieść pomimo tego, że książka jest krótka, to i tak zapewnia mnóstwo rozrywki. Ja sama byłam bardzo pozytywnie zaskoczona historią i z pewnością długo będę ją wspominać, może nawet kiedyś przeczytam inną pozycję tej autorki. "Na tropie" mogę polecić zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom, gdyż historia jest dość uniwersalna.

Moja ocena
8/10

Za poznanie historii czwórki przyjaciółek serdecznie dziękuję autorce!

159. Królowa Tearlingu

Młoda księżniczka musi upomnieć się o tron i stoczyć bój z potężną czarownicą w decydującej rozgrywce między światłością a mrokiem.

Kelsea dorastała w ukryciu, z dala od królewskiej twierdzy, i niewiele wie o straszliwej przeszłości Tearlingu. Jej przodkowie odpłynęli z chylącego się ku upadkowi świata, by stworzyć nowy, wolny od technologii. Jednak społeczeństwo podzieliło się na trzy zastraszone narody oddające hołd czwartemu: potężnemu Mortmesne pod rządami okrutnej Szkarłatnej Królowej.

W dniu dziewiętnastych urodzin Kelsea wyrusza w niebezpieczną podróż do stolicy, gdzie ma zająć należne jej miejsce na tronie Tearlingu. Jednak zło, jakie odkrywa w sercu królestwa, popycha ją ku śmiałemu czynowi, który otwiera Szkarłatnej Królowej drogę do zemsty. Śmiertelnie niebezpieczni przeciwnicy – od skrytobójców po ludzi posługujących się najmroczniejszą magią krwi – snują plany zamordowania dziewczyny.

Kelsea dopiero rozpoczyna walkę o ocalenie królestwa. Pełna zagadek, zdrad i niebezpieczeństw droga do jej przeznaczenia jest próbą ognia, z której wyłoni się legenda... lub która doprowadzi do jej upadku.

Tytuł: Królowa Tearlingu
Tytuł oryginału: The Queen of the Tearling
Autor: Erika Johansen
Wydawnictwo: Galeria książki
Seria: Królowa Tearlingu
Tom: I
Tłumacz: Izabella Mazurek

Pomimo tego, że uwielbiam fantastykę z prawdziwymi oryginalnymi postaciami z tego gatunku, nie miałam ostatnio okazji sięgnąć po taką książkę. Gdy przypadkowo zobaczyłam powieść z cudowną okładką i wspaniałym opisem wiedziałam, że to będzie niezwykła przygoda. "Królowa Tearlingu" jest praktycznie perfekcyjna. Świat przesiąknięty magią, czarujący bohaterowie i mnóstwo tajemnic czynią tę książkę świetną.

Kelsea została wychowana w odosobnieniu. Jedynymi towarzyszami przez większość życia dziewczyny była dwójka opiekunów, którzy przekazywali jej swoją wiedzę i miłość. Było to wszystko zaplanowane, by w przyszłości Kelsea mogła odebrać należyte jej dziedzictwo. Jest ona bowiem prawowitą następczynią tronu Tearlingu. Gdy nadchodzą jej dziewiętnaste urodziny wyrusza do stolicy, by objąć władzę. Jednak królestwo nie jest takim, jakim sobie wyobrażała młoda królowa. Arystokracja wyzyskuje niższe stany, skarbiec jest prawie pusty, a do tego dochodzi trakt zawarty przez matkę Kelsea ze Szkarłatną Królową. Młoda królowa za wszelką cenę uczyni wszystko by naprawić swój kraj. Jednakże czy to wystarczy?

"Prawdziwego bohatera poznaje się po tym, że najbardziej heroicznych czynów dokonuje w tajemnicy. Nigdy o nich nie słyszymy. A jednak, moi przyjaciele, jakimś cudem o nich wiemy."

Na samym początku książki, zanim akcja zdążyła się jeszcze rozkręcić, moją uwagę przykuł perfekcyjnie stworzony świat. Na pierwszy rzut oka widać, że autorka skonstruowała miejsce akcji, dbając o najmniejsze szczegóły. Jednak pisarka nie zdradza wszystko od razu. Wprowadza czytelnika we wszystkie fakty dotyczące nie tylko królestwa, ale także krain poza jej obrębem. Pomimo tego, że tych drugich jest znacznie mniej, sądzę że w kolejnej części autorka opisze jeszcze lepiej te miejsca. Jednak sam Tearling jest na tyle interesujący, że osobiście nie obraziłabym się, gdyby autorka skupiła się na jednym państwie, jednocześnie w pełni go wykorzystując.
Królestwo stworzone przez przodków Kelsea jest wyjątkowe pod jeszcze jednym aspektem. Jest ono przyszłością ludzi, mimo że jest stylizowane na średniowieczne państwo. Nie ma w nim żadnej technologi ani ułatwień. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka wytłumaczy tę sytuację i oczekuję z niecierpliwością na kolejną część. 

Kolejną zaletą tej książki są bohaterowie. Mroczni, niebezpieczni, niedoświadczeni, wkładający serce w to, co robią... Można byłoby znaleźć wiele przymiotników, jednak chyba żadna ilość nie byłaby w stanie opisać wszystkich postaci. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, a autorka dba, by uwydatnić cechy dobre i złe. Bez względu na rolę bohater nie jest specjalnie traktowany. Pisarka ukazuje przez nich brutalną prawdę o charakterze człowieka, który może być dobry i sprawiedliwy, jednak jednocześnie ma w sobie ziarnko zła. Może to się wydawać błahe, jednakże w wykonaniu pani Johansen jest to znakomicie opisane. 
Z początku obawiałam się głównej bohaterki. Nie trudno bowiem znaleźć książkę, w której żeńskie postacie działają na nerwy. Na szczęście Kelsea zyskała moją ogromną sympatię i zdecydowanie mogę ją zaliczyć do jednej z moich ulubionych bohaterek. 
Jednak książka nie opiera się w jedynej mierze na królowej Tearlingu. Równocześnie z nią na pierwszy plan wybija się kilka innych postaci. Lazarus, Pen, ojciec Tyler to tylko kilka przykładów, a samych bohaterów jest znacznie więcej. Co więcej, rola każdego z nich jest równie ważna, jak samej Kelsea. Pisarka zostawiła pole do popisu, każdej postaci bez względu na ich dobre czy złe uczynki.


"Nawet książka może być niebezpieczna w niepowołanych rękach, a gdy tak się dzieje, wina spada na tego, kto ją trzyma, ale książkę należy wówczas przeczytać."

Oprócz magicznej okładki, która przykuła mój wzrok, nie spodziewałam doświadczyć się w tej powieści prawdziwej magii. Jednak autorka pod tym względem również bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie przytłacza ona innych wątków i przewija się ona w tle. Dlatego też jestem ciekawa, jak pisarka rozwinie ten temat w kolejnych częściach. 
W powieści zostają poruszone problemy, z jakimi zmagają się mieszkańcy Tearlingu. Bieda, głód, nałogi to tylko przykłady kilku trudności z życia ludzi. Nie jest trudno zgadnąć, że autorka zadbała o te aspekty, które nadają realizmu książce, obojętnie jak okrutne nie byłyby one. Pisarka wcale nie przedstawia świata w kolorowych barwach. Pokazuje odcienie szarości, z którymi nikt nie potrafi sobie poradzić. 

Królowa Tearlingu jest fenomenalna. Nie jest ona młodzieżówką. Ta książka jest fantastyką z krwi i kości. Pani Johansen stworzyła wielowątkową powieść. Z pewnością zaskoczy ona nie raz ani nie dwa podczas kolejnych części. Ja sama właśnie zaczęłam drugi tom, od którego nie mogę się oderwać i z niecierpliwością oczekuję zakończenia, które zapowiada się zjawiskowo. 

Moja ocena
9/10
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka