Szczury Wrocławia. Chaos

Tytuł: Szczury Wrocławia. Chaos
Autor: Robert J. Szmidt
Wydawnictwo: Insignis
Cykl: Szczury Wrocławia
Opis: Wrocław, sierpień 1963. W mieście szaleje czarna ospa. Milicjanci pilnujący izolatorium na Psim Polu są świadkami dziwnych incydentów – „odmienieni” pacjenci atakują przebywających w ośrodku chorych i personel. Wybucha panika. Do Komendy Wojewódzkiej docierają kolejne sygnały o „zmartwychwstałych” napastnikach. Sztab kryzysowy zmuszony jest podjąć zdecydowane działania. Do izolatoriów zostają wysłane oddziały KBW i ZOMO. Rozkaz jest prosty: opanować sytuację.



Książki z gatunku post apokalipsy dają nam niesamowite doznania, które przenoszą nas na miejsce akcji. Oprócz tego pobudzają nasza wyobraźnię i w subtelny sposób skłaniają nas do zastanowienia się nad możliwym wystąpieniem przełomowego momentu po którym nic nie byłoby takie same. Większość  książek z tego rodzaju swoją fabułę ma rozgrywaną w Stanach Zjednoczonych, ale niedawno pojawiła się taka której akcja rozgrywa się w PRL-owskim Wrocławiu. Brzmi zachęcająco, prawda?

Autor owej książki Robert j. Szmidt jest znanym w kręgach związanych z post apokalipsą pisarzem z dorobkiem siedmiu powieści. Oprócz tego ze jest utalentowanym pisarzem znany jest również z tego ze jest redaktorem naczelnym magazynów związanych z literatura sci-fi.


Tak jak wcześniej napisałam książka swoja akcje ma we Wrocławiu w czasach PRL-u.  Według mnie jest to świetne tło dla apokalipsy, przedstawione w taki sposób, że czytelnik który nie ma pojęcia jak to było żyć w tych czasach oraz nie jest zapalonym znawcą historii ma szanse bardzo szybko się wczuć w tę powieść i doświadczyć dreszczyku emocji.


Czymś szczególnym co można powiedzieć o tej książce jest to, że nie ma ona głównego bohatera. Dynamiczna akcja rozgrywa się pomiędzy mało ze sobą powiązanymi grupami ludzi lecz jedno jest wspólne -  główne skrzypce gra epidemia zombie. Przeskakiwanie od sceny do sceny idąc również do przodu z czasem wymaga genialnego umysłu zdolnego sprawić, żeby to wszystko było spójne. I takie są właśnie "Szczury Wrocławia" -  spójne, przemyślne i zaskakujące. Nie mogłam wyjść z podziwu brnąc przez kolejne kartki jak autor zdołał osiągnąć ten efekt.

Wracając jednak do ludzi pojawiających się w tej lekturze - a jest ich bardzo dużo - to każdy z nich bez względu na to czy pojawiał się na kilku  czy kilkunastu stronach został w zadowalającym mnie stopniu opisany przez co był kolejnym elementem sprawiającym, że książka zyskiwała na swojej wartości. Ważne jest wspomnienia to, że autor w swojej książce uwzględnił ponad 200 ochotników którzy zgłosili, żeby zginać na kartach tej powieści, co dla mnie jest niesamowite i pozwoliło mi bardziej "wejść" w ten wykreowany świat.

W tej książce znajdziemy również opowiadanie uzdolnionego pisarza, Artura Olchowego, o wdzięcznej nazwie "Horda". Krótka historia z genialnym pomysłem jest miłym dodatkiem i mam nadzieje ze niedługo usłyszę więcej o tym autorze.

 Po plusach przychodzi mniej milsza cześć -  minusy. "Szczury Wrocławia" są napisane w bardzo dobry sposób, idealnie połączono elementy, jednak brak głównego bohatera i przysłowiowe przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek mogą sprawić ze czytanie bywa czasami po prostu nużące. Jednak zależy to wszystko od czytelnika.

Uważam, że "Szczury Wrocławia" to bardzo dobry tytuł z którym każdy fan zombie czy polskiej fantastyki powinien się zapoznać.


Moja ocena: 
8-/10

Za możliwość przeczytania Szczurów Wrocławia serdecznie dziękuję Wydawnictwu Insignis
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka