Legenda. Wybraniec

Okładka książki Legenda. Wybraniec
Day i June, chcąc ratować Edena, dołączają do Patriotów.
Elektor Primo umiera. Władzę obejmuje jego syn – Anden. Kim jest? Wrogiem czy wybawcą?
Przywódca Patriotów jest pewien odpowiedzi i wierzy, że tylko krwawa rewolucja może uratować kraj. Day i June muszą podjąć decyzję, po której stronie barykady stanąć.


Tytuł: Legenda. Wybraniec
Tytuł oryginalny: Prodigy
Autor: Marie Lu
Seria: Legenda
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 2013

Dowiedziawszy się prawdy o swoim życiu, June uratowała Daya. Teraz muszą uciekać przed Republiką, a najlepszym miejscem dającym schronienie jest siedziba Patriotów w Los Angeles. Mają nadzieję, że nowi sprzymierzeńcy pomogą im w odnalezieniu Edena, który jest gdzieś przetrzymywany jako królik doświadczalny. Jednak wszystko zmienia swój bieg wydarzeń, gdy Elektor Primo umiera. Kto jest następcą? Oczywiście, jego syn Anden. Wszyscy myślą, że ten młody chłopak, jest takim samym bezlitosnym człowiekiem jak jego ojciec. Czy jednak wszystko jest takie samo? Anden ma zupełnie inne pogląd niż Elektor Primo, chce by Republika wzniosła się na szczyt, by nikt nie był upokarzany, ani zniewolony. Chce dla upadłych Stanów Zjednoczonych "nową erę".
W tym czasie Przywódca Patriotów, chce uzyskać władzę w państwie. Day i June mogą się do niego przyłączyć tym samym uzyskując schronienie i szanse na odnalezienie Edena. Jedynie co muszą zrobić to, zabić nowego Elektora. Czy zdecydują się na to? Staną po stronie nowych sprzymierzeńców - Patriotów, czy wroga - Republiki?

„Przecież gardzę Republiką, prawda? Chcę, by upadła, no nie? Sęk w ty, że dopiero teraz widzę pewną różnicę – nienawidzę praw, które rządzą Republiką, ale sam kraj kocham. Kocham tych ludzi. Nie robię tego dla Elektora. Robię to dla nich.”

Pierwsza część Legendy. Rebeliant wypadła dość satysfakcjonująco. Nie było żadnych fajerwerków, kiedy skończyłam pierwszą część Legendy, jednak z niecierpliwością czekałam, aż sięgnę po Wybrańca. Druga część zapowiadała się znacznie ciekawej. Czy ta część mnie rozczarowała?

Ile razy możemy spotkać wielo tomowe serie? Autorzy czasami piszą następną część, by po prostu coś było - by była kolejna wielka seria. Ja często narzekam na część drugą, która większości przypadków okazuje się klapą. Czasami warto dać szanse, by móc mile się zaskoczyć kontynuacją, ale to jest niewielki procent całości, a Wybraniec to takich nie należy.

Day wyidealizowany chłopak, który nie ma żadnych minusów. Autorka nic nie zrobiła z tą postacią. Ci którzy nie lubili tego bohatera, nie powinni mieć nadziei, że to się zmieni. Najprawdopodobniej do końca serii Day będzie tym idealnym, przystojnym, odważny chłopakiem, który dba o wszystkich, a następnie lata za June, jak jakiś giermek. Jeżeli chodzi o June w tej części, jeszcze bardziej polubiłam. Od czasu, do czasu wkurzający był jej zmysł śledczego, który objawiał się prawie w każdym momencie.
Ile osób co chwile liczy czas w myślach, wie ile pokój ma metrów? Nie to prawie było nie do zniesienia. Na szczęście oprócz tego minusu, June to wspaniała dziewczyna, jednak nie idealna co jest plusem.
Oprócz naszych gołąbków, poznajemy bliżej tajemniczego Andena. Ów chłopak ujawnia prawdę o sobie, pokazuje oblicze swoje jak i zmarłego ojca.
Mam nadzieję, że autorka znowu pozytywnie zaskoczy mnie bohaterami w Patriocie.

 „Wynocha z mojego nieba, chłopaki!”

Cała akcja dzieje się w L.A. czasami również poznajemy inne zakątki tego tajemniczego świata, dzięki krótkim podróżom June i Daya. Również, przez chwilę mamy obraz Kolonii, która okazuje się ciekawym miejscem. Niestety pani Mary Lu, dała nam znowu bardzo mało informacji o tym zniszczonym świecie. Miałam cichą nadzieję, że dowiemy się również czegoś o tej epidemii, niestety nadal pozostaje to zamknięty temat. Wygląda tak jakby autorka uważała, że należy dodać trochę aury tajemniczości, która wyszła tandetnie.

Wątek miłosny w pierwszej części był infantylny? Cóż teraz z chęcią cofnę te słowa, bo zatęskniłam za nim czytając Wybrańca. Jak wiadomo June i Day zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, nie mogą zobaczyć świata poza sobą. Po kilkudziesięciu stronach June zastanawia się pomiędzy Andenem a Daya, a ten pomiędzy Tess a June. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. Jeszcze trochę, a następna część przerobiłaby się w operę mydlaną.


„Day, ów chłopiec z ulicy, którego całym bogactwem było brudne ubranie i szczerość w oczach, zawładnął moim sercem. Jest najpiękniejszy na świecie, zarówno ciałem jak i duszą. Jest srebrnym błyskiem w świecie ciemności. Jest moim światłem.”

W tej części  prawdziwa "zaostrzona" akcja, rozwija się dopiero pod sam koniec. Sam wątek, o likwidowaniu Elektora dłużył się niemiłosiernie. Na szczęście nie brakuje zwrotów akcji. Z pewnością każdy, bardziej większą sympatią powieści dynamiczne przy, których nie da się nudzić.
Jesteśmy uczestnikami niezwykłych zdarzeń, a fabuła jest wielo wątkowa. Pomimo tego, że książka jest dla nas, wszystkie wydarzenia oglądamy z boku. Nie czuć tych emocji, które chciała nam przekazać autorka.
Narracja jest pierwszoosobowa raz ze strony June, a drugi raz ze strony Daya. Pomimo tego "zabiegu" wydaje się, że każdy z bohaterów przedstawia suche fakty,w których nie kryją się żadne emocje. Czytałam tą książkę, beż żadnych fajerwerków, po prostu nie wczuwając się w akcje, ani w wybory moralne.

Warto jeszcze wspomnieć o błędzie, który popełniła autorka na sam koniec. Całe zakończenie jest przesycone dramatyzmem, to znaczy jedyną negatywną sytuacją, która została wciśnięta na siłę. Po co? By zaciekawić czytelnika za wszelką cenę, by sięgną po ostatni tom. Uważam to za minus, którego nie powinno być.

Wybraniec okazała się przyjemną lekturą, jednak z pewnością wymagałam od niej znacznie więcej. Nie odbyło się od negatywnych stron książki, jednak pojawiło się też pozytywne, które na koniec pozostawiają puste konto. Teraz czas już tylko oczekiwania na Patriotę, który swoją drogą może okazać się znacznie ciekawszy od Wybrańca. Jeżeli przeczytaliście Rebelianta możecie sięgnąć ze spokojną głową po drugą część byle tylko nie wymagajcie od niej za wiele, bo się rozczarowujecie.

 „Całuje mnie po raz ostatni, obezwładnia mnie swoim ciepłem, wraz z oddechem wtłacza we mnie życie, miłość i bolesny smutek.(...) Jego usta całują mnie desperacko, pochłaniają mnie, wysysają ze mnie oddech. Nie odchodź błagam go bez słów, ale na jego ustach wyczuwam smak pożegnania.”

Rebeliant | Wybraniec | Patriota

Moja ocena 7/10

Za poznanie dalszych losów June i Daya serdecznie dziękuję Klubowi Recenzenta

4 komentarze :

  1. Mam na półce dwa pierwsze tomy i już nie mogę się doczekać kiedy zabiorę się za ich czytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie jestem ciekawa tej serii, bo nie czytałam jeszcze pierwszego tomu. Zdecydowanie są to moje klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna seria, wyczekuję z niecierpliwością na ostatni tom. Rebeliant rzeczywiście był lepszy niż Wybraniec, ale oba tomy mimo wszystko bardzo mi się podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku! Jeżeli dotarłeś tak daleko, pozostaw po sobie jakiś ślad. Będzie nam niezmiernie miło, czytając Twoją opinie.
Oprócz tego zachęcamy do pozostawiania linków do swoich blogów. Z pewnością Cię odwiedzimy! :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka