175. Czas zmierzchu

Okładka książki Czas zmierzchuZawodowy tłumacz otrzymuje zlecenie przekładu hiszpańskiego dziennika wyprawy, która w XVI wieku z polecenia franciszkanina Diega de Landy wyruszyła po święte księgi Majów. Im bardziej tłumacz ulega fascynacji księgą, tym śmielej tajemnicze bóstwa Majów przenikają do współczesnej Moskwy. 

Duszna atmosfera tropikalnej selwy zadomawia się w arbackich zaułkach… Tymczasem z nagłówków gazet, z wiadomości radiowych i telewizyjnych napływają niepokojące doniesienia o kolejnych kataklizmach. Zniszczenia są ogromne, a ofiar – tysiące. Co łączy wierzenia Majów z naszym, zdawałoby się, postreligijnym postrzeganiem rzeczywistości? Czy jest jakiś związek między współczesnymi wydarzeniami a wyprawą opisaną na kartach tajemniczego dziennika? Związek ten zdaje się dostrzegać tylko jeden człowiek.


Tytuł: Czas zmierzchu
Tytuł oryginału: Сумерки времени
Autor: Dmitry Glukovsky
Wydawnictwo: Insignis
Tłumacz: Paweł Podmiotko

Jeszcze do niedawna na swoim koncie miałam jedynie jedną przeczytana książkę Dmitrija Glukhovskiego. Metro 2035 było pierwszą powieścią, jaką poznałam. Bardzo mi się ono podobało i miałam plany, by poznać pozostałe części z serii. Na planach na razie się skończyło, aczkolwiek mając okazję, postanowiłam przeczytać inną książkę tego samego autora. W taki oto sposób poznałam historię tłumacza, który wyrusza w podróż wraz z odkrywcami księgi Majów.

Pewnego dnia rosyjski tłumacz mając dość monotonnej pracy, postanawia podjąć się przetłumaczenia hiszpańskiego tekstu. Początki są dość trudne, gdyż rzadko używał tego języka. Jednakże każda kolejna strona idzie mu coraz łatwiej, ponieważ wciąga się w przedstawioną historię odkrywców księgi Majów. W międzyczasie na świecie dzieją się różne kataklizmy. Co wspólnego ma tajemnicza hiszpańska historia z nieprawdopodobnymi zniszczeniami?

Początki Czasu zmierzchu były bardzo trudne. Nie mogłam "wbić" się w przedstawioną historię, dlatego też pierwsze kilkanaście rozdziałów było mordęgą. Dopiero po jakimś czasie coraz szybciej pochłaniałam historię z wypiekami na twarzy. Dlaczego to tak długo trwało? Autor stopniuje wydarzenia, przez co z początku wszystko szło mozolnie. Czytanie histori hiszpańskiej wyprawy prawie mnie usypiało. Musiało minąć trochę czasu nim przyzwyczaiłam się do stylu pisarza i jedynie wtedy potrafiłam docenić pomysł na tę książkę.
Nie da się ukryć, że Dmitry Glukhovsky ma oryginalne rozwiązania. Fabuła tej powieści z początku prosta i nużąca, po jakimś czasie staje się niezwykle intrygująca. Niestety w Czasie zmierzchu nic nie jest podane na tacy. W takim przypadku trzeba mieć wiele cierpliwości, by przebrnąć przez trudne wprowadzenie.

Tak jak wspominałam wyżej, styl autora jest specyficzny. Podczas Metra 2035 nigdy nie odczuwałam, żeby pisarz zawarł za dużo opisów, bądź informacji. W przypadku Czasu zmierzchu było na odwrót. Trudno mi było przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy przez bardzo długi czas. Nawet po tym, jak wciągnęłam się w historię, to i tak odczuwałam, że wszystkiego jest po trochu za dużo. Jakby autor chciał zawrzeć wszystko, co tylko przyszło mu do głowy. Po części odczuwałam również zagubienie w historii, która stała się w pewnym momencie przekombinowana.

Czas zmierzchu jest nieprzewidywalny. Początek powieści jest dość zwyczajny (obojętnie co by to miało oznaczać w przypadku tłumaczenia starej historii) jednak im dalej w las, tym bardziej akcja się zagęszcza. Z jednej strony rozwiązania wydarzeń są nieprzewidywalne, i to się chwali, jednak z drugiej w moim odczuciu fabuła była przekoloryzowana.
Bohater książki jest zwykłym zjadaczem chleba. Nie wyróżniałby się on niczym, gdyby nie wydarzenia, w jakie się wplątał. Ogólnie wspominam go dobrze, jednak z upływem czasu zapewne o nim zapomnę, gdyż nie zapadł mi on w pamięci.

Czas zmierzchu jest specyficzną historią. Ma ciekawą fabułę, aczkolwiek nie jest to do końca to, o czym chciałabym czytać. Zdecydowanie Metro 2035 będę wspominać milej i znacznie dłużej. Nie mniej jednak nie odradzam tę książki czytelnikom. Jest to powieść, która może przypaść do gustu wielbicielom Dmitrija Glukhovskiego.

Moja ocena
7/10

Za możliwość przeczytania Czasu zmierzchu serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis.

2 komentarze :

  1. Najpierw koniecznie muszę sięgnąć po Metro 2035. Gdy tylko będę miała ochotę na fantastykę, w któryś jesienny wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba książka nie dla mnie :/

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/09/55-recenzja-sexy-bastard-hard-eve-jagger.html

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku! Jeżeli dotarłeś tak daleko, pozostaw po sobie jakiś ślad. Będzie nam niezmiernie miło, czytając Twoją opinie.
Oprócz tego zachęcamy do pozostawiania linków do swoich blogów. Z pewnością Cię odwiedzimy! :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka