132. [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA] W sercu światła

Sofia wie, że w życiu może polegać tylko na sobie. Jej głównym celem stała się zemsta na korporacji LaRoux Industries, którą obwinia o śmierć ojca. Aby tego dokonać, nie cofnie się przed niczym. Gideon to błyskotliwy i niezwykle utalentowany haker. Sofia i Gideon nie ufają sobie nawzajem, ale wspólny cel zmusza ich do współpracy.
 Losy tej dwójki splatają się z losami innych wrogów okrutnej korporacji. Lilac, Tarver, Jubilee oraz Flynn wciąż płacą wysoką cenę za wybory, których dokonali. Zanim na planecie Korynt dojdzie do finałowego starcia z wrogiem, sześcioro bohaterów będzie musiało rozprawić się z własną przeszłością.

Tytuł: W sercu światła
Tytuł oryginału: Their Fractured Light
Autorzy: Amie Kaufman, Meagan Spooner
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: Starbound
Premiera: 11 styczeń 2017

Zaraz po przeczytaniu "W spojrzeniu wroga" z wielkimi nadziejami rozpoczęłam ostatni tom cyklu Starbound. Zawsze przed samym końcem historii liczę, że autorzy mnie nie rozczarują i zafundują mi wspaniałą, finalną podróż po stworzonym przez nich świecie. Tym razem jeszcze bardziej liczyłam, że mile się zaskoczę ostatnim tomem. Już na początku mogę stwierdzić, iż "W sercu światła" nie odbiegał od reszty zarówno pod względem fabuły, jak i bohaterów.

„Jeśli nie wręczysz komuś broni, nie będzie mógł jej przeciwko tobie użyć”

Jedynym celem w życiu młodej Sofii jest zemsta na Rodericku LaRoux, przez którego zginął jej ojciec. Wiedziona swoim pragnieniem podróżuje po różnych miejscach i buduje znajomości, by móc pomścić ukochaną osobę. W końcu gdy dostaje szanse, by spotkać się z informatorem, sprawy się komplikują i bohaterka musi uciekać w towarzystwie zuchwałego, ale również czarującego chłopaka - Gideona. Okazuje się być on młodym, jednakże zdolnym hakerem, który swoje umiejętności chce wykorzystać do wyrównania rachunków z LaRoux. Nie mając innej opcji dwójka bohaterów postanawia ze sobą współpracować. Nie oznacza to jednak w ich przypadku zaufania sobie nawzajem.

Sześć istnień, sześć nici. Ciekawe, jaką tkaninę utkają

Zgodnie z ustalonym schematem w ostatnim tomie otrzymujemy dwójkę "nowych" bohaterów. Jednakże w porównaniu do poprzednich par o Sofii oraz Gideonie mieliśmy szanse już usłyszeć, a nawet spotkać jako postać drugoplanową. 
Sofiia jest młodą dziewczyną, która straciła ojca na Avonie podczas wybuchu. Zgodnie z prawem musiała opuścić rodzinna planetę, jednakże nie ma zamiaru podporządkowywać się zasadom. Podróżuje ona doszkalając swoje umiejętności w manipulowaniu i obserwowaniu ludzi, by osiągać swoje cele. 
Haker, którego czytelnicy poprzednich tomów mieli okazje poznać, skradnie wasze serce od pierwszego zdania. Gideon jest przykładem typowego czarującego cwaniaka, który sypie dowcipami ze swojego bogatego arsenału. Jednak pod tą maską skrywa się młody, zacięty geniusz.
Sofia jest postacią, która od samego początku wraz ze swoim przymusowym partnerem Gideonem intryguje charakterem. Muszę przyznać, że ta para była bardzo dobrze przemyślana, jednak nie urzekła mnie tak jak Jubilee z Flynnem. Pomimo tego, iż zakochałam się w Gideonie nie trafiają oni na szczyt list bohaterów z tej trylogii. Pierwsze miejsce nadal zasłużenie zajmuje para z "W spojrzeniu wroga".

Autorki w ostatnim tomie umiejscawiają akcje na rozwiniętej i tętniącej życiem planecie - Korynt. Jest to jedna ze zmian, które po kolei pojawiają się w poszczególnych częściach. Podróż rozpoczęta na opuszczonej planecie, po dopiero rozwijającą się, aż punkt kulminacyjny rozgrywa się na ziemi będącej w pełnym rozkwicie. Uważam to za bardzo ciekawy zabieg, który urozmaica, każdą z powieści czyniąc ją bardziej wyjątkową.

Mamy wystarczająco dużo siły, by żywić nadzieję.

Zważywszy na to, iż jest to ostatni tom cykl, w końcu wszyscy bohaterowie spotykają się ze sobą. Oczekiwałam tego momentu od czasu rozpoczęcia "W sercu światła". Byłam bardzo ciekawa w jaki sposób autorki połączą losy szóstki bohaterów, tak by wszystko połączyło się logiczną całość. Naprawdę jestem zadowolona z kierunku w jaki poszły pisarki. Nic nie było wymuszone, a moment spotkania był niezwykle pięknie napisany. Można było wyczuć, że wszystko jest dokładnie przemyślane, a fragment spotkania wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika.

W ostatnim tomie autorki, oprócz wspaniałego protagonisty, również położyły nacisk na wartką akcję, która trwa od początku, aż do samego końca. Bardzo mi to przypadło do gustu szczególnie, że wydawało się, iż przychodzi to z łatwością pisarkom. Jednakże w ostatnich 70 str wszystko się ze sobą plącze, a akcja leci na łeb na szyje. Podczas czytania odnosi się wrażenie, że autorki chcą zawrzeć jak najwięcej faktów i zwrotów akcji ile tylko możliwe. Niestety według mnie nie wyszło to na dobre książce, a ja sama porzuciłam ją na kilka godzin by odpocząć od niej.

Słyszałam wiele pochwał na temat okładek z cyklu Starbound. Sama jednak nie podzielałam tych opinii i nigdy nie odczuwałam żadnych pozytywnych emocji spoglądając na oprawę książek. Wydawały mi się zbyt sztuczne i nie oddawały uroku żadnej powieści. Dopiero przy ostatnim tomie z ręką na sercu mogę stwierdzić, że jest ona czarująca i przykuwa wzrok czytelnika.

„M i ł o ś ć  i  z a u f a n i e. To, co czyni nas ludźmi.”

"W sercu światła" pomimo swoich wad jest dobrym zakończeniem cyklu. Pomimo tego, że nie jest to wybitna książka, jest na tyle intrygująca, iż bez problemu przeczyta się ją z uśmiechem na twarzy. 
Podsumowując całą trylogię mogę bez problemu polecić, każdemu czytelnikowi, nawet jeżeli nie miał styczności z historią w kosmosie. Ja sama zapewne długo będę wspominać przygody bohaterów, które mnie oczarowały. 

Moja ocena
8/10


Za możliwość poznania zakończenia cyklu Starbound serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Jeżeli dotarłeś tak daleko, pozostaw po sobie jakiś ślad. Będzie nam niezmiernie miło, czytając Twoją opinie.
Oprócz tego zachęcamy do pozostawiania linków do swoich blogów. Z pewnością Cię odwiedzimy! :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka