170. [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA] Fałszywy pocałunek

Okładka książki Fałszywy PocałunekKsiężniczka Lia jest pierwszą córką domu Morrighanów, królestwa przesiąkniętego tradycją, poczuciem obowiązku i opowieściami o minionym świecie. W dniu swojego ślubu ucieka, uchylając się od obowiązków - pragnie wyjść za mąż z miłości, a nie w celu zapewnienia sojuszu politycznego. Ścigana przez licznych łowców, znajduje schronienie w odległej wsi, gdzie rozpoczyna nowe życie. Gdy do wioski przybywa dwóch przystojnych nieznajomych, w Lii rozbudza się nadzieja. Nie wie, że jeden z nich jest odtrąconym księciem, a drugi to zabójca, którego ma za zadanie ją zamordować. Wszędzie czai się podstęp. Lia jest bliska odkrycia niebezpiecznych tajemnic - i jednocześnie odkrywa, że się zakochuje. 

Tytuł: Fałszywy pocałunek
Tytuł oryginału: The Kiss of Deception
Autor: Mary E. Pearson
Wydawnictwo: Initium
Seria: Kroniki Ocalałych
Tom: I
Tłumacz: Emilia Skowrońska
Premiera: 2 sierpień

,,Pewnego razu był sobie człowiek tak wspaniały jak bogowie. Ale nawet to, co wspaniałe, może drżeć ze strachu. Nawet to, co wspaniałe, może upaść.ˮ

Kilka lat temu, przeglądając pozycje zagraniczne, natrafiłam na książkę, która zaciekawiła mnie samą okładką. Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że koniecznie chcę poznać tę historię. Byłam przekonana, że w 100% trafi w mój gust zapewniając niesamowite przygody. Jednakże, nigdy nie miałam i nie mam cierpliwości do anglojęzycznych książek, które zawsze zajmują więcej czasu. Tym samym, porzuciłam swoje postanowienia. Minęły kolejne lata, aż w końcu polskie wydawnictwo pokusiło się o wydanie tej intrygującej powieści. Od razu rozpoznałam tę pozycję, mimo zmienionej okładki i od nowa zapragnęłam przeczytać tę książkę.

Lia jest pierwszą córką królewskiego rodu. Jej dzieciństwo było wypełnione beztroskimi dniami i zabawą ze starszymi braćmi. Jednak z mijającymi latami, wolność dziewczyny była ograniczana, aby mogła zrozumieć swoją przyszłą rolę. Obecnie księżniczka ma stanąć na ślubnym kobiercu, z mężczyzną, którego nie zna, by zapewnić swojemu państwu sojusz. Jednakże Lia nie pragnie takiego życia i ucieka w dzień ślubu. Oddalona od swojego świata, młoda kobieta, postanawia pracować w pocie czoła, nie chcąc już nigdy wracać do dawnego życia. W między czasie, w mieście, w którym postanawia żyć księżniczka, pojawia się dwójka młodzieńców. Na pierwszy rzut oka, wydają się być zwykłymi przejezdnymi. Jednakże, daleko im do zwykłych ludzi. Jeden z nich jest porzuconym księciem, a drugi zabójcą mającym zamordować Lie. Aczkolwiek żadne zadanie nie okazuje się takie proste.

,,Gdybym tylko mogła wyciągnąć rękę i sięgnąć gwiazd, posiadłabym całą wiedzę. Zrozumiałabym.
Co byś zrozumiała, kochanie?
To, odparłabym, przyciskając dłoń do piersiˮ

Powrót do opisu tej książki, uświadomił mi, że w ciągu kilku lat zupełnie inaczej patrzę na powieści. Opis, kiedyś intrygujący, dziś przypominał zarysem inne historie. Nie byłoby żadnego problemem znaleźć serię, która fabułą nie odstawałaby od ,,Fałszywego pocałunkuˮ.
Tak czy inaczej, postanowiłam zaufać mojemu dawnemu przeczuciu i rozpoczęłam przygody u boku Lii. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy odkryłam zaskakującą historię. Wbrew wykorzystywaniu znanych motywów, autorka kreuje wspaniałą historię, z nieprzewidywalnymi zwrotami akcji.
Pierwsze kilka rozdziałów ukazuje powieść, którą można wyczytać z opisu. Dopiero później, pisarka zaskakuje w książce, ukazując historię z oryginalnymi pomysłami. Ogólny zarys fabuły nie pokazuje trudu, jaki włożyła autorka w wykreowaniu ciekawej lektury.

,,- Ja widzę tylko przypomnienie faktu, że nic nie trwa wiecznie, nawet wspaniałość.
- Niektóre rzeczy trwają
Spojrzała na niego.
- Naprawdę? Co na przykład.
- To, co jest ważne.ˮ

Autorka wykreowała fascynujący świat. Nie sądziłam, że tematy tradycji panujących w przedstawionych krajach zostanie tak dalece rozwinięty. Spodziewałam się, iż informacje ograniczą się do zaledwie kilku zdań, które z biegiem czasu zostaną zapomniane. Dopiero w czasie kolejnych rozdziałów wszystko stawało się klarowane oraz coraz bardziej intrygujące. Począwszy od kraju bohaterki, po dalej położone ziemie, autorka przedstawia niesamowite, odległe państwa. Każde z nich miało swój unikalny charakter oraz klimat.
Wiele kwestii zostaje poruszonych w czasie 400 stron, przez co czytelnik poznaje wiele wydarzeń. Jednakże prawie żadne nie zostają wyjaśnione. Z tego powodu, kolejne części zapowiadają się jeszcze bardziej interesująco. Finalnie ,,Fałszywy pocałunekˮ wydaje się jedynie preludium niesamowitych wydarzeń, które mają nadejść w kolejnych tomach.

Bohaterowie ,,Fałszywego pocałunkuˮ są niesamowitym zbiorowiskiem różnorodnych postaci. Na pierwszy ogień idzie Lia. Córka królewskiego rodu, która od zawsze była tłamszona przez rodziców. Miała więcej obowiązków, niż przyjemności oraz praw. Pomimo takiego wychowania, dziewczyna nie traci charakteru. Nie raz, na przestrzeni książki, czytelnik poznaje prawdziwą osobowość bohaterki, która jednym słowem zachwyca. Dawno nie czytałam o postaci, która wykazuje się nieugiętą wolą i dąży do zrealizowania swoich marzeń. Oczarowałam się kreacją głównej bohaterki, tym samym pokochałam Lie i wraz z nią przeżywałam wszystkie wydarzania.
Jedną z głównych zalet tej powieści jest wciągnięcia czytelnika w wykreowany przez autorkę świat. Oprócz uczestnictwa we wszystkich wydarzeniach, to czytający musi zgadnąć, który z mężczyzn jest księciem, a który zabójcą. Ja sama trzy razy czytałam ich opis wyglądu i dokładnie śledziłam akcję, by zdecydować, kto jest kim.
Rafe oraz Kaden są niesamowitymi postaciami, które bez problemu można pokochać. Każdy z nich cechuje się wyjątkowym oraz oryginalnym charakterem. Z wypiekami na twarzy poznaje się ich losy i dzięki nim, trudno oderwać się od powieści.


,,W tym życiu sama mogłam decydować o swoim marzeniach, a ograniczać mnie miała wyłącznie moja wyobraźnia. Sama rządziłam swoim życiem.ˮ

,,Fałszywy pocałunekˮ jest intrygującą pozycją, która ma w sobie niesamowity potencjał. Przesiąknięta magią, zdradą oraz nadziejami historia pochłania czytelnika od pierwszej strony. Z pewnością ta książka przypadnie do gustu wszystkich fanom fantastyki. Nie sposób przejść obojętnie obok przygód silnej księżniczki i jej towarzyszy. Nie mogę się już doczekać kolejnych części, by poznać losy moich nowych, ukochanych bohaterów.

8+/10

Fałszywy pocałunek | The Heart of Betrayal | The Beauty of Darkness

Za poznanie przygód Lii i jej towarzyszy serdecznie dziękuję wydawnictwu!

Wakacyjny Book Haul #2

Nadszedł czas na odsłonę drugiego wakacyjnego Book Haul. Z początku sądziłam, że będzie on ostatnim, jednak ze względu na moje "małe" zakupy z pewnością pojawi się jeszcze jeden. Tak czy inaczej, rozpocznijmy od przedstawienia nowości na mojej półce.

Od góry:

Tysiąc pięter - nie jest wcale nowością na półce, jednak jak do tej pory nie miałam okazji zawrzeć tej książki w stosiku. Pomimo pięknej okładki, sama treść mnie rozczarowała. Nie jest ona zła, jednakże nie trafiła ona w mój gust. Na razie porzuciłam tę powieść przed końcówkę, ale postaram się doczytać ją w najbliższym czasie.
Malfetto. Północna gwiazda - ta wspaniała książka jest perełką spośród wszystkich tutaj przedstawionych. Wspominałam już o geniuszu autorki w recenzji, do której serdecznie zapraszam -> LINK
Buntowniczka z pustyni i Zdrajca tronu - kupiłam obie części zupełnie w ciemno. Rzadko zaopatruję się w drugi tom, bez poznania pierwszego ponieważ potrafię być bardzo wybredna. Dlatego mam nadzieję, że spodoba mi się ta seria. Nie chciałabym żałować swojego zakupu.
Żniwiarz - zakupiłam przy okazji zakupów dwóch powyższych pozycji. Niestety ta książka mnie rozczarowała. O wszystkich minusach tej powieści wspomnę przy okazji recenzji, która czeka jako wersja robocza.
Zimowy monarcha - ta książka też jest od pewnego czasu u mnie na półce. To będzie moje pierwsze spotkanie z twórczością Conwella, jednak liczę, że będzie udane. 

To byłoby na tyle. Czytaliście którąś z tych książek lub macie w planach?

169. Piękne złamane serca

Okładka książki Piękne złamane sercaCaddy i Rosie są nierozłączne. Bardzo się różnią, ale to tylko je do siebie zbliża. Gdy Caddy kończy szesnaście lat, zdaje sobie sprawę, że chciałaby być taka jak jej przyjaciółka – pewna siebie, przebojowa i zabawna. Wtedy w ich życie wkracza śliczna oraz – jak się okazuje – skrywająca pewną tajemnicę Suzanne. I wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Przeszłość Suzanne stopniowo wychodzi na jaw, teraźniejszość wymyka się spod kontroli, a Caddy zaczyna dostrzegać, że problemy mogą być bardzo ekscytujące. Jednak budowanie przyjaźni i próby zaleczenia starych ran są dużo boleśniejsze, niż którakolwiek z dziewczyn się spodziewa. Caddy wkrótce przekonuje się, że kłopoty potrafią się mnożyć w niesłychanym tempie.

Tytuł: Piękne złamane serca
Tytuł oryginału: Beautiful Broken Things
Autor: Sara Barnard
Wydawnictwo: Insignis
Tłumacz: Joanna Grabarek

Przyjaźń jest jednym z najważniejszych elementów w życiu człowieka. Bez względu na wiek czy płeć, każdy marzy o jednym prawdziwym przyjacielu. Takim, którym w każdej chwili wysłucha go i pomoże. Nie raz można czytać w książkach o prawdziwych przyjaźniach, które tworzą się wbrew przeciwnościom losu. Jednakże rzadko zdarza się powieść, gdzie wątek ten jest głównym tematem perypetii postaci. Aczkolwiek zaradzić temu ma nowość od wydawnictwa Insignis pt.: ,,Piękne złamane sercaˮ.

Caddy i Rosie są najlepszymi przyjaciółkami do dzieciństwa. Wspólnie dorastały, przeżywały przygody i po prostu ze sobą były. Ich więź nie zerwała się nawet w momencie pójścia do innych szkół. Nadal spędzają ze sobą wspaniały czas. Jednak pewnego dnia zaraz po rozpoczęciu nowego roku szkolnego w klasie Rosie pojawia się nowa uczennica. Piękna i urocza Suzanne czaruje od pierwszego dnia klasę oraz samą Rosie. Caddy jednak nie daje się tak łatwo podejść. Czuje, że nowa koleżanka jej przyjaciółki skrywa pewien sekret. Chcą nie stracić Rosie, próbuje odkryć sekret nieznajomej.


,,To bardzo dobra lekcja życia, kiedy można się czegoś nauczyć na cudzych błędach. Czasem zerwanie z kimś lub z czymś jest równie ważne jak bezwarunkowa wierność.ˮ

Jak do tej pory nie spotkałam się z historią której główna linia fabularna opiera się na więzi, jaką jest przyjaźń. Pomimo tego z początku sądziłam się, że autorka powieli pewne schematy, pisząc książkę do bólu przewidywalną. Skoro w innych historiach pojawia się wątek przyjaźni, dlaczego nie przerobić tych powieści, odgrzewając stare kotlety?
Z jednej strony tak się stało, z drugiej nie. Pisarka główny wątek rozwinęła w odmienny sposób, niż sądziłam, jednak obrana ścieżka nie okazała się równocześnie całkowitą niespodzianką. Aczkolwiek bardzo spodobał mi się pomysł autorki. Jest on czymś "świeżym" i oryginalnym, pomimo tego, iż całkowicie mnie nie zszokował. Nie spotka się drugiej podobnej historii w innej książce. ,,Piękne złamane sercaˮ oferują czytelnikowi nowe, do tej pory nie odkryte przygody.

Ze względu na obraną "ścieżkę" autorka porusza tematy, które dla niektórych są wręcz śmieszne i niedorzeczne. Sama często nie mogłam wierzyć w irracjonalne, idiotyczne i nieodpowiedzialne zachowanie bohaterów. Picie, palenie, ucieczka z domu to zaledwie szczyt góry lodowej.
Jak osoba szesnastoletnia może jedynie marzyć o posiadaniu chłopaka? Załamywałam ręce nie raz podczas książki. Jednocześnie wszystkie sytuacje nie były bardzo oddalone od dzisiejszych zachowań nastolatków. Nie raz można usłyszeć o głupocie młodzieży, która przechodzi najśmielsze pojęcie.

,,(...) Nie lepiej znaleźć sobie kogoś wartego zatrzymania przy sobie na zawsze?
Ludzie potrafią spędzić całe życie, rozumując w ten sposób. Ale c, których kochamy, przychodzą i dochodzą, Caddy. Nie znaczy, że kochaliśmy ich mniej, kiedy pojawili się w naszym życiu.ˮ

Bohaterowie byli dość specyficzni. Autorka skupiła się przede wszystkim na trójce głównych postaci. Reszta osób w książce była zaledwie tłem i zapychaczem dziur.
Z całej trójki jedynie Rosie miała najwięcej rozumu. Była ona "książkowym" przykładem przyjaciółki, o której marzy każdy z nas. Dobra, ale i jednocześnie do bólu prawdomówna, była postacią bardzo przeze mnie lubianą. Jednocześnie żałuję, że tak naprawdę najmniej pojawiała się w powieści, ponieważ ze względu na swój charakter zasługiwała na większą rolę w książkę.
Caddy za to była typową szarą myszką, marzącą o wielkich przygodach, które omijają ją ze względu na jej charakter. Z tej strony zżyłam się z bohaterką i z początku zyskała moją sympatię. Jednak każda kolejna strona uświadamiała mi, jak daleko jest jej do mojej ulubionej postaci. Ja dużo mogę zrozumieć, jednakże jej wybory, nie mówiąc o jej celach, przerażały mnie. Moim zdaniem zdecydowanie nie zasługiwała na przyjaźń Rosie.
Suzanne idealnie za to wpasowuje się w typową nastolatkę z problemami. Nie mam o niej konkretnego zdania, ponieważ autorka wykreowała ją na postać, która była prowodyrem wszelkich kłopotów, jednocześnie sama mająca ze sobą problem.


,,Skrzywdzeni ludzie potrafią być bardzo destrukcyjni w stosunku do samych siebie i czasem pociągają za sobą bliskie im osoby, chociaż często nie zdają sobie z tego sprawy.ˮ

Autorka oprócz pokazywania codziennych sytuacji w życiu dzisiejszych nastolatków, którym zdecydowanie przydałaby się terapia szokowa, porusza temat przemocy. Po części pisarka ukazała jaką tragedią jest bicie młodych osób. Jednakże sądzę, że tak naprawdę krążyła obok tego, nie do końca pokazując prawdziwy problem.
Książkę czyta się bardzo szybko. Proste rozmowy pomiędzy dziewczynami, zarówno twarzą w twarz, jak i smsy, przelatywały w zastraszającym tempie. Praktycznie nie ma żadnych opisów, a autorka skupia się jedynie na kolejnych wydarzeniach.

,,Piękne złamane sercaˮ są specyficzną powieścią. Z jednej strony autorka przekazuje trudności życia młodych ludzi w przystępny sposób. Z drugiej przedstawia irracjonalne i często wkurzające zachowanie młodzieży, których nigdy nie rozumiałam i nie zrozumiem.
Czy książkę polecam? Sądzę, że mogę ją polecić. Może akurat jedna, na dwie osoby zżyje się z bohaterkami i utożsami z ich problemami. Natomiast druga doceni wykreowaną przez autorkę historię.
Moja ocena
7-/10

Za poznanie różnych oblicz przyjaźni serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis.
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo insignis

168. Czas żniw

Okładka książki Czas ŻniwRok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.

Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.


Tytuł: Czas żniw
Tytuł oryginału: The Bone Season
Autor: Samantha Shannon
Wydawnictwo: SQN
Cykl: Czas żniw
Tom: I
Tłumacz: Regina Kołek

Od początku mojej przygody z książkami uwielbiałam powieści fantastyczne. Wystarczyła wzmianka o występowaniu magii w opisie, bym sięgnęła po daną pozycję w ciemno. Nie inaczej więc było z ,,Czasem żniwˮ. Zakupiłam tę powieść w dniu jej premiery nie wiedząc w ogóle, na co się porywam. Jednak byłam pewna, że się nie rozczaruję, gdyż opis brzmiał niezwykle interesująco i oryginalnie. Tak czy inaczej, próbowałam zacząć tę pozycję dwa razy, za każdym razem kończąc przed zakończeniem drugiego rozdziału. Do tej pory nie umiem stwierdzić dlaczego nie dawałam tej powieści szansy. Nie mniej książka trafiła na półkę nieprzeczytana na blisko cztery lata. Jakimś dziwnym trafem dopiero zapowiedź trzeciej części przypomniał mi o nieprzeczytanym tomie. Zdecydowałam, że zmobilizuję się, aby przeczytać ,,Czas żniwˮ i zrozumieć, czym ta książka zasłużyła na wiele pozytywnych opinii.

,,- Nie jesteś niemową - powiedział. - Odezwij się.
- Myślałam, że nie mam prawa odzywać się bez pozwolenia.
- Zezwalam ci.
- Nie mam nic do powiedzenia.ˮ

Jest rok 2059. Paige nie ma łatwego życia. Pracuje w nielegalnym miejscu, z niebezpiecznymi ludźmi, sama będąc jedną z najbardziej poszukiwanych osób ze względu na swoje umiejętności. Młoda dziewczyna jest bowiem Śniącym wędrowcem. Ma możliwość włamywać się do ludzkich umysłów, by przejąć informacje, bądź ewentualnie zrobić nieco większą krzywdę danemu człowiekowi. Zarabia na życie dzięki swojej umiejętności u Jaxa Halla, który zdecydowanie nie jest niewiniątkiem. Pewnego dnia jednak jej życie całkowicie się zmienia i Paige trafia do Oksfordu, koloni karnej znanej jedynie z legend. Tam prym wiedzie tajemnicza rasa, która poszukuje ludzi ze zdolnościami podobnymi do dziewczyny. Bohaterka trafia pod skrzydła jednego z najniebezpieczniejszych istot. Mimo początkowej niechęci między Naczelnikiem, a Paige uświadamiają sobie, że mogą nawzajem sobie pomóc.

,,Czas żniwˮ ma bardzo trudny początek. Był to z pewnością jeden z powodów, dla których przerwałam tę książkę wcześniej. Autorka od pierwszej strony wrzuca czytelnika w sam środek nowego, niebezpiecznego świata bez słowa wyjaśnienia, gdzie się znalazł. Pierwsze 50 stron, jeżeli nawet nie więcej, było podróżą w całkowitej ciemności. Nic nie jest podane na tacy i długo trzeba czekać, aby poznać szczegóły. Zamiar ten był zapewne zrobiony umyślnie. Autorka starała się stworzyć ambitną powieść, w której wszystkiego czytelnik dowiaduje się stopniowo. Niestety jednocześnie trzeba mieć anielską cierpliwość (której kilka lat temu nie posiadałam), aby poznać szczegóły wykreowanego świata.

,,Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić.ˮ

Jeżeli już poruszyłam stworzony przez autorkę świat, powinnam się w to nieco przybliżyć, bo jest on tak bogaty i niezwykły, że aż brak słów. Nie może odmówić pani Shannon, iż fundamenty powieści są niesamowicie dobrze dopracowane. Początkowa złość podczas gubienia się w książce przez czytelnika zostanie zapomniana, gdy w pełni pozna ogrom świata w ,,Czasie żniwˮ. Zarówno przeszłość ludzi, jak i tajemnej rasy została dopracowana w najmniejszym calu. Co więcej, każda informacja i wydarzenie jest logiczne oraz spójne z pozostałymi, dzięki czemu nie ma żadnych błędów logicznych, bądź niedopowiedzeń.
Do wspaniałego świata, który jest jednocześnie podobny do naszego, a tak od niego różny, należy dodać jasnowidzów. Nie często ma się okazję czytać o ludziach obdarzonymi takimi zdolnościami. Jakby tego było mało autorka znacznie rozszerzyła definicję jasnowidzów, tworząc co najmniej kilka klas, które są od siebie całkowicie różne. Jest to kolejny dowód na to, że seria jest niesamowicie oryginalna. Na każdym kroku Samantha Shannon udowadnia, iż chce stworzyć niezwykle ambitny i niezapomniany cykl, który pozostanie w sercach czytelników na dłużej.

Najbardziej chyba obawiałam się bohaterów. Nie byłam pewna, czy autorka sprosta wykreowaniu dobrych, wyrazistych postaci, jednocześnie pamiętając, by nie były wyidealizowane. Na szczęście w większości przypadków nie odczuwałam niechęci do występujących bohaterów. Najważniejszą oczywiście okazała się Paige, którą bardzo lubię. Jest jedną z żeńskich postaci nieirytującą swoim zachowaniem. Kolokwialnie mówiąc, nie dała ona w sobie kaszę dmuchać i zawsze trzymała głowę wysoko. Zachwyciła mnie swoją postawą i nie mogę się doczekać, by poznać jej dalsze losy.
Naczelnik niestety, aż tak mnie nie zachwycił. Często odnosiłam wrażenie, że jest zaledwie dodatkiem do Paige.
Należy oddać autorce, iż pomimo dużej liczby bohaterów wszyscy są oryginalni.

,,Zachowałem pewne środki ostrożności. Powtarzam: nigdy nie znalazłaś się w bezpośrednim zagrożeniu życia.
- Gówno prawda. Jeżeli myślisz, że krąg soli jest środkiem ostrożności, musiałeś upaść na łeb.ˮ

,,Czas żniwˮ jest bardzo dobrym debiutem. Co więcej, zapowiada się niesamowity cykl we wspaniałym i barwnym świecie. Jednakże pomimo tylu dobrych słów na temat tej książki nie należy ona do moich ulubionych. Była to dobra historia w żywym świecie, jednak potrzebuję znacznie więcej by naprawdę pokochać serię Samanthy Shannon. Z pewnością sięgnę po kolejne części, gdyż ,,Czas żniwˮ jest dobrą pozycją dla czytelników, którzy uwielbiają fantastykę na dobrym poziomie.

Moja ocena
8/10

Czas żniw | Zakon mimów | Pieśń jutra

167. Szklany miecz

Okładka książki Szklany MieczWalka pomiędzy rosnącą w siłę armią rebeliantów a światem, w którym liczy się kolor krwi, przybiera na sile. Mare Barrow ma czerwoną krew, taką samą jak zwykli ludzie. Jednak jej zdolność kontrolowania błyskawic – nadprzyrodzona moc zarezerwowana dla Srebrnych – sprawia, że rządzący chcą wykorzystać dziewczynę jako broń.

Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności charakterystyczne dla Srebrnych. Są też inni. Ścigana przez okrutnego króla Mavena wyrusza na wyprawę, aby zrekrutować Czerwono-Srebrnych do armii powstańców gotowych walczyć o wolność. Wielu z nich straci życie, a zdrada stanie się chlebem powszednim. Mare musi też zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę. Czy sama stanie się potworem, którego próbuje pokonać?


Tytuł: Szklany miecz
Tytuł oryginału: Glass Sword
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Moondrive
Tłumacz: Adriana Sokołowska-Ostapko

Pamiętam jak w zeszłym roku po wielu miesiącach rozmyślań sięgnęłam po "Czerwoną królową". Pomimo początkowego dystansu do fabuły i bohaterów, z każdym rozdziałem coraz bardziej wciągałam się w historię Mary. Prawie z wypiekami na twarzy śledziłam losy Srebrnych i Czerwonych zaplątanych w sieć tajemnic oraz sekretów.
Zdawałam sobie sprawę, że autorka skopiowała kilka motywów z młodzieżowych bestselerów. Jednak było to tak zaplanowane, iż w końcu porzuciłam tę myśl i odkryłam także oryginalne pomysły autorki. Po skończeniu pierwszego tomu byłam pewna, że cała seria znajdzie się na półce ulubionych. Dlatego też czym prędzej sięgnęłam po Szklany miecz, który w tamtym czasie miał premierę. Teraz definitywnie mogę stwierdzić, iż tak wielkiego rozczarowania nie czułam dawno, a drugi tom Czerwonej królowej ciągnął się niemiłosiernie długo.

Nikt nie urodził się złym człowiekiem, tak samo jak nikt nie rodzi się samotny. Stajemy się tacy przez wybory, których dokonujemy, i okoliczności, w jakich przychodzi nam żyć.

Mare wraz z upadłym następcą tronu ucieka przed Maven'em. Chronią się u Szkarłatnej Gwardii. Jednak schronienie jest tylko tymczasowe. Dziewczyna po odkryciu, że nie jest jedyną władającą magią Srebrnych, jednocześnie będąc nadal Czerwoną, postanawia pomóc podobnym do niej. Wraz z przyjaciółmi wyrusza w podróż, która przemienia się w szaleńczy wyścig z Maven'em.
W tym czasie wojna między Czerwonymi a Srebrnymi wisi na włosku. Mare musi zdecydować, po której stronie barykady stanie. Czerwonej Gwardii, która chce ją wykorzystać, czy niezrównoważonego króla. A może znajdzie inni sposób, by wyjść z tego impasu?

Tak jak wspominałam wyżej, Czerwona królowa zauroczyła mnie. Historię Mary połknęłam w zaledwie dwa dni, by trzeciego rozpocząć drugi tom. Byłam przekonana, że autorka będzie kontynuowała swoją dobrą passę i zaserwuje mi kolejne nieprzespane godziny. Niestety, zawiodłam się. Moje rozczarowanie, zażenowanie oraz znudzenie sprawiło, że przerwałam Szklany miecz w połowie. Stał on ponad rok, podczas którego nie mogłam się przemóc do tej książki. Dopiero zapowiedź trzeciej części nakłonił mnie do skończenia jej. Tak czy inaczej, Szklany miecz był dla mnie katorgą, nawet mimo długiej przerwy. Sumowało się na to kilka aspektów, które wymienię, zgrzytając przy okazji zębami.

Tak jak wspominałam w recenzji Czerwonej królowej, nie wiedziałam, gdzie ustawić Mare. Jako postać, którą lubię za jej nieustępliwość, czy jako irytującą dziewuchę. Na szczęście autorka pomogła mi odpowiedzieć na to pytanie i dziewczyna trafia do drugiej kategorii.
Dawno nie miała okazji czytać o tak wkurzającej, niezdecydowanej oraz użalającej się nad sobą postaci. Przez całą książkę działała mi ona na nerwy i nawet ostatnie strony nie zmieniły mojego zdania o niej.
Natomiast ukochany książę zmienił się w łamagę, podobną do Mare. Przez większość książki robił za tło i często zapominałam o jego obecności. Jednak kiedy się pojawiał, wołałam o pomstę do nieba. Nie miał on za krzty życia w sobie oraz zdecydowania.
Najlepiej ze wszystkich postaci wyszedł Maven. Pomimo tego, że nie występuje on przez prawie całą książkę, to końcowe pojawienie jest mistrzowskie.

Wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce.

"Szklany miecz" miał ukazać rewolucje rozlewającą się na cały świat. Jednak przygody Mary zdecydowanie nie pasują to wielkiej wizji, jaką miałam w głowie. Przez całą powieść nic się nie działo. Działania głównej bohaterki oraz jej przyjaciół były niedorzeczne. Brakowało w nich jakiejkolwiek logiki. Wspaniałe czynny zamieniały się w nic nieznaczące działania. Dokładnie rzecz ujmując były bez ładu i składu.
Pomimo tego, że książka jest strasznie długa czuła, iż nic się w niej nie dzieje. Przez większość czasu bohaterowie krążyli wokół jednego tematu, nie zmieniając swoich działań, bez względu na ich wynik. Sądzę, że było spowodowane niedopracowaniem fabuły ze strony autorki. Chciała ona stworzyć intrygujący wyścig, który ostatecznie ciągnął się niemiłosiernie długo.

Najdziwniejsze jednak w całej powieści były kłótnie między postaciami. Chodzi mi o głośne rozmowy prowadzone pod koniec książki. Dawno się tak nie bawiłam, czytając spory Mare i Cala. Zamiast wzbudzać we mnie żal, rozbawiały mnie do łez. Szkoda, że zamierzony efekt nie wypalił, bo była szansa, aby ta książka uzyskała wyższą ocenę.

"Szklany miecz" okazał się największym rozczarowaniem roku. Dawno nie czytałam tak słabej i nudnej kontynuacji. Co więcej, jest to jedna z niewielu książek, którą porzuciłam w połowie. Nawet mimo powrotu do niej niesmak pozostał, aż do samego końca. Obecnie czytam trzecią część, która wypada trochę lepiej niż poprzedniczka. Jednak pełen obraz uzyskam dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. Na razie jestem negatywnie nastawiona do historii Mare i mam nadzieję, że "Królewska klatka" wynagrodzi moje rozczarowanie.

Moja ocena
6/10

Czerwona królowa | Szklany miecz | Królewska klatka | ???

#2 Wyniki rozdania!

Kilka dni temu zakończyło się rozdanie. Tym razem do wygrania była "Graficzna podróż" oraz "Black ice". W sumie wzięło udział 41 osób, z czego znaczna większość zapewniła sobie dodatkowy los poprzez polubienie fp/obserwowanie instagrama. Dlatego też miała dużo roboty z losami. Jednak nadszedł ten czas, gdy mam przyjemność ogłosić zwycięzców (oczywiście po fotorelacji).

Losy "Graficznej podróży"

Losy "Black ice"

Losujemy kto wygrał "Black ice"

Losujemy kto wygrał "Graficzną podróż"

Już prawie wiemy kto wygrał. Teraz pozostaje rozwinąć losy. :D


Back ice wygrała: Rentilka

Graficzną podróż wygrała: Paulyna

Serdecznie gratuluję zwycięzcom. Mail o wygranej został już wysłany i czekam na odpowiedź zwrotną. 
Jestem również bardzo szczęśliwa, że tyle osób wzięło udział w rozdaniu i serdecznie za to dziękuję.
Już niedługo szykuje się kolejne rozdanie, jednak tym razem odbędzie się ono na instagramie. Obserwujcie nas, by nie przegapić okazji wygrania kolejnej powieści! :D

Wakacyjny Book Haul #1 + wyprzedaż książek

Dziś przedstawiam pierwszą odsłonę wakacyjnych zdobyczy, czyli Book haul. Co więcej, na końcu postu będzie informacja o wyprzedaży książek, gdzie można zakupić powieści za 8 złotych. Jednak o tym za chwilę. Najpierw przejdźmy do moich nowych pozycji. Nie wszystkie są kupione w czasie wakacji, niemniej uznałam, że dobrze byłoby je przeczytać w wolnym czasie. :)

Od dołu:

Królestwo kanciarzy - kupiłam je w dniu premiery, jednak dopiero kilka dni temu przeczytałam. Na pewno niedługo pojawi się recenzja na blogu, aczkolwiek będzie to przede wszystkim rozpływanie się nad Kazem, który w tej części przeszedł samego siebie.
Klątwa przeznaczenia - jest to jedna z książek, o której było głośno ostatnimi czasami na blogach. Dlatego też po przeczytaniu któreś z rzędu recenzji (dokładnie po przeczytaniu opinii na Zabookowany świat Pauliny) stwierdziłam, że muszę ją kupić. Zacieram już łapki, aż w końcu po nią sięgnę. :D
Zakon mimów oraz Pieśń jutra - kupiłam jakiś czas temu w Empiku, gdy pojawiły się na nie promocje. Żeby było zabawnie, obie części zakupiłam w tamtym czasie w ciemno. Czemu w ciemno? Ponieważ wtedy jeszcze nie miałam skończonego "Czasu żniw", który swoją drogą kurzył się na półce prawie 4 lata.
Czytelniczka - od wydawnictwa Bukowy Las. Ogólnie pomysł mi się spodobał, jednak miałam zastrzeżenia odnośnie do bohaterów oraz warsztatu pisarskiego. Więcej informacji o wrażeniach, jakie wywarła na mnie ta powieść, znajdziecie w recenzji -> LINK
Królewska klatka - dostałam ją na urodziny dokładnie w dniu premiery. Książka już od pewnego czasu jest przeczytana, a recenzja nawet czeka na swoją kolej. Krótko mówiąc, autorka bardzo mnie rozczarowała i uważam, że "Królewska klatka" mogła być znacznie lepsza.

To niestety już koniec pierwszej części wakacyjnych zdobyczy. Mam nadzieję, że zdjęcie się Wam spodoba, ponieważ ostatnio dorwałam się do aparatu i przez cały dzień eksperymentowałam.
Wczoraj skończyło się rozdanie i zapewne wyniki będą w ten weekend, więc uważnie śledźcie bloga. :) 
Jeszcze na sam koniec ważna informacja o wyprzedaży książek. Ostatnio robiąc porządki na moich półkach, odkryłam, że nie mam miejsca na nowo zakupione nabytki. Dlatego też postanowiłam sprzedaż kilkanaście książek. Jeżeli jesteście zainteresowani serdecznie zapraszam na fb bloga, gdzie uzyskacie szczegóły. 

A jak Wam mijają wakacje? Równie zaczytanie, czy może bardziej ekstremalnie? :D

166. Malfetto. Północna gwiazda

Okładka książki Malfetto. Północna gwiazdaAdelina staje przeciwko tym, którzy ją zdradzili i dokonuje ostatecznej zemsty, a mrok z jej wnętrza zaczyna wymykać się spod kontroli i zatacza coraz szersze kręgi, zagrażając wszystkiemu, co dziewczyna osiągnęła. Kiedy pojawia się kolejne niebezpieczeństwo, Adelina musi rozdrapać stare rany, stawiając w niebezpieczeństwie nie tylko siebie, ale wszystkich malfetto. Aby chronić królestwo, Adelina i jej Drużyna Róży musi połączyć siły z Bractwem Sztyletu i wyruszyć na ryzykowaną wyprawę. Ten niełatwy sojusz może zaś okazać się prawdziwym niebezpieczeństwem.

Tytuł: Malfetto. Północna gwiazda
Tytuł oryginału: The Midnight Star
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona sowa
Seria: Malfetto
Tom: III
Tłumacz: Aleksandra Stan

Marie Lu zyskała rozgłos dzięki swojej pierwszej trylogii "Legenda". Do tej pory pamiętam, jak oczarowałam się światem, bohaterami oraz fabułą stworzoną przez autorkę. Czułam, że uczestniczyłam we wszystkich wydarzeniach obok moich ukochany postaci i wraz z nimi przeżywałam wzloty oraz upadki. Wszystkie części bardzo miło wspominam. Do tej pory czuję rozczarowanie, gdy musiałam się pożegnać z Day'em oraz Jules na zawsze. Jednak nowa trylogia przyniosła nadzieję na kolejne niezwykłe przygody stworzone przez pisarkę. Jednakże seria Malfetto zupełnie nie przypomina debiutu autorki. Tym razem Marie Lu stworzyła powieści, które wychodzą poza jakiekolwiek schematy. Okrucieństwo i brutalność nie są tuszowane, a wręcz przeciwnie, są głównym tematem każdej części oraz nieodłączną częścią bohaterki. Aczkolwiek jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej, ponieważ autorka stworzyła znacznie ambitniejszą trylogię.
Recenzja pierwszego tomu jest na blogu, niestety drugiego nigdy nie skleciłam. Nie mniej, nie mogłam przepuścić okazji, aby naskrobać kilka słów o ostatniej części, która wbiła mnie w fotel. Ponieważ jedynie Marie Lu potrafi sprawić, by czytelnik jednocześnie ją kochał i nienawidził.


Powiedział człowiek do słońca: 
,,Chcę, by twoje światło opromieniało każdy dzień mojego życia!ˮ. 
Powiedziało słońce do człowieka: 
,,Ale tylko z deszczem i nocą możesz docenić me światło. ˮ

Adelina dostaje w końcu to, czego tak bardzo pragnęła. Posiada władzę, pozycję oraz pieniądze. Od momentu zabicia jej największych wrogów zasiada na tronie, rządząc twardą ręką. Nie ma bowiem miejsca na żal. Za każdym bowiem rogiem czai się zdrajca, który czeka na okazję, by zgładzić despotyczną królową. Mimo wszystko nie jest to największe jej zmartwienie. Moce, którymi są obdarzeni Malfetto zaczynają się wymykać spod kontroli zabijając ich właścicieli. Chcą nie dopuścić do zagłady świata Adelina wraz ze swoimi jedynymi towarzyszami musi połączyć siły z dawnym sojusznikiem - Bractwem sztyletu. Tylko to wątłe przymierze może uratować cały świat.

Pierwszy tom Malfetto mnie zachwycił i z niecierpliwością wyglądałam zapowiedzi drugiej części. Jednak miałam spore problemy, by poznać datę ostatniej powieści. Nie dość, że premiera była przesunięta, to nigdzie nie było o niej słychać. Nadal nie mogę uwierzyć, że finalny tom został potraktowany po macoszemu. Nie było żadnych zapowiedzi, żadnej wzmianki, kiedy wydawnictwo wypuści na rynek Północną gwiazdę. Strasznie tego żałuję, gdyż poprzednie części były wystarczająco mało znane, a o ostatniej w ogóle nie było słychać.
Niestety co się stało, to się nie odstanie. Mogę się na szczęście cieszyć, że w ogóle Północna gwiazda ujrzała światło dzienne i zapewniła mi mnóstwo wzruszeń oraz łez.


,,Nikt z nas nie jest święty - powiedział Magiano - Wszyscy możemy być lepsi.ˮ

Fabuła książki jest niezwykle oryginalna. Wspominałam już to podczas recenzji pierwszej części, jednak muszę to powtórzyć co najmniej kilkanaście razy. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że podobną fabułę można spotkać w pierwszej lepszej powieści. Jednak zapewniam, iż tak nie jest, bynajmniej nie w takim stopniu, jak większość czytelników myśli. Autorka stworzyła wielowątkową powieść, w której nigdy nie jest wszystko czarno-białe. Bardzo cenię takie książki, ponieważ poruszają one inne tematy niż zwykle. Przyznajcie sami, gdzie znajdziecie antybohaterkę, świat pełen przemocy oraz przyszłość widziana w czarnych barwach?

Ostatnia część Malfetto wygląda dość mizernie na półce w porównaniu z poprzednimi. Jest on najkrótszym tomem, jednak wnoszącym najwięcej odpowiedzi. Ta zaledwie 300-stronicowa powieść odpowiada na wszystkie pytania oraz niuanse stworzone przez autorkę podczas poprzednich lektur. Nie mogłam się nadziwić, jak klarownie zostało wszystko wytłumaczone. Miałam obawy, że niektóre pytania pozostaną nadal owiane tajemnicą. Na szczęście tak się nie stało. Czytelnik dowiaduje się o początkach mocy Malfetto, bogach oraz wielu innych wydarzeniach, które zostały wspomniane na przestrzeni dwóch części.

,,Strach jest twoim mieczemˮ

Bohaterów można jednocześnie wielbić oraz nienawidzić w takim samym stopniu. W Północnej gwieździe autorka nie zapomina o żadnym z nich, dają duże pole do popisu wszystkim po równo. Oczywiście największą zagadkę stanowi sama główną bohaterką, która jest jedną z niewielu postaci literackich stanowiąca zło, brutalność oraz przemoc w najczystszej postaci. Ta seria stanowiła pierwsze spotkanie z antybohaterką. Jednakże będę je wspominać bardzo dobrze. Marie Lu wykreowała postać trudną, która jest niełatwa w odbiorze. Zazwyczaj czyta się o heroicznych czynach głównych bohaterów walczących ze złem. W tym przypadku było na odwrót. Nie da się ukryć, że Adelina była zła i często niegodziwa. Może się to kłócić ze wszystkimi normami, jakie są przedstawiane w społeczeństwie. Dla wielu podróż z tą bohaterką może się okazać nie do zniesienia. Aczkolwiek nie radzę jej skreślać, ponieważ jak to ktoś powiedział "w każdym kryje się ziarno dobra". Adelina może zaskoczyć nawet największego jej wroga.
Pozostali bohaterowie są równie cudowni, jak w poprzednich częściach. Jednak za fasadą uśmiechu kryją się znaczne bardziej przenikliwe oraz wrażliwe postacie. Autorka nie raz subtelnie zwraca uwagę czytelnikowi na ich zachowanie, by ukazać bohaterów, które mają duszę, nawet jeśli jest ona jedynie wykreowana na kartach powieści.

Autorka od samego początku stawia na wartką akcję. Nie ma praktycznie chwili oddechu pomiędzy wydarzeniami, ponieważ ciągle coś się dzieje, bądź staje na drodze bohaterom. Nie mogłam się oderwać od tej książki, tym samym kończąc ją w ciągu kilku godzin. Książkę tę czyta się strasznie szybko. Marie Lu nie kreuje długich opisów. Jest to jednocześnie plus, jak i minus tej powieści. Z jednej strony czytelnika nie przytłaczają niepotrzebne opisy, mogąc poznawać cały czas losy bohaterów. Jednakże czasami ich ewidentnie brakowało. Przede wszystkim mój zarzut dotyczy już końcówki powieści. Uważam, że autora miała niesamowitą okazję, aby popisać się swoim piórem, tworząc niezwykły świat bóstw. Niestety pisarka nie zwróciła na to szczególnej uwagi i jedynie minimalnie porusza opis świata, który w tamtym przypadku był niezmiernie ważny.


,,Bez względu na to, co się stanie, patrzymy w przyszłość. Radość jest gdzieś tam, za tymi murami.ˮ

Marie Lu stawia czytelnika w bardzo trudnej i niekomfortowej sytuacji. Ponieważ za każdym razem, gdy kończę jej książkę, mam ochotę nią rzucić o ścianę oraz o niej zapomnieć. Jednak nigdy tego nie czynię, gdyż za bardzo pokochałam świat, bohaterów wykreowanych przez pisarkę. Aczkolwiek zakończenia, które serwuje autorka są smutne, brutalne oraz gorzkie. Co więcej, nawet pierwszy finał nie jest tym ostatnim, ponieważ na kolejnych dwóch stronach sytuacja obraca się o 180 stopni, by jeszcze bardziej zranić czytelnika i złamać jego serce. Przyznaje się, że zarówno przy zakończeniu "Legendy" oraz "Malfetta" polały się łzy, gdyż słodko-gorzkie zakończenia są specjalnością tej autorki.

Malfetto jest olśniewające, wspaniałe oraz cudowne. Żałuję, iż tak mało osób mówi o tej trylogii. Ponieważ zdecydowanie mogę zaliczyć ją do perełek. Ostatni tom posiada niezliczoną ilość zalet oraz plusów. Mimo że bez problemu można doszukiwać się w nim wad, ja tego nie zrobię. Darzę wielkim sentymentem każdy tom. Przyniosły mi one wiele przygód, wzruszeń oraz łez. Północna gwiazda jest wspaniałym zwieńczeniem trylogii. Jest wisienką na torcie przygód Adeliny oraz Magiano. Z całego serca polecam wszystkim czytelnikom zaznajomienie się z całą serią, która przyniesie Wam złość, miłość oraz bezgraniczny smutek po przeczytaniu ostatniej strony Północnej gwiazdy.


,,Któregoś dnia, kiedy będę niczym więcej niż kurz czy wiatr, co będą o mnie mówić?ˮ

Moja ocena
10/10

Malfetto. Mroczne piętno | Malfetto. Drużyna róży | Malfetto. Północna gwiazda
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka