Akcja: Parada życzeń

Długo myślałyśmy, myślałyśmy i myślałyśmy, aż w końcu wpadł do głowy nowy pomysł na bloga. Będzie to zupełnie coś nowego, jednak mamy nadzieję, że podejdziecie do niego bardzo entuzjastycznie.
Otóż na blogu będzie akcja: Parada życzeń. Będzie polegała na tym, że wy sami dajecie tytuły książek, które mamy dla was przeczytać, a później zrecenzować. Sądzimy, że każdy ma taka książkę, którą chciałby się podzielić lub się dowiedzieć czy jest warta waszego czasu. Oprócz tego my same poznanym wiele tytułów. Jak to ma wyglądać z technicznej strony? Na górze pojawiła się zakładka Parada życzeń, w komentarzach zostawiacie tytuł książki i autora danej pozycji tam lub pod tym postem(tylko i wyłącznie). Lista książek będzie aktualizowana co jakiś czas. Książki przeczytane będą zaznaczone na - zielono, teraz czytane - żółto, w kolejce - czerwono. Zastrzegamy sobie nie spełnienie jakiegoś życzenia. Oprócz tego wolałybyśmy książki które są wydane w polsce i oczywiście są dostępne. Możecie również obejrzeć nasze profili na lubimyczytać.pl i zobaczyć jakie książki są już u nas i które mamy czytać w pierwszej kolejności.
Czekamy na propozycje!

Nie jestem seryjnym mordercą

Tytuł: Nie jestem seryjnym mordercą
Autor: Dan Wells
Wydawnictwo: Znak
Cykl: John Cleaver
Ilość stron: 256
Opis: Miasteczkiem Clayton wstrząsa seria tajemniczych morderstw. To moja obsesja. Muszę się dowiedzieć, kto zabija.

Mój terapeuta twierdzi, że sam mam cechy seryjnego mordercy. 95% procent seryjnych morderców w dzieciństwie unikało ludzi, podpalało i dręczyło zwierzęta, ale to przecież nie oznacza, że każde pokręcone dziecko wyrasta na zabójcę, prawda? 

John Cleaver, lat 15, diagnoza: antyspołeczne zaburzenia osobowości/ obsesyjnie zainteresowany seryjnymi mordercami/ może być niebezpieczny. 
Nie jestem seryjnym mordercą. Ale mógłbym nim być.


Seryjni mordercy, czy inni zbrodniarze to temat bardziej realny niż nam się może wydawać. Znany zabójca, kryjący się pod przydomkiem "Kuba Rozpruwacz" jest idealnym przykładem. Lecz czy utworzenie książki która, opisuje działania seryjnych morderców nie jest za trudnym wyzwaniem?

Barry Bede

Tytuł: Barry Bede
Autor: Wiesław Wernic
Wydawnictwo: Czytelnik
Saga: Traperska
Tom: 13
Ilość stron: 327
Opis: Doktor Jan, przyjaciel głównego bohatera, próbuje wraz z nim zażegnać niebezpieczeństwo wiszące nad Barrym Bede. Porzuca on pracę u hacjendera i wyrusza na poszukiwanie przygód. Ma on nadzieję że woreczek złota oraz niewinny podstęp pomogą mu się ustatkować.




Podróżowanie przez Amerykę, z długą lufą Winchester'a przewieszonego przez ramię czy Coltem w kabucie przymocowanej do paska westernowych spodni, przerwa na zjedzenie ciepłej strawy, czy wynajęcie pokoju w saloonach. Indianie, bandyci, szeryfowie. Widok z końskiego grzbietu. Wolność. Tymi zdaniami można ze spokojem scharakteryzować Dziki zachód. Niespokojne miejsce, gdzie odbywały się słynne strzelaniny, napady na pociągi i gorączkowe poszukiwanie złota. Miejsce gdzie jakby się dokładnie przyjrzeć, nigdzie nie było spokojnie, a tym bardziej nudno. To jakiś cowboy tropiący przestępców zatrzymał się w wiosce, gdzie obecnie przebywał niebezpieczny bandyta, mający na swoim koncie napad na bank. To Indianie wtargnęli do szpitala, odwiedzić swojego 'brata'. Jakiś lekarz z traperem, przemierzał Kolorado, by niespodziewanie spotkać się z słynnym Barrym Bedem, na którego nazwisko drżał każdy bandyta, mający coś na sumieniu... Ciekawa sceneria do napisania książki, prawda ?

Ta wielowątkowa powieść rozgrywająca się w tej niesamowitej scenerii, ma znakomitych bohaterów. Tak jakby się dogłębnie zastanowić, to o każdej książce można to powiedzieć. Mówiąc, że ci bohaterowie są niezwykli, to nic jak pogłębianie tego samego schematu. Więc będę oryginalna i powiem tyle - bohaterowie są do bólu tacy sami i nudni. Mają swoje wady oraz swoje zalety, swoje zwyczaje i umiejętności. Opisywanie ich, byłoby nużące i męczące dla moich palców oraz waszych oczu. Więc dlaczego napomniałam o tych nieistniejących bohaterach ? Dlatego, że są interesujący i inny sposób: ich wyjątkowość rodzi się poprzez przygody, a nie humory i charaktery. Wydaje mi się, że większości czytelników znudziło się, poznawanie postaci poprzez wypisywane po przecinku cechy charakteru i opis wyglądu który atakuję nasz wzrok na pierwszej stronie.Tu autor pokazał nam cechy bohaterów wplatając je umiejętnie w opisy.

Gdy opisałam tło powieści oraz bohaterów, mogę powiedzieć nieco więcej o fabule. Jan, młody lekarz, który wyrusza na wyprawę z traperem Karolem. Zaprzyjaźnili się z Indianami i teraz ich następnym celem będzie Kolorado. Po jakimś czasie męczenia się z trudami podróży, spotykają ich znajomego - tytułowego Barrego Bede - który okazuję się większym ciamajdą niż zapamiętali. Lecz ów znany w saloonach mężczyzna, zaczyna opowiadać swoją interesującą historię....

Sama fabuła książki jest taka, jaką uwielbiam - na początku niezwiązane ze sobą wątki, które później powoli układają w jedną całość. Sama szybkość akcji jest mądrze rozegrana, tylko moim zdaniem autor za bardzo pospieszył się z zakończeniem, a styl pisania jest w każdym rozdziale taki sam - prosty i wciągający. Miejsca w których bohaterowie przebywają, są dobrze opisane i przenoszą czytelnika w świat Dzikiego Zachodu. Inne charaktery, wnoszące coś do książki, nie są czarno-białe.

Książka jest trzynastą powieścią wydaną z tego cyklu, lecz pod względem chronologicznym jest na pozycji czternastej. Plusem jest to, że autor opisuje wszystko tak, by można do ręki wziąć pozycje i czytać wiedząc o co chodzi nie poznając poprzednich tomów.

Podsumowując - książka o Dzikim Zachodzie, to dobra pozycja dla miłośników fantastyki, którzy przejedli się już tym gatunkiem będzie to miła odmiana. Autor świetnie operuje akcją oraz słownictwem. Czytając tą książkę, wpadłam po uszy i jestem kompletnie zakochana w tej perełce.


Poprzednia 
Ucieczka z Wichita Falls
Następna
Old Gray

Moja ocena
10/10

Z innej beczki----->Anime#1

Długo się zastanawiałyśmy czy pisać recenzje lub po prostu posty na temat inny niż tylko książki. Już kiedyś pojawiła się taka ogólna zbiorcza recenzja filmów, jednak na tym się skończyło. Tym razem przygotowałyśmy dla was coś innego niż tylko książki, czy nawet film. Oprócz tego zrozumiecie po części taką długo nieobecność na blogu i zaniedbanie w czytaniu książek. "Nowy dział" pt. Z innej beczki będzie przedstawiał wam najróżniejsze tematy, a na pierwszy ogień idzie anime.
Sądzę, że większość chociaż odrobinę kojarzy anime mimo, że nigdy nie oglądała. Cóż ja osobiście nigdy nie byłam wielką fanką "japońskich bajek", ale przyznam, że kiedyś mając jakieś 6 lat, oglądałam to nie wiedząc, że to anime. Moja ulubiona bajka dopiero później okazała się dla mnie tym anime, jednak pomimo tego, że wtedy z chęcią przypomniałabym ją sobie, nie mogłam przypomnieć tytułu. Żyłam z tą niewiedzą, jeszcze jakieś dwa miesiące temu, gdyby nie czysty fart, ujrzenia prostego obrazka, na którym rozpoznałam kilku bohaterów. Moje poszukiwania tytułu nie trwały długo, gdyż w klasie mam kilka osób, które interesuje się anime i odpowiedzieli mi na nurtujące pytanie, które gnębiło mnie od kilku lat. Więc o jakiej "japońskiej bajce" mowa?
Król szamanów


Premiera: 4 lipca 2001 - 25 września 2002
Liczba odcinków: 64+3(odc.specjalne)
Autor: Hiroyuki Takei
Reżyser: Seiji Mizushima
Czas trwania: 20 min
Gatunek: przygodowy, dramat, komedia, shonen

Gdy tylko miałam okazję rozpoczęłam swoją przygodę z Królem szamanów. Jednak pomimo tego, że oglądałam to wiele lat temu, powoli przypominałam sobie cały świat, fabułę i poszczególne odcinki(w tym ostatni). Również zrozumiałam dlaczego tak to uwielbiałam i trzeba przyznać, że po raz drugi zakochałam się w tym całym świecie. 

Król szamanów opowiada o świecie, w którym pośród zwykłych, szarych śmiertelników żyją szamani. Szamani to ludzie łączący świat realny z duchowym. Dzięki temu mogą kontrolować duchy - z ich pomocą walczą przeciwko sobie i o uratowanie świata. Bowiem raz na 500 lat jest organizowany turniej szamanów, który ma wyłonić kolejnego króla. Jego zadaniem jest uratowania świata ludzkiego przed zagładą, która ma nadejść od gwiazdy zniszczenia. Właśnie teraz ma się odbyć turniej szamanów, a Yoh Asakura szkoli się od dziecka by zostać najsilniejszym szamanem i zdobyć koronę. Cała fabuła obraca się wokół turnieju. Oprócz tego po drodze Yoh zyskuje wielu oddanych przyjaciół by móc razem stawić czoła złemu charakterowi, który chce zniszczyć cały rodzaj ludzki.

oryginalny opening...

Tak wygląda w większym stopniu fabuła anime. Wszystkie odcinki z głównej serii liczą sobie 64 odcinki. U nas również były emitowane na kanale m.in. Jetix. Jednak anime w bardzo dużym stopniu różni się od mangi. Nawet w pewnym momencie można by uznać, że powstały dwie odrębne historie. Dzisiaj jednak skupimy się wyłącznie na tej trochę gorszej wersji, jak dla mnie - anime.


Dlaczego anime jest gorsze od mangi, która liczy sobie 28-32 tomy(zależy jakie wydanie)? Otóż anime jest bardziej spłycone i skrócone. Oprócz tego, tak jak wspominałam anime i manga mają dwa różne(o dziwo) zakończenia. Więc jeżeli ktokolwiek oglądnął już te 64 odcinki i nie ma co począć ze swoim życiem może spokojnie zabrać się za mangę.

Sama historia jest bardzo wciągająca i z każdym odcinkiem nie można będzie za długo czekać, gdyż po prostu tu się nie wytrzyma. Król szamanów nie jest tasiemcem jak na przykład Naruto, jednak pomimo tego nie traci swojego uroku. Może i oglądniemy cała pierwszą serię w ciągu tygodnia, a później będziemy rozpaczać i zadawać sobie pytanie "dlaczego się kończy w takim momencie?", ale naprawdę warto.

Bohaterowie są naprawdę jedyni w swoim rodzaju i trudno znaleźć dwa podobne charaktery. Możliwe, że w anime nie ma takiej wyraźnej linii jak w mandze, ale i tak w końcu zobaczymy, że każdy jest wyjątkowy. Jeżeli już mówimy o bohaterach nie można znaleźć takiego, którego byśmy nie uwielbiali. Główny bohater jest to zwykły chłopak, tryskającym entuzjazmem. Od odcinka -nastego zauważamy, że Yoh nie jest tylko olewającym wszystko chłopakiem, co bardzo działa na jego korzyść. Kolejnych bohaterów poznajemy stopniowo i każdego nie da się nie lubić, chociaż w małym stopniu.


Nie znam się i pewnie nigdy się nie poznam czy anime ma dobrą kreskę czy nie. Jeżeli chcecie mieć radę eksperta trzeba zwrócić się z tym do Owcy. Ja jedynie mogę powiedzieć, że anime nie zraziło mnie swoim wyglądem(nie tak jak One Piece) i naprawdę miło mi się je oglądało. Nie stwierdzę również, że ma fantastyczną kreskę, gdzie są pokazane wszystkie szczegóły. Jest to przeciętna i niczym nie wyróżniająca się kreska.

Anime według mnie może dostarczyć więcej przyjemności poznawania świata autora niż manga pod warunkiem, że jest dobrze zrobiona. Anime dostarcza nam dźwięku i obrazu. W mandze mamy jedynie dialogi i rysunki, z czego na to drugie osobiście poświęcam ledwie 1/10 uwagi. Anime może nam pokazać w łatwy i dostępny sposób to, na co autor ma szczelne ramy obrazu. W Królu szamanów niestety znacznie lepsza jest manga, która dostarcza nam więcej przyjemności i pokazuje o wiele więcej faktów.

Podsumowując Król szamanów to jest anime dzieciństwa i tym samym symbol dla mnie. Nie żałuję, że kiedykolwiek to obejrzałam, bądź przeczytałam. Polecam wszystkim, by spróbowali i obejrzeli chociaż jeden odcinek i się przekonali co ma do zaoferowania Król szamanów:)

i polski, którego nie da się zapomnieć:)

Zapowiedzi majowe

Cóż, jeżeli można powiedzieć coś dobrego o maju to z pewnością fani "Dotyku Julii" nie będą mogli się doczekać ostatniej części serii. A co oprócz tego możemy się spodziewać w tym miesiącu?

Premiera: 21 maja
Wydawnictwo: Otwarte
Opis: Julia już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać – Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.














Premiera: 31 maja
Wydawnictwo: Jaguar
Opis: Hal, Stig i Thorni są podekscytowani perspektywą nowej przygody. Niebawem jednak okazuje się, że dawni wrogowie nie śpią i młodzi żeglarze mogą zapomnieć o spokojnej przeprawie...














Premiera: 21  maja
Wydawnictwo: Jaguar
Opis: Drugi tom "Rywalek". Do pałacu przybyło trzydzieści pięć dziewcząt. Teraz zostało ich tylko sześć. Ami i książę Maxon stają się sobie coraz bliżsi, jednak dziewczyna wciąż pamięta o Aspenie, chłopaku, którego darzyła szczerą miłością jeszcze zanim trafiła do pałacu.














Premiera: 21 maja
Wydawnictwo: Initium 
Opis: Zdobywszy zaufanie terra indigena zamieszkujących Dziedziniec w Lakeside, Meg Corbyn stara się żyć według ich zasad. Jest człowiekiem, więc powinni ją traktować jak zwierzynę, ale jako cassandra sangue posiada dar wieszczenia przyszłości, który czyni ją kimś wyjątkowym.

Gdy na ulicach pojawiają się dwa nowe narkotyki, dochodzi do coraz częstszych konfliktów ludzi z Innymi. Ich rezultatem są ofiary po obu stronach, dlatego gdy Meg śni o krwi i czarnych piórach na śniegu, Simon Wilcza Straż – zmiennokształtny przywódca Dziedzińca w Lakeside – zastanawia się, czy jej sen dotyczył przeszłych ataków, czy tych, które dopiero nastąpią.
Meg zaczyna coraz częściej odczuwać potrzebę wieszczenia, a tymczasem Inni i nieliczni ludzie, którzy żyją wśród nich, muszą wspólnie pokonać człowieka usiłującego odebrać im wieszczkę krwi – a także powstrzymać niebezpieczeństwo, które grozi zagładą. 


Ja jedynie z niecierpliwością oczekują oczywiście Daru Julii, który mam nadzieję będzie niesamowitą książka, zwieńczeniem serii. A wy na co czekacie w maju?

Stosik kwietniowy

Bardzo dawno temu był stosik, więc sądzę, że nadszedł już czas by pokazać wam zdobycze, które są już od kilku miesięcy u mnie:)


Od góry:
Mass Effect: Objawienie - czytałam już ją, ale gdy znalazłam pod choinką to(tak, już długo ją mam) bardzo się ucieszyłam
Tracato - dostałam nie dawno i już zaczęłam ją czytać. Na razie powiem tylko tyle, że jest tak samo dobra jak dwie poprzednie części.
Wołanie Kukułki - nie mogłam przejść obojętnie obok książki, o której czytałam same pozytywne opinie do tego byłam ciekawa jak poradziła sobie w kryminale pani Rowling
Korona w mroku - kolejne małe cudeńko i trzeba przyznać, że druga część była tam samo świetna jak Szklany tron
Wieki światła - no cóż, szukałam książki bardziej z gatunku steampunk i to była jedyna pozycja dostępna i taka, która mnie zaciekawiła.
Jonathan Strange i Pan Norell - ta książka została kupiona tego samego dnia, jak ta powyżej:)



Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka