Ostrze zdrajcy - garść informacji

Dwa dni temu nakładem wydawnictwa Insignis ukazała się nowa powieść fantastyczna pt.: "Ostrze zdrajcy". Moją recenzję mogliście zobaczyć już kilka tygodni temu(LINK). Książka przypadła mi do gustu i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, które już są zaplanowane. Jednakże wydawnictwo przygotowało kilka dodatkowych materiałów mających zachęcić potencjalnych czytelników. Dziś chciałabym zwrócić na nie uwagę, by przekonać do tej powieści większe grono odbiorców.

Ostrze zdrajcy - fragment #1

Ostrze zdrajcy - fragment #2

Ostrze zdrajcy - fragment #3


A na sam koniec wisieńka na torcie, czyli trailer książki.



I co sądzicie o materiałach dotyczących książki? Zdecydowaliście się już na kupno tej powieści, czy jest Waszych planach?

158. Zatrzymać gwiazdy

Znalezione obrazy dla zapytania zatrzymać gwiazdyCarys i Maxowi zostało tylko półtorej godziny powietrza. Spadają przez pustą przestrzeń kosmosu, nie mając nic prócz siebie wzajem. Szukając więc w sobie oparcia, wspominają świat, który za sobą zostawili. Świat, którego reguł nigdy tak naprawdę nie potrafili uznać, który nigdy nie był ich domem, do którego jednak za wszelką cenę chcą wrócić, ponieważ jest jedyną szansą na uratowanie ich miłości…

W następstwie wojennego kataklizmu, który spustoszył Stany Zjednoczone i Bliski Wschód, w Europie zapanował utopijny ustrój społeczny oparty na tzw. Rotacji, która przewiduje, że co trzy lata obowiązkowo wszyscy obywatele zmieniają miejsce zamieszkania, przenosząc się do innych wielokulturowych społeczności, gdzie żyją życiem skupionym wyłącznie wokół własnych, indywidualnych celów. W tym raju Max spotyka Carys i natychmiast budzi się w nim uczucie. Szybko zdaje sobie sprawę, że oto jest dziewczyna, z którą chciałby stworzyć poważny związek, na który jednak nie pozwalają prawa nowego świata…


Tytuł: Zatrzymać gwiazdy
Tytuł oryginału: Hold Back The Stars
Autor: Katie Khan
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

"Zatrzymać gwiazdy" zobaczyłam przez przypadek na Pyrkonie. W sobotę odwiedzałam stoisko wydawnictwa trzy razy. Pomimo interesujacego opisu książki, nie bylam do niej do końca przekonana. Dopiero następnego dnia zaryzykowałam i kupiłam opowieść o Romeo i Julii w kosmosie.

Stany Zjednoczone wraz z Bliskim Wschodem zostały zdewastowane po wojnie. Europa nie chcąc podzielić ich losu, postanowiła stworzyć utopię. Takim oto przekształciła się na Europię pozwalając innym państwom do dołączenia. Jednak nie jest to jedyna zmiana przewidziana przez władzę. Obywatele zobowiązani są do Rotacji, czyli podróży między terytoriami, na których spędzają trzy lata. Następnie znowu muszą się przeprowadzić. Aczkolwiek jest to zaledwie jeden z fundamentów obecnego pokolenia. Rządzący ustanowili jeszcze jedną ważną zasadę - Regułę Par. Młodzi ludzie dopiero po osiągnięciu 35 roku życia, mogą związać się na całe życie. Jednak gdy przeznaczenie splata losy Carys i Maxa wydaje się, że nic nie może stanąć na ich drodze.

Pierwsza moja obawa dotyczyła świata. Na początku czytelnik otrzymuje jedynie zdawkowe informacje o rzeczywistości, w jakiej żyją bohaterowie. Dlatego z każdą stroną moje zaniepokojenie wzrastało. Nie brak na rynku pozycji, w ktorych to miłość gra pierwsze skrzypce, podczas gdy inne sprawy są nie poruszone. Na szczęście autorka nie pozwoliła, by książka nie miała tła. I to naprawdę porządnego tła. Uważam, że świat stworzony przez pisarkę jest naprawdę intrygujący, a co więcej oryginalny. Każdy z nas myśląc o przyszłości widzi statki kosmiczne mogące nas przenieść do najdalszych zakątków galaktyki. Aczkolwiek w tej powieści pani Khan, przedstawia odmienna wizję pasującą się do głównego wątku, ale równocześnie pokazuje inne spojrzenie na przyszłość gatunku ludzkiego. Niestety nie mogę zdradzić więcej szczegółów, gdyż należy się ich dowiedzieć prosto z powieści. Jednakże zapewniam, że świat w "Zatrzymać gwiazdy" jest godny uwagi.

Tekst okładki z tyłu wskazuje, że jest historia Romea i Julii pośród gwiazd. Nie jestem wielką fanką romansów. Nigdy nie sięgam po ten gatunek, dlatego byłam ciekawa, czy ta historia będzie jedynie tanim romansidłem. Na szczęście uczucie łączące główne postacie nie było mdłe i sprawiało, że serce mocniej biło podczas poznawania ich losów. Miłość Carys i Maxa nie było koloryzowane. Autorka opisuje szczęśliwe i makabryczne momenty z ich wspólnego życia. Dzięki czemu więź ich łącząca staje się silniejsza po pokonywaniu trudności.
Początek powieści wskazuje, że postacie pokochały się od pierwszego wejrzenia. Normalnie jest bardzo sceptyczna do tego pomysłu. Wielu autorów nie są w stanie w logiczny sposób zastosować tego motywu. Jednak w tym przypadku uwierzyłam w taką kolej rzeczy. Pisarka zadbała by uczucie bohaterów łapało za serca czytelników.

Carys i Max nie wyróżniają się niczym na tle innych postaci literackich. Duża część pisarzy czyni ze swoich bohaterów herosów, bez których świat by nie przetrwał. W przypadku "Zatrzymać gwiazdy" para zakochanych jest zwykłymi ludźmi. Nie maja żadnych wielkich roli do odegrania lub nadprzyrodzonych mocy. Mogliby być każdy z nas. Pomimo tego, dla czytelnika nie ma bardziej intrygujących postaci. Właśnie ta normalność pozwala poznać losy jednych z najbardziej niezwykłych bohaterów.
Postacie drugoplanowe występują w tej powieści, jednak nie występują za często. Mimo tego, uważam że są oni bardzo wyraziści i mogliby występować częściej.

Książka przedstawia losy Carys i Maxa w kosmosie, ale także ukazuje przeszłość, w której dopiero ich miłość rozkwitała. Obie akcje przypadły mi do gustu. Obie były niesamowicie interesujące. Przez to naprawdę trudno odłożyć książkę na bok przed doczytaniem ostatniej strony.
Jednak największe zaskoczenie czekało na mnie od połowy powieści. Te osoby, które już miały szansę przeczytać tę książkę zapewne były również zdziwione.  Pisarka zaserwowała niesamowity finał tym samym przekonując mnie do takiego typu zakończeń. Pomimo, że nie jestem fanką takich rozwiązań, to właśnie tutaj zrozumiałam, iż nie zawsze jest to zły wybór.

Książka Katie Khan okazała się wspaniałą pozycją. Losy Carys i Maxa są niezwykle prawdziwe i jedyne w swoim rodzaju. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na tę powieść, bo teraz należy do moich ulubionych. Liczę, iż w przyszłości autorka stworzy kolejne powieści, które mogłyby być równie dobre, jak nie lepsze.

Moja ocena
9/10

Zdobycze Pyrkonowe!

Prawie trzy tygodnie temu po raz kolejny w Poznaniu odbył się największy festiwal fantastyki w Polsce. Tak jak w zeszłym roku, postanowiłam również się na niego wybrać z przyjaciółką. Byłyśmy w sumie dwa dni, jednak nie zostawałyśmy na noc, gdyż mamy dość blisko do Poznania. Pyrkon oczywiście okazał się strzałem w dziesiątkę i spędziłam wspaniłe chwile na nim. Oczywiście nie mogło również zabraknąć szaleństwa zakupów, które chciałabym Wam przedstawić, ponieważ udało mi się kupić książki w bardzo dobrych cenach. Nie wszystkie pozycje przedstawione będą z Pyrkon, ale o tym za chwilę.
Od góry:

Cela 7 - kupiłam na festiwalu. Z początku poważnie zastanawiałam się nad tą książką. Dopiero po ponownym odwiedzeniu stosika, zakupiłam tę pozycję i mam nadzieję, że się nie zawiodę na niej.
Zatrzymać gwiazdy - zakup na Pyrkonie. Pierwszy raz zobaczyłam tę książkę i kręciłam się obok niej dwa dni. W końcu się na nią zdecydowałam i wierzę, iż będzie to naprawdę dobra powieść. Romeo i Julia w kosmosie? Czego chcieć więcej?!
Ostrze zdrajcy - egzemplarz recenzenki od wydawnictwa Insignis. Jestem już po lekturze tej powieści i muszę przyznać, że była ona całkiem dobra. Recenzja pod tym linkiem. Co więcej wydawnictwo udostępniło kolejny fragment powieści. Gorąco zachęcam do zapoznania się z I i II.
 Linki tutaj ->  I  i  II  oraz pod recenzją książki.
Assassin's Creed: Herezja - również egzemplarz recenzecki. Ostatnim razem książkę z uniwersum Assassynów czytałam za czasów Ezio. Dlatego mam nadzieję, że opowieść ze strony Templariuszy okaże się lepsza, niż poprzednie części, które mnie nie zachwyciły.
Zakazane życzenie - zakup na Pyrkonie. Moja przyjaciółka kupiła dwie inne pozycja od wydawnictwa, podczas gdy ja zdecydowałam się na tę książkę, o której było swego czasu bardzo głośno.
Mass Effect Andromeda: Nexus początek - egzemplarz recenzencki od wydawncitwa Insignis. Jak zapewne niektórzy wiedzą, uwielbiam Mass Effect. Każdą grę przechodziłam conajmniej kilka razy, a trzy ygodnie temu skończyłam również najnowszą odsłonę. Recenzja pod tym linkiem.

Oprócz książek zakupiłam również mnóstwo zakładek, które widać na powyższym zdjęciu. Pomimo tego, że wszystkie są wyjątkowo piękne, najbardziej podoba mi się stworek z "Magicznych zwierząt i jak je znaleźć". Jednak nie mogę sobie przypomnieć jego imienia, zatem mam nadzieję, że ktoś mi je przypomni w komentarzu. :)
Po prawej stronie widać moją ostatnią zdobycz, którą jest pluszak. Wystarczyło jedno spojrzenie bym, zakochała się w nim po same uszy. Oprócz tego, że jest niezwykle miękki,  przez co idealnie nadaje się na poduszkę.

Co sądzicie o moich zakupach?(nie tylko książkowych) A może też udało Wam się odwiedzić Pyrkon?

Jeszcze na sam koniec serdecznie zapraszam na nowo powstały instagrama bloga! Z okazji założenia konta szukuje się w najbliższym czasie konkurs. Dlatego też serdecznie zapraszam do obserwowania nas!
Link instagrama znajdziecie poniżej, ale także w bocznym pasku bloga na samej górze. 

157. Mass Effect: Andromeda. Nexus początek

Spali przez setki lat, śniąc o nowym domu gdzieś w Galaktyce Andromedy. Kiedy się obudzili, zrozumieli, że to już koniec marzeń o pokojowej egzystencji. I tak oto koloniści wielu ras – turiańskiej, salariańskiej, asari, ludzkiej i innych – stają w obliczu niewyobrażalnych zagrożeń i niezbadanych obszarów kosmosu.

Nexus to olbrzymia stacja kosmiczna, centrum dowodzenia i zarządzania kolonizacją. Kiedy jego załoga budzi się, odkrywa wszechobecne zniszczenia na statku, do którego zdążają już arki z kolonistami. Cała misja staje pod znakiem zapytania. Sloane Kelly, dyrektor do spraw bezpieczeństwa, musi zmierzyć się z niełatwym zadaniem: zaprowadzić porządek i zidentyfikować zagrożenie. Jeśli nie uda się jej tego dokonać, Inicjatywa Andromeda może zakończyć się fiaskiem.

Tytuł: Mass Effect: Andromeda. Nexus początek
Tytuł oryginału: Mass Effect - Andromeda: Nexus Uprising
Autorzy: Jason M. Hough, K. C. Alexander
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Dominika Repeczko

Swego czasu bardzo często grałam w gry komputerowe. Strzelanki, wyścigi, MMO to tylko kilka przykładów, z którymi spędziłam mnóstwo wolnego czasu. Jednak w końcu odkryłam ten jedyny, idealny dla mnie gatunek - RPG. Sprzymierzeńcy, światy oraz waga podejmowanych decyzji wciągała mnie za każdym razem. Pewnego dnia sięgnęłam po mało znany mi tytuł - Mass Effect. Jednakże okazało się to strzałem w dziesiątkę. Zakochałam się w przygodach komandora Sheparda i jej towarzyszy. Wszystkie części przeszłam kilka razy, za każdym razem odkrywając nowe fakty lub nieznane dotąd sceny. Przeszukiwałam internet w poszukiwaniu komiksów z uniwersum oraz książek. Aczkolwiek po kilku latach przygody Shepard się zakończyły, lecz w tym roku powstała nowa gra z tego świata.
Od momentu pierwszej zapowiedzi książki Mass Effect, oczekiwałam z niecierpliwością, jak wypadnie nowa seria na podstawie gry. Powieść zaczęłam zaraz po zakończeniu nowej gry, więc na świeżo miałam przedstawiony świat od studia Bioware.

Nexus doleciał zgodnie z oczekiwaniami do Andromedy, jednak sytuacja na stacji nie wskazuje na to. Sloane Kelly budzi się z kriostazy w trakcie, gdy prawie wszystko się rozpada. Z początku wygląda to na atak p. Zniszczenia kadłuba, nie działające systemy oraz pełno trupów nie ukazują szczęścia jakie miało zapanować w nowej galaktyce. Sloane wraz z nowymi współpracownikami ma przynieść stabilizacje na Nexusie oraz uratować misję, nie tylko dla siebie, ale i dla Pionierów. Jednak okazuje się, że nic nie jest czarno białe, a stare rany nie zagoją się od razu w nowym świecie.

Tak jak w przypadku poprzedniej serii z Mass Effect'a, książki skupiają się na wydarzeniach, które były zaledwie wspomniane podczas gry. O problemach Nexusa gracz dowiaduje się prawie na samym początku swojej przygody w Andromedzie. Domniemany atak i pierwsze spotkanie z Plagą, nie raz zostaje napomknięte naszemu Pionierowi od różnych osób, Jednak nikt nigdy nie przedstawia wszystkich wydarzeń. Dlatego też pierwsza powieść skupia się na wydarzeniach na Nexusie i sławnej Sloane.
Jednak wszystkie książki jakie miałam okazję czytać, na podstawie gier są kiepskie. W nich nadrzędną rolę pełnią wydarzenia. Zatem na tym powinien się czytelnik skupić podczas czytania takiej powieści. Pozostałe aspekty, na które się zwraca uwagę w innych pozycjach są kiepskie i niedopracowane.

Pierwszy i głównym problemem jest styl pisania oraz język, jakim posługują się autorzy. Równocześnie większość aspektów książki mówiąc kolokwialnie "leży i kwiczy". Jestem trochę zdziwiona, ponieważ tę książkę nie napisali amatorzy. Zarówno Hough, jak i K. C. Alexander mają kilka powieści na swoim koncie. Szczególnie pan Hough, ktory stworzył kilka książek.

Mój główny zarzut, dotyczy niezdolności opisania sytuacji. Na rozpoczęciu, widać u nich problemy z przedstawieniem wydarzeń i przekazania emocji czytelnikom. Wszystko wychodzi mdłe oraz pozbawione jakiejkolwiek "iskry". W późniejszych rozdziałach jest równie mizernie. Utrata nadziei u kolonistów, jak również utrata najbliższych mogłaby być równie dobrze menu restauracji.
Mass Effect Andromeda z założenia ma być nowym początkiem trylogii, gdzie nawet niedoświadczony gracz poznaje od podszewki uniwersum. W grze bardzo dobrze to wyszło dzięki dobrze zbudowanemu leksykonowi. Jednakże książki nie powinno się zaczynać bez znajomości chociażby jeden części elektronicznej rozrywki. Autorzy nie zawarli w powieści żadnych szczegółów funkcjonowania świata, Z jednej strony to plus dla osób, które znają Mass Effect'a, z drugiej brakuje mi chociażby najkrótszych opisów. Bez tego trudno wyobrazić rzeczywistość, w której znajdują się bohaterowie.
Postacie są całkiem dobrze skonstruowane. Dzięki tej książce miałam możliwość poznania prawdziwej natury bohaterów, którzy towarzyszyli mojej Ryder. Powieść ta uświadomiła mi charakter Sloane, Tanna oraz wielu innych postaci.
Jedyne co mi przeszkadzało, to brak wyraźnego zróżnicowania między rasami. Uważam to za bardzo ważną cechę Mass Effecta, która wyróżnia go na tle innych gier.

Mass Effect: Andromeda. Nexus początek okazała się książka średnią. Brakuje w niej wielu rzeczy, które wymagane są ode mnie w innych powieściach. Jednakże uważam to za świetną pozycję dla fanów. Oni z pewnością nie zauważą niedociągnięć, jakie pozostały w książce. Dzięki tej pozycji można dowiedzieć się wielu faktów, do tej pory nie wspomnianych w grze. Jako jedna z fanek uniwersów czekam z niecierpliwością na kolejne części Andromedy.

Moja ocena
6+/10

Za możliwość poznania losów Nexusa w Andromedzie serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis.
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo insignis

156. [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA] Ostrze zdrajcy

Okładka książki Ostrze zdrajcyWielkie Płaszcze. Sędziowie, bohaterowie… zdrajcy?

Król nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a Falcio val Mond i jego towarzysze Kest i Brasti skończyli jako straż przyboczna szlachcica, który na domiar złego nie chce im płacić. Ale mogło być gorzej – ich chlebodawca mógłby leżeć martwy, podczas gdy oni musieliby bezradnie patrzeć, jak zabójca podrzuca fałszywe dowody wikłające ich w morderstwo. Chwileczkę… Przecież to właśnie się zdarzyło!

W najbardziej zepsutym mieście świata zawiązuje się spisek koronacyjny, a to oznacza, że wszystko, o co walczą Falcio, Kest i Brasti, może lec w gruzach. Jeśli tych trzech zechce przeciąć intrygę, ocalić niewinnych i wskrzesić Wielkie Płaszcze, będą musiały wystarczyć im rapiery w dłoniach i obszarpane skórzane odzienie. Dziś bowiem każdy arystokrata jest tyranem, każdy rycerz – bandytą, a jedyne, czemu można ufać, to ostrze zdrajcy.


Tytuł: Ostrze zdrajcy
Tytuł oryginału: Traitor's Blade
Autor: Sebastien de Castell
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Seria: Wielkie Płaszcze
Tom: I
Premiera: 24 maja

Bardzo lubię książki, które zahaczają o nadnaturalne zdolności, niezwykłe stworzenia oraz wszechobecną magię. Jednak darzę również wielką sympatią powieści bardziej przyziemne, gdzie konflikty rozwiązuje się ostrą klingą, jak również prawdziwą walką na śmierć i życie. Opis "Ostrza zdrajcy" zdawał się dotyczyć tej drugiej tematyki. Epickie walki oraz niebywałe wyścigi za zdrajcami miały być na porządku dziennym. Jednakże książka ta wypadła nieco inaczej, niż sobie wyobrażałam. Aczkolwiek była to zmiana pozytywna, czy raczej negatywna?

Falcio miał plany na przyszłość, Chciał założyć szczęśliwą rodzinę, marząc o spokojnych dniach u boku ukochanej żony. Jednak rzeczywistość nie była tak różowa. Po stracie najważniejszej dla niego osoby spotyka przyszłego króla, który proponuje mu przyszłość pełną cierpienia, ale również wyznaczenia celu w życiu, do którego mógłby dążyć. Takim oto sposobem powstają Wielkie Płaszcze, które mają przynieść stabilizacje w królestwie i rozsądzać spory w miastach. Jednak również wtedy los pokrzyżował wielkie plany króla i Falcio. Po śmierci władcy Płaszcze zostają rozwiązane i uznane za zdrajców. Aczkolwiek Falcio zgodnie z prośbą swojego najlepszego przyjaciela, ale i także władcy, ma wypełnić jego ostatnią wolę. Wraz z Brastim i Kestem wyrusza na podróż pełną niebezpieczeństw. Ich losy splatają się z karawaną, której podróż będzie decydująca dla nich wszystkich.

„Śmierć. Miłość mnie opuściła, więc zawarłem umowę ze Śmiercią.”

Po przeczytaniu opisu moją uwagę przykuła nazwa Wielkich Płaszczy. Jeszcze wtedy nie do końca zdawałam sobie sprawę kim tak naprawdę oni są. Dlatego też pokładałam wielkie nadzieję, w wykreowaniu tej organizacji, która zdawała się podwalinami powieści. Wielkie Płaszcze nie okazały się takie jakie z początku sądziłam, że będą. Jednak była to pozytywna zmiana ich kierunku funkcjonowania. Struktura tej "władzy" jest bardzo prosta. Zamiast wielkich czynów na polach bitwy, o których śpiewaliby minstrele, podróżują oni po miastach, by głosić prawa króla oraz rozsądzać miejscowe spory. Nie wydaje się to arcyważna struktura, jednak autor uczynił ją wyjątkową. Cała otoczka Wielkich Płaszczy była bardzo dobrze wykreowana. Dzięki czemu bez problemu stają się głównym wątkiem w książce, bez zbędnych problemów. Czytelnik z ciekawością śledzi historię Płaszczy przez Falcio i jego kompanów czekając na kolejne wspomnienia z okresu ich wielkich dni.

Zgodnie z tym co przed chwilą wspomniałam książka zawiera fragmenty o okresie przed zabiciem króla, jak i o obecnych wydarzeniach. Przeszłość i teraźniejszość jest bardzo dobrze wyważona. Każdej informacji dowiaduje się czytelnik stopniowo i niezwykle szczegółowo, Dzięki czemu przed zakończeniem książki ma się obraz w pełnej krasie bez jakichkolwiek luk fabularnych.
Przeszłość Falcio jest niezwykle ważna w powieści, gdyż właśnie z niej dowiadujemy się wszystkich informacji począwszy od momentu spotkania z królem, po jego śmierć. Jednak nawet w momentach mniej ważnych, nadal historia jest intrygująca i poznaje się kolejne etapy z wypiekami na twarzy.

 „(...) - Podczas gdy ty wolałbyś, żeby walczył aż do śmierci?
- Mówisz, że zawsze jest nadzieja. Cóż, zawsze jest nadzieja, póki walczysz.
Król uśmiechnął się.
- Nie, Falcio. Po prostu zawsze jest ktoś jeszcze do zabicia.”

Autor bez żadnych problemów prowadzi przez cały czas ciekawą historię. Widać, że całą fabułę miał od początku do końca zaplanowaną. Mimu kilku potknięć, o jakich wspomnę za chwilę, książka jest intrygująca. Co ważniejsze potrafi ona nie raz zaskoczyć. Pisarz zaplanował niezwykłe zwroty akcji, o których nie pomyślałby żaden czytelnik. Dzięki temu powieść jest bardzo wciągająca i nie można się od niej oderwać.
Zgodnie z moimi przewidywaniami pojedynki na śmierć i życie były na porządku dziennym. Pisarz zadbał by były bardzo szczegółowe, jednak nie męczące. Wszystkie ruchy były dokładnie opisane, dzięki czemu czytelnik uczestniczył bohaterom w pojedynkach.

Wymieniwszy największe zalety tej książki muszę niestety przejść do jej gorszych aspektów, które psują dobrze zapowiadającą się serię. Na początek największy zarzut dotyczy bohaterów. Falcio jako główna postać jest najlepiej przedstawiana na kartach powieści. Czytelnik ma szansę poznać całą historię mężczyzny. Jego rany, szczęścia i wybory. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo przypadł mi on do gustu, gdyż jest dobrze napisaną postacią pierwszoplanową. Jednak znacznie gorzej wypadają inni bohaterowie, którzy nie dostają tak dużego pola do popisu przez autora. Czytelnik praktycznie nie dostaje szansy by wczuć się w ich sytuację i lepiej poznać ich charakter. Pisarz przedstawia Kesta, Brastiego i wielu innych powierzchownie, mimo że mieli szansę wybić nawet poza Falcio, gdyby dostali szansę. Bardzo tego żałuję, gdyż zostali potraktowani po macoszemu.


 „(...) Na tym właśnie polega wolność. Bo to nie prawo, by robić wszystko, co się chce, ale prawo, by dokonać wyboru i określić, za co chce się umrzeć.”

Podczas poznawania kolejnych rozdziałów zauważyłam dziwną rzecz i do tej pory nie umiem wyjaśnić jej logicznie. Co jakiś czas pisarz starał się zawrzeć sytuacje, które miały zawierać w sobie magię z krwi i kości. Nie obraziłabym się za to, gdyż bardzo lubię takie niespodzianki. Jednak moim zdaniem wyszło to fatalnie. Za każdym razem nie było logicznego ciągu wydarzeń. Bez żadnego ostrzeżenia wyskakiwały takie rozwiązania psując racjonalną akcję. Gdyby jeszcze w jakiś sposób była ta "magia" wyjaśniona, to z pewnością nie byłoby problemu. Jednakże autor nie poradził sobie z takimi sytuacjami, przez co książka momentami była infantylna i śmieszna.

Ostrze zdrajcy okazało się miłą lekturą. Dzięki wciągającej fabule i prostym rozwiązaniom trudno się od niej oderwać, a wystarczą zaledwie dwa wieczory by skończyć tę historię. Mam nadzieję, że szykują się w przyszłości kolejne części, gdyż chciałabym poznać kolejne przygody Falcio i jego kompanów oraz odkryć kolejne nieprawdopodobne fakty. Jednocześnie liczę, iż w kolejnych częściach pisarz nie zawrze kolejnych infantylnych sytuacji, przez które książka traci swój sens.

Moja ocena
7/10

Za poznanie losów Wielkich Płaszczy serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo insignis

Zapraszam również do zapoznania się z fragmentami powieści udostępnionymi przez wydawnictwo.
Linki pod tymi adresami: pierwszy i drugi.

155. #WstydźSię!

Okładka książki #WstydźSię!Przez ostatnie trzy lata Jon Ronson przemierzył cały świat, spotykając się z ludźmi, którzy zostali publicznie napiętnowani. To ludzie tacy jak my. Ludzie, którzy opublikowali w mediach społecznościowych kiepski żart albo popełnili jakiś błąd, wykonując swoją pracę. Kiedy ich wykroczenie zostało ujawnione, wściekły tłum rzucił im się do gardeł – byli wyszydzani, odsądzani od czci i wiary, czasem nawet zwalniani z pracy.

Dzięki internetowi publiczne zawstydzanie przeżywa dziś renesans. Jesteśmy świadkami demokratyzacji sprawiedliwości. Milcząca większość w końcu doszła do głosu. Jak go wykorzystujemy? Jesteśmy bezlitośni w wytykaniu innym błędów. Tworzymy definicje normalności, rujnując życie tych, którzy nie spełniają naszych kryteriów. Używamy wstydu jako formy społecznej kontroli.

#WstydźSię! to książka przejmująca, ale jednocześnie przesiąknięta typowym dla Jona Ronsona poczuciem humoru. Szczerze i wprost opowiada o naszym współczesnym życiu; uświadamia nam też, jak przerażającą rolę odgrywamy w zbierającej coraz większe żniwo wojnie wypowiedzianej ludzkim słabościom.


Tytuł: #WstydźSię!
Tytuł oryginału: So You've Been Publicly Shamed
Autor: Jon Ronson
Wydawnictwo: Insignis
Tłumacz: Olga Siara, Katarzyna Dudzik

Myślę, że każdy z nas spotkał się z internetową nienawiścią. Nie wszyscy muszą być zaraz odbiorcą tzw. hejtu, jednak wydaje mi się, że część przekonało się, jak nienawiść skupia się na jednaj osobie. W dzisiejszych czasach niektórzy uznają to za chleb powszedni. Czy to w życiu, czy też w telewizji takie zachowania są coraz częstsze. Jednak jakie są powody agresji kierowanej do osób po drugiej stronie komputera? Co nas wtedy kieruję? Ważniejsze pytanie: co czuje osoba, na której masy społecznościowe się skupiają?

Na tym temacie skupił się Jon Ronson - dziennikarz, z którym mogliśmy się wcześniej spotkać w dwóch książkach - ,,Człowiek, który gapił się na kozy" i ,,Czy jesteś psychopatą". Po przeczytaniu wcześniej książki o działaniach podejmowanych przez amerykańską armię obdarzyłam tego pisarza niezwykłą sympatią. Zatem kiedy nadarzyła się okazja, aby przeczytać nową książkę autora, nie mogłam odmówić.

#WstydźSię! to książka poruszająca poważniejszy i zarazem o wiele nam bliższy temat. Wstyd ma ogromną siłę, ale nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Zakładam, że niewielu z nas było odbiorcą publicznego zawstydzania, takiego o jakim jest mowa w książce. Jednak, z każdą stroną pisarz przybliża czytelnikowi sytuację, tym samym stajemy się realnym odbiorcą takich wydarzeń.

Lubię książki, które otwierają mi oczy na świat, tak więc czytałam tę lekturę ogromną przyjemnością. Uświadomiłam sobie cierpienie, ból i zagubienie dzięki przedstawionych ofiarach publicznego zawstydzania. Miałam okazje poznać ich historię i upadek. Dotyczył on ludzi z różnych środowisk. Dzięki temu czytelnik ma okazje uświadomić sobie siłę internetu, która w obecnych czasach jest w stanie zawalić świat, każdego obywatela bezwzględu jakim jest naprawdę człowiekiem. Jest to przerażająca prawda, z której często nie zdajemy sboie sprawy.

Jon Ronson przytacza ofiary publicznego zawstydzania, jednak nie zapomniał o "dodatkach". Książka obfituje w przytoczone rozmowy oraz wywiady z postronnymi osobami. Dzięki temu pozycja jest znacznie ciekawsza i bardziej realna.

Nie mogłam oderwać się od tej pozycji. Połykałam stronę za stroną, nie mogąc jej odłożyć. Było to spowodowane wyjątkowo prostym sposobem przekazywania informacji przez autora. Na szczęście brakuje tu nadętego tonu, przez które czytanie byłoby torturą, a nie czystą przyjemnością.
Bardzo spodobał mi się też fakt, że autor umieścił zdjęcia, o których wspominał w książce. Dzięki czemu czytelnik zainteresowany sprawą, nie musi odrywać się od książki aby ich poszukać.

Słowem podsumowania... Książkę czyta się bardzo szybko Możemy w niej przeczytać o wielu sprawach, które łączy jeden temat - zawstydzanie. Była to bardzo intrygująca pozycja, która mogłaby uświadomić niejednego czytelnika.
Komu polecam tę książkę? Na pewno ludźmi zainteresowanych tematem wstydu, hejty czy internetowych skandali.

Moja ocena
7/10

Za poznanie siły wstydu serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis

Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo insignis
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka